GK: Rozdarte serce ojca Michała i Piotra Karwanów
Dla rodziny Karwanów wtorkowy mecz Pucharu Polski Górnika Łęczna z Cracovią miał szczególne znaczenie. Na boisku bracia Piotr i Michał, na trybunach ich ojciec Aleksander.
Na to spotkanie szykowali się już od dość dawna, od kiedy dotarła informacja, że los skojarzył oba zespoły.
Czy kiedykolwiek wcześniej wychowankowie Tomasovii Tomaszów Lubelski mieli okazję zagrać przeciwko sobie?
- Nie! - odpowiada młodszy - Piotr. - Graliśmy razem w kilku drużynach - Tomasovii, Świcie Nowy Dwór Mazowiecki, Rozwoju Katowice, ale przeciwko sobie pierwszy raz. Oczywiście, że gdy tylko dowiedziałem się, że Górnik zmierzy się z Cracovią, to ucieszyłem się na tę konfrontację, ale gdy już wychodziłem na mecz, to starałem się o tym nie myśleć. Byłem trochę zaskoczony tym, że brat nie wyszedł w podstawowym składzie. To przecież bardzo dobry zawodnik. Gdy już był na boisku, to wolałem nie kryć Michała w polu karnym. Szkoda, że przegraliśmy, ale to puchar, a dla nas liczy się przede wszystkim liga.
- Mogliśmy się ze sobą zetknąć na boisku gdy ja grałem w Górniku, a brat został w Świcie, ale wtedy do tego nie doszło, bo jeden z nas miał kontuzję - mówi Michał. - Piotrek rozegrał dobre zawody. Nie chciałem go kryć w polu karnym. Wiadomo, w ruch idą wtedy łokcie, a ja nie chciałem mu zrobić krzywdy. Chciałem zamienić się z Przemkiem Kuligiem, ale i tak do kilku starć doszło.
Starszy z braci nie był zaskoczony tym, że nie zagrał od pierwszej minuty. - Była analiza meczu z Legią i mogłem się spodziewać, że nie wystąpię - mówi Michał.
Karwan musiał spełniać rolę defensywnego pomocnika a potem środkowego obrońcy. - Nie jest łatwo się przestawić. Ale w meczu ze Śląskiem w niedzielę być może będzie też musiał pełnić różne funkcje.
Najwierniejszym kibicem synów jest oczywiście ich ojciec Aleksander. - Serce miałem podzielone - mówi. - Kibicowałem obu synom, chciałem więc, by był remis, a żeby wszystko rozstrzygnęło się w rzutach karnych.
Tata Karwan to były siatkarz, m.in. AZS-u Bielsko-Biała, a synowie wzięli się za piłkę nożną za przykładem swego kuzyna - Bartosza Karwana, byłego zawodnika Legii Warszawa, obecnie występującego w Arce.
Pan Aleksander ma jedno marzenie - chce, by obaj synowie grali w ekstraklasie. - Życzę Cracovii, by nie spadła, a żeby Górnik awansował, wtedy będzie to możliwe.
Wygrana w Łęcznej wlała w serca zawodników "Pasów" nadzieję. Czy się przełamią? Weryfikacja tej tezy już w niedzielę we Wrocławiu.
Jacek Żukowski - POLSKA Gazeta Krakowska
Fot. Crac
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.