GK: Pawlusiński razy dwa
Trener Stefan Majewski zapowiadał, że po nieudanym meczu z Piastem Gliwice nie będzie rewolucji w składzie. Tymczasem zaskoczył wszystkich wystawieniem od pierwszej minuty Jakuba Snadnego, jeszcze młodzieżowca.
Nie zagrał Bartłomiej Dudzic - choć jeszcze widniało jego nazwisko w przedmeczowym składzie. Nie było zaś Dariusza Pawlusińskiego. Jak się okazało, dobrze, że ten piłkarz znalazł się w wyjściowej jedenastce, gdyż jak się okazało był bohaterem meczu. Spotkania, którego nie ma co ukrywać kibice "Pasów", po wspomnianej wpadce z Piastem bardzo się obawiali.
W 5 min Cracovia miała rzut wolny z 20 m podyktowany za faul na Moskale. Do piłki podszedł Pawlusiński i strzelił, nawet nie w swoim stylu - na siłę - ale technicznie nad murem i Wyparło nawet nie zareagował, tylko musiał wyciągnąć piłkę z siatki. Po chwili główkował Polczak - minimalnie niecelnie, ale i tak otwarcie "Pasów" było mocne.
Uspokoiło to skołatane nerwy krakowian, bo po inauguracji z Piastem Gliwice nastroje w ekipie nie mogły być wesołe. Przegrane sparingi, przegrana inauguracja mogły wzbudzać obawy.
ŁKS nie zamierzał szybko pogodzić się z wynikiem. Niebawem mogła być mocna riposta gości. Jarka uciekł lewym skrzydłem, znalazł się w sytuacji sam na sam z Cabajem, ale strzelił niecelnie. Nad bramkarzem Cracovii czuwała w tej sytuacji opatrzność.
Piękną akcję gospodarze przeprowadzili w 29 min - Nowak podał z prawej strony do Moskały na 14 m, a ten natychmiast strzelił pod poprzeczkę. Wyparło jednak wykazał się niezłym kunsztem i wybił piłkę spod poprzeczki. Krakowianie jeszcze przed przerwą mogli podwyższyć wynik, ale w ostatniej chwili piłkę spod ich nóg wybijali obrońcy ŁKS-u lub strzały były blokowane, zaś po uderzeniu Nowaka z dystansu piłka minęła bramkę.
Po przerwie na boisko wszedł Bartłomiej Dudzic w miejsce mało produktywnego Marka Wasiluka. I od razu nastąpił skok jakościowy w poczynaniach ofensywnych gospodarzy - Dudzic znalazł się nawet w sytuacji sam na sam z bramkarzem, ale był spalony. Łodzianie nie stracili jeszcze wszelkich nadziei i o mało co a do remisu nie doprowadził Vayer - strzelał mocno z kilkunastu metrów ale Cabaj obronił. Riposta "Pasów" była natychmiastowa - Radwański podał na lewym skrzydle do Nowaka, ten zagrał wzdłuż bramki, Moskała nie doszedł do piłki, a zamykający akcję na prawym skrzydle Pawlusiński strzelił do siatki i było 2:0.
Pomocnik Cracovii tak się rozochocił, że o mało co nie zdobył kolejnego, swojego trzeciego gola. W 68 min egzekwował rzut wolny i tym razem uderzał tak jak to on potrafi - posłał "petardę" na bramkę wyparły i golkiper łodzian z trudem wybił piłkę spod poprzeczki.
Cracovia panowała już na boisku i ŁKS mimo rozpaczliwych zmian nie mógł już nic zdziałać, choć po główce Kujawy piłka minimalnie minęła bramkę. Kibice więc mogli wyrazić swą aprobatę dla byłego kierownika Cracovii Macieja Madei śpiewając: "Madeja Maciej Cracovii wielki przyjaciel!".
Krakowianie trochę pofolgowali w końcówce, ale na szczęście nie skończyło się to dla nich przykro. I jak najbardziej zasłużenie zainkasowli komplet punktów.
Cracovia - ŁKS Łódź 2:0 (1:0).
Bramki: Pawlusiński 5, 58.
Widzów: 4000.Sędziował: Walczyński (Lublin). Żółte kartki: Freidgeimas, Kascelan, Drumlak.
Cracovia: Cabaj 4 - Szeliga 3, Polczak 4, Karwan 4, Radwański 4 - Pawlusiński 6, Baran 4 (83 Tupalski), Nowak 4, Wasiluk 3 (46 Dudzic 4) - Moskała 3 (87 Kaszuba), Snadny 3. Trener: Stefan Majewski.
ŁKS: Wyparło 4 - Freidgeimas 2, Mowlik 2, Adamski 3, Marciniak 2 (70 Kujawa) - Biskup 2, Kascelan 2, Vayer 2, Haliti 3 (46 Drumlak 2), Woźniczka 3 - Jarka 3 (70 Czerkas). Trener: Marek Chojnacki.
Piłkarz meczu: Dariusz Pawlusiński.
Jacek Żukowski - POLSKA Gazeta Krakowska
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.