GK: Cracovia nie traci, bo Dariusz Pawlusiński kolejny raz wypalił
Na stadionie już praktycznie III-ligowego Zagłębia Cracovia nie pokazała olśniewającego futbolu, ale skuteczną piłkę - to cechuje tę drużynę wiosną.
"Pasy" nie przegrywają - odniosły już czwarte zwycięstwo, przy trzech remisach. W konfrontacji z ostatnią drużyną w tabeli, to krakowianie byli faworytami. Bardzo ciężko gra się takie mecze, o czym przekonała także ta konfrontacja. Jednak sosnowiczanie nie mieli czym straszyć. Ułatwili zadanie przyjezdnym już na samym początku gry. Po niefortunnej interwencji Marka "Pasy" bowiem wygrywały. Obrońca gospodarzy skierował piłkę głową do własnej siatki, przerywając w ten sposób podanie Kuliga do Witkowskiego.
To pozwoliło krakowianom na większy spokój. W ofensywie jednak nie przedstawiali zbyt wielkiej siły. Pod nieobecność pauzującego za kartki Moskały dwójka Dudzic - Witkowski nie mogła wiele zrobić.
Najgroźniejszym napastnikiem "Pasów" był Pawlusiński, mimo że nie grał w ataku - przesunął się do przodu dopiero w 64 minucie. Ale to on przede wszystkim strzałami z dalszej odległości niepokoił stojącego w bramce Zagłębia Kopyla.
Tak było choćby w 6 min, gdy pomocnik Cracovii uderzył z rzutu wolnego w boczną siatkę. W 40 min zaś posłał piłkę prosto w ręce bramkarza. Zagłębie nie miało żadnych atutów, więc Marcin Cabaj spokojnie mógł śrubować swój rekord - minut bez straty gola. Jedynie raz musiał się wysilić, by wybronić strzał z kąta w wykonaniu Bednara - musnął piłkę końcami palców i ta wyleciała na róg, wcześniej niemiłosiernie został ograny zastępujący Tupalskiego w środku obrony - Urbański. Ten zawodnik mylił się często, widać, że jest jeszcze mało doświadczony.
Nic nie zapowiadało, że spokój przyjezdnych może zostać zmącony. Tymczasem po błędach w obronie w wykonaniu Polczaka i Radwańskiego, którzy nie wybili prostej piłki, ten ostatni po chwili faulował Kłodę i arbiter nie miał innego wyjścia, jak tylko podyktować "jedenastkę" przeciwko Cracovii. Jej pewnym wykonawcą okazał się wypożyczony do Zagłębia z Wisły Kraków Małecki. - Dla mnie mecz z Cracovią jest jak derby - stwierdził po meczu. Widać młody zawodnik za bardzo wziął sobie do serca konfrontację z "wrogiem", bo wkrótce potem dostał żółtą kartkę, choć powinien być ukarany czerwoną za kopnięcie rywala.
Wracając jeszcze do rzutu karnego, to w tym momencie dobiegła końca piękna seria Cabaja - licznik zatrzymał się na 538 minutach... Ten gol podziałał na krakowian jak kubeł zimnej wody - od razu ruszyli do ataków. Niebawem Kłus uderzył nieco ponad "okienkiem". Kapitalnie odebrał piłkę przeciwnikowi Baran i popędził na bramkę - został "ścięty" tuż przed polem karnym.
Do rzutu wolnego podszedł Pawlusiński. Posłał "petardę" na bramkę Zagłębia. Piłka przeleciała nad murem, otarła się o poprzeczkę i wpadła do bramki nad bezradnym Kopylem. Ten gol śmiało mógł kandydować do miana bramki kolejki. A Pawlusiński po raz kolejny potwierdził, że jest wybitnym specjalistą od takich uderzeń. To już jego trzeci gol uzyskany z wolnego w tym sezonie, zaś ta bramka pozwoliła mu wysforować się na czoło klasyfikacji strzelców w Cracovii. Z 5 golami na koncie.
Bramki: Małecki 57 (karny) - Marek 13 (samob.), Pawlusiński 66. Sędziował: Podgórski (Wrocław). Widzów: 4000.
Zagłębie: Kopyl 5 - Berliński 4I, Białek 4I, Marek 4, Łuczywek 4 - Kłoda 5 (69 Folc), Szatan 5 (82 Demydenko), Skórski 4 (76 Pach), Chwalibogowski 5 - Małecki 5I, Bednar 5I. Trener: Andrzej Orzeszek.
Cracovia: Cabaj 5 - Kulig 6, Polczak 5, Urbański 4I, Radwański 4 - Pawlusiński 7 (90+4 Karwan), Kłus 5, Baran 6I, Nowak 5 - Dudzic 4 (64 Majoros), Witkowski 4 (46 Kostrubała 5). Trener: Stefan Majewski.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.