GK: Czerwona kartka dla napastnika może zrujnować plany Cracovii
- Nie tak to sobie wyobrażałem - nie potrafił ukryć rozczarowania prezes Cracovii Janusz Filipiak po porażce z Szachtiorem Soligorsk w I rundzie Pucharu Intertoto.
Wcześniej ekscytował się myślą, że dzięki tym rozgrywkom zespół dostanie się do Pucharu UEFA, teraz musi uwierzyć, że ?Pasy" są w stanie wygrać za tydzień w rewanżu na Białorusi 2:0.
- Piłka nożna jest nieprzewidywalna - rzucił koło ratunkowe nadziejom szefa trener Stefan Majewski. - No bo czy ktoś był w stanie przewidzieć przed tym meczem, że od 30 minuty będziemy grali w dziesięciu?
Szkoleniowiec nie wytknął winnego wpadki palcem, ale znaleźć go nietrudno. Kamila Witkowskiego chwalił niedawno selekcjoner ?biało-czerwonych" Leo Beenhakker, ale komplementy Holendra nie uskrzydliły 23-latka. Wręcz przeciwnie, napastnik zagrał przeciwko Szachtiorowi jak Polacy na Euro - bez sensu. Nie zdążył się nawet porządnie spocić, a po dwóch kwadransach już siedział w szatni. Wcześniej pięć razy kopnął piłkę i zarobił dwie żółte kartki; jedną za uderzenie rywala w powietrznym starciu, drugą za próbę strzelenia gola ręką.
- Piłka przez przypadek trafiła mnie w dłoń, ale niech będzie, że w tej sytuacji zasłużyłem na kartkę. Za to pierwszą sędzia pokazał mi niesłusznie - próbował tłumaczyć się Witkowski, ale niewiele osób uznało jego argumenty za warte uwagi.
- Nie mam słów - rozkładał ręce Majewski, pytany o ocenę zachowania podopiecznego.
- Szkoda, że Kamil szybko wyszedł z szatni, bo chciałem mu powiedzieć parę ostrych zdań - denerwował się kapitan ?Pasów" Arkadiusz Baran. - Jakich? On usłyszy je pierwszy. Na pewno nie uniknie rozmowy ze mną.
Jego złość i frustracja była zrozumiała. W sytuacji gdy w przerwie między ciężkimi treningami trzeba pokonać solidnego, będącego w meczowym rytmie rywala, każda para nóg jest na wagę złota. Tymczasem osłabieni krakowianie wytrzymali kondycyjnie tylko godzinę. Potem Białorusini zaczęli demolować ich obronę i jednobramkowa przewaga gospodarzy (strzał Pawła Nowaka pod poprzeczkę w 25 min) zniknęła w mgnieniu oka.
- Szachtior jest na naszym poziomie. W polskiej ekstraklasie bujaliby się tak jak my: od baraży do pucharów - oceniał Baran.
Wbrew pozorom, oderwanie oczu od mistrzostw Europy i przeniesienie wzroku na stadion Cracovii nie było wcale bolesne. Wprawdzie nikt nie wspiął się w sobotę na poziom Andrieja Arszawina czy Lukasa Podolskiego - i szans, że rychło się to zmieni nie ma, niestety, żadnych - ale wartość rozrywkowa widowiska była całkiem, całkiem. Może dlatego, że tym razem Intertoto zostało poważnie potraktowane i przez klub, i przez publiczność, co w ostatnich latach w Polsce raczej się nie zdarzało. Były więc emocje, efektowne strzały, parady bramkarzy, szybkie akcje, kontrowersyjne decyzje sędziego i niezła atmosfera na trybunach.
Zastanawiająca była jedynie reakcja krakowskiej widowni pod koniec spotkania. Dla kibiców ani gra w osłabieniu, ani fakt, że drużyna dopiero zaczęła przygotowania do nowego sezonu, nie były wystarczającymi okolicznościami łagodzącymi, by rozgrzeszyć ją z błędów. Gołym okiem było widać, że zawodnicy słaniają się ze zmęczenia, ale fani nie podarowali sobie nijak nie pasującego do rzeczywistości hasła ?Cracovio, nie róbcie wstydu".
Z niewiadomych przyczyn oberwało się też nowemu napastnikowi Marcinowi Krzywickiemu, który na przekór krytycznym recenzjom kibiców pokazał się - zwłaszcza w I połowie - z bardzo dobrej strony. Dwa metry wzrostu, które sprawiają, że jest łatwym celem dla złośliwych fanów, w niczym mu nie przeszkadzają; jest sprawny, szybki i pomysłowy.
- Chciałbym go mieć w swojej drużynie - potwierdzał walory 21-letniego napastnika trener Szachtiora.
Trudniej ocenić drugiego z nowych piłkarzy ?Pasów" - Marka Wasiluka. Widać było, że treningi wytrzymałościowe dały mu się we znaki. - Dziś żaden z obrońców nie zagrał dobrze - skwitował Majewski.
Co racja, to racja - gdyby nie Marcin Cabaj, który w stylu Artura Boruca wygrał kilka pojedynków z białoruskimi napastnikami, gospodarze polecieliby do Soligorska tylko na wycieczkę. A tak wsiądą do samolotu z tlącą się nadzieją na awans.
- Na pewno nie lecimy tam na zakupy - uśmiechał się Baran. - Szansa ciągle jest i tego się trzymajmy.
Cracovia - Szachtior Soligorsk 1:2 (1:0)
Bramki: Nowak 25 - Leonczik 69, Byczanow 72.
Sędziował: Joseph Attard (Malta).
Widzów: 4500.
Cracovia: Cabaj - Kulig, Polczak, Tupalski, Wasiluk - Pawlusiński (73 Majoros), Kłus (76 Kostrubała), Baran (62 Karwan), Nowak - Witkowski I, Krzywicki.
Szachtior: Makawczik - Szalei, Hukaitow, Branfitow, Kowalczuk - Rios (41 Nikiforenko), Leonczik, Bukatkin (59 Byczanow), Żukowski - Bałanowicz, Żiuliew (61 Marcinowicz).
Przemysław Franczak - POLSKA Gazeta Krakowska
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.