Po co Cracovii Pan Trener?
Pan Trener przez 1,5 roku forsuje system gry trzema obrońcami. Wszelkie sugestie odrzuca. Zawodników - którzy niemal przez całe życie grali czwórką w defensywie, można przecież nauczyć nowego systemu!
W sumie, to drużyny (klubowe i reprezentacyjne), wedle słów Pana Trenera grają systemem przestarzałym. Bo grają czterema obrońcami, a przyszłość należy do tych, co grać będą trzema! Mało ważne, że nie grają takim systemem w zasadzie chyba żadne czołowe drużyny klubowe czy reprezentacyjne. Pan Trener obstaje przy swoim... I MA DO TEGO PRAWO!
Przecież przemawia za jego racjami m. in. czwarta pozycja w rozgrywkach ubiegłych; bardzo dobre wyniki wówczas osiągane. Mało ważne, że pozycja bardzo wysoka nie była tylko i wyłącznie naszą zasługą lecz również wielkim załamaniem w grze co najmniej dwóch rywali (Wisła K., Korona, częściowo Lech). Miejsce czwarte przysłoniło oczy bardzo wielu osobom, od których tak wiele w Cracovii zależy.
Jesienna runda. Poprzedzona odejściem jednego z podstawowych zawodników ofensywnych - również w meczach poprzedniej rundy wiosennej (Piotr Giza ? przyp. TP!). Cóż, tak w piłce zawodowej bywa: odchodzą jedni, na ich miejsce przychodzą inni. Przychodzą? Tu raczej się nie udało...
Słabe wyniki, pęka całkowicie jakowaś odczuwalna wcześniej wewnętrzna więź w drużynie. Od kilkunastu miesięcy wiadomym było, że tej drużynie brak lidera, przywódcy, wojownika... niestety różne próby się nie udają. Drużyna zsuwa się w tabeli coraz niżej; wielu zaczyna poważnie obawiać się degradacji.
Oczywiście do takowej nie może dojść, bo spadek byłby chyba największą porażką zawodowo - biznesową dla współwłaściciela i jednocześnie głównego sponsora. Ale niepokój narasta, szczególnie wśród "kibiców starszego pokolenia".
Ale nie tylko chodzi o wyniki. Również styl gry nie odpowiada wielu "kibicom pokolenia młodszego", którzy byli przyzwyczajeni do tego, że nawet przegrywając - Cracovia grała ładnie dla oka, ofensywnie a porażki nie były "pięknymi katastrofami" tylko przegranymi meczami.
Jesienią? Ani wyników, ani urody.
Są też pozytywy, najważniejszym - wchodzenie nowych młodych obiecujących zawodników. Zimą transfery są takie, jakie są. W sumie to zostaje wymieniony blok defensywny. Może zgodnie z zasadą, że drużynę trzeba budować od tyłu? Są też nowi w przodzie: Grzegorz Karolek..., sorry Karol Gregorek i Arpad Majoros. Czyli jest nieźle.
Oczywiście na progu przygotowań wielka niespodzianka... z kadry wypada Łukasz Skrzyński. Kilka tygodni później następuje rezygnacja z Marcina Bojarskiego.
Ale oczywiście cały czas przygotowujemy się do gry systemem "trzech w obronie". Ale nawet w sparringach to nie wychodzi.
I nagle rewolucja! Do Pana Trenera przychodzą piłkarze i tłumaczą, że oni chcą grać czterema obrońcami, że tak się lepiej czują...
Pan Trener - ZGADZA SIĘ! Czyli rezygnuje ze swego wcześniejszego stanowiska? Już ten pogląd jest nieaktualny?
I po zwycięskim meczu z Górnikiem Zabrze (3:0) w Gazecie Wyborczej czytamy:
- W systemie 4-4-2 boczni obrońcy są bardziej kreatywni. Mamy większą swobodę działania, częściej możemy podłączać się do akcji ofensywnych. Jest lepsza asekuracja i nie tracimy bramek - wylicza Przemysław Kulig, prawy obrońca Cracovii.
A później:
- Nasze akcje zaczęły się zazębiać jak za trenera Stawowego. Boczni obrońcy pomagają, robi się przewaga dwóch na jednego, którą można zakończyć strzałem lub centrą - zauważył Krzysztof Radwański, lewy obrońca Cracovii.
Czyli - w wielkim uproszczeniu: kto miał rację? Piłkarze i kibice, czy Pan Trener? Który system gry sprawdza się, a który nie sprawdził?
Jeżeli ktoś odpowie, że "piłkarze i kibice", to zrodzi się kolejne pytanie.
Jakie?! Domyślcie się sami...
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
...
Gizmo
19:25 / 20.03.08
Zaloguj aby komentować