GK: Bojarski: Być może zostanę w Cracovii
- Nie chcę mieć już nic wspólnego z trenerami Majewskim i Ćmikiewiczem. Nie mam zamiaru zamienić z nimi choćby jednego zdania - mówił na początku kwietnia odsunięty od składu Cracovii Marcin Bojarski. Dziś 31-letni pomocnik bardziej waży słowa i wcale nie wyklucza, że w przyszłym sezonie będzie... walczył o miejsce w drużynie ?Pasów".
- Kontrakt mam ważny jeszcze przez rok. Jeśli nigdzie nie odejdę, to chętnie podejmę wyzwanie - wyznaje zaskakująco.
Nie chce jednak zdradzić pomysłu na ocieplenie bardzo chłodnych wiosną stosunków ze Stefanem Majewskim. Szkoleniowca irytowało, że zawodnik zgłaszał pretensje pod jego adresem w prasowych wywiadach i demonstracyjnie - kiedyś bez pozwolenia zszedł z treningu - zachowywał się podczas zajęć. Za to ?Bojar" czuł się obrażony sugestiami, że w spotkaniu z Polonią Bytom, pierwszym w rundzie rewanżowej, nie angażował się w grę.
Panowie z sobą nie rozmawiali, a piłkarz, choć mógł ćwiczyć z zespołem, to nie mógł występować nawet w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy.
- Czytam wszędzie, że miałem konflikt z trenerem, a to nieprawda - niespodziewanie zastrzega Marcin. Po chwili zdumiewa jeszcze bardziej.
- Istniały między nami różnice zdań, ale o tym, że nie byłem brany pod uwagę przy ustalaniu składu decydowały względy sportowe - twierdzi, choć w ostatnich miesiącach często podkreślał, że przez cztery lata był jednym z najważniejszych graczy Cracovii.
- Zapłacę 100 tysięcy złotych temu piłkarzowi ?Pasów", który będzie miał więcej goli i asyst niż ja w poprzednim sezonie - stwierdził, gdy po raz kolejny został pominięty przez Majewskiego.
- Znam swoją wartość, ale piłkarz jest uzależniony od decyzji i pomysłów trenera - kwituje ze spokojem Bojarski, który najwyraźniej nie chce teraz zaogniać sytuacji i przyjął ugodową pozycję. Zapewne na wypadek, gdyby nie znalazł się klub gotowy go wykupić z ?Pasów". - Z prezesami ustaliliśmy kwotę, jaką Cracovia powinna za mnie zażądać. Jeśli nie będzie chętnych - zostanę - przyznaje.
Cracovia pozyskała go w 2004 r. z GKS Katowice za tysiąc złotych. Za ile go sprzeda? Tego zawodnik zdradzić nie chce, ale 100-200 tysięcy złotych wydaje się rozsądną sumą. - Na razie jednak sprawę transferu można opisać tak: cisza i spokój - uśmiecha się Marcin. W marcu zaproponował działaczom rozwiązanie umowy za porozumieniem stron. Z kartą zawodniczą w ręce znacznie łatwiej byłoby mu znaleźć nowego pracodawcę. Prezesi nie wyrazili jednak zgody na takie rozwiązanie.
- Rozumiem ich racje - zaznacza ?Bojar". - Jeśli jednak nie pojawi się dla mnie żadna satysfakcjonująca propozycja, wówczas znów usiądziemy i przeanalizujemy sytuację. Pośpiechu nie ma, a dla mnie ważne jest, że wszystko toczy się w pokojowej atmosferze. Dużo wyjaśni się w najbliższych tygodniach, bo ruch w transferowym interesie jeszcze się na dobre nie zaczął - podsumowuje piłkarz.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.