#TerazPasPress: Leszek Kabłak - Ani rozrywki, ani wyników
Transfery Cracovii i brak normalnej struktury, która by je wspomagała - podstawowe błędy konstrukcyjne w architekturze klubu - to nasza zasadnicza pięta achillesowa. To rodzi wszelkie inne konsekwencje: złą opinię na temat klubu i jego złe wyniki – pisze na Terazpasy.pl red. Leszek Kabłak (Kaizen Media) polski korespondent Euronews, były dziennikarz m.in. RMF FM, TVP, TVN i Polsatu.
Jestem potwornie rozczarowany tym sezonem. Oczywiście jako kibic i człowiek śledzący losy mojej ukochanej Cracovii wiedziałem, że rozpoczniemy sezon z pięcioma minusowymi punktami, ale sytuacja wydawała się na tyle spokojna, że nie przypuszczałem, że to wszystko się aż tak źle skończy.
Dlaczego? Po pierwsze: zespół został rozbity po poprzednim, bardzo udanym sezonie, gdzie zdobyliśmy Puchar i Superpuchar Polski, ale każdy kibic chyba wierzył, że te transfery będą dobre. Trener Probierz sprawiał wrażenie człowieka, który wie czego chce: wie jaką ma wizję drużyny, wie kogo potrzebuje jeśli chodzi o wykonawców. Przyszli piłkarze, którzy mieli zapełnić luki po naszych ubytkach. No i ruszyliśmy z ligą.
Pierwsze mecze były całkiem fajne - punktowaliśmy, gra była nie najgorsza. Potem jednak to wszystko stanęło. Oczywiście, zbyt dużo razy zremisowaliśmy, co przyznawał sam trener Probierz. Trzynaście remisów to faktycznie bardzo dużo, ale te remisy wynikały z tego, że nie mieliśmy po prostu siły ognia - byliśmy jedną z najgorszych drużyn jeśli chodzi o ofensywę. Nie ma w tym przypadku, że nasz atak jest najgorszy w lidze: kompletnie zawiódł Alvarez, a także Rivaldinho, czyli te "zęby", które miały "kąsać" rywali i sprawiać, że będziemy wygrywać.
Bo trzeba też zauważyć, że gdybyśmy tylko strzelali więcej bramek, to przy całkiem niezłej defensywie, którą mamy bylibyśmy o wiele wyżej w tabeli. Nam jednak tych goli zabrakło: mecze kończyły się wynikami 0:0, lub też 1:1. To ten atak nie potrafił wypracować nam punktów, a nie obrona, która pod względem wyniku nie odstaje od drużyn z miejsc 4-6.
Powiem szczerze, że dla mnie jednak największym rozczarowaniem tego roku jest odpadnięcie z Pucharu Polski, bo mieliśmy naprawdę autostradę do finału. W naszej części drabinki nie mieliśmy: ani Legii, ani Lecha, ani Piasta - męczyliśmy się natomiast z drużynami z niższych klas rozgrywkowych.
Tak naprawdę pierwszy poważny rywal "z górnej półki", czyli Raków, ograł nas - w dodatku na naszym stadionie. Oczywiście w tym sezonie Raków grał świetną piłkę - widać było, że jest to zespół znakomicie prowadzony i mądrze zarządzany. Ale mimo wszystko Cracovia na własnym boisku nie powinna z tym Rakowem odpaść. A gdybyśmy awansowali do finału, to śmiem przypuszczać, że mimo średniej dyspozycji mielibyśmy szansę wygrać finałową rywalizację z naszymi przyjaciółmi z Gdyni i obronić Puchar.
To mogło być dla nas faktycznie jakieś "otarcie łez".
Druga sprawa, która strasznie mnie zabolała to fakt, że w obu meczach derbowych nie byliśmy w stanie przechylić szali zwycięstwa na naszą korzyść. Nie chodzi mi tu wcale tylko o to, że w drugim meczu Sergiu Hanca nie trafił z rzutu karnego, bo to się zdarza, ale zwróciłem uwagę na taki drobny szczegół, że w momencie, gdy bramkarz odbił piłkę to nasi gracze nie ruszyli z dobitką, tylko stali i przyglądali się całej sytuacji - to obrońcy Wisły czujnie dopadli do piłki jako pierwsi i wyekspediowali ją w świat. Wydaje mi się, że to jest element piłkarskiego "abecadła" i jeśli zawodnicy tego nie rozumieją, jeśli trzeba im to ciągle powtarzać na zasadzie: "ludzie, gdyby nasz zawodnik nie strzelił karnego to gramy dalej!" - no, to słabo.
W obu meczach byliśmy faworytem, w obu meczach można powiedzieć, że byliśmy też lepsi, ale dwa razy pozwoliliśmy im uniknąć porażki w meczu derbowym. Co boli jeszcze bardziej, gdy zdajemy sobie sprawę, że ta Wisła w obecnym sezonie była naprawdę słaba.
To jest z pewnością ogromne rozczarowanie.
No a już największym zawodem jest miejsce, jakie zajęliśmy na koniec sezonu. Po 30. kolejkach wylądowaliśmy na 14. miejscu - to już jest absolutna kompromitacja! I nawet, gdybyśmy mieli te odjęte pięć punktów na swoim koncie, to nie byłaby jakaś zmiana jakościowa - bylibyśmy na miejscu 10., czy 11., a to też przecież nijak ma się do naszych ambicji i oczekiwań.
Ogólnie to był bardzo słaby sezon i na naszą grę często nie dało się w nim po prostu patrzeć. Szczerze mówiąc gdybym nie był kibicem Cracovii to bym tych meczów wcale nie oglądał. Trener Probierz mówił często, że nieważny jest styl, tylko ważne są punkty, ale mnie się wydaje, że jednak styl też jest istotny. Ostatecznie ludzie przychodzą przecież na mecze oglądać dobrą piłkę, przychodzą dla rozrywki, a nie dla "męczarni" - żeby odrobić tu jakąś pańszczyznę.
Niestety, nie ulega wątpliwości, że ta Cracovia, którą oglądaliśmy w ostatnich rozgrywkach była męcząca. Oczywiście będąc kibicem Pasów oglądałem ją, ale też nie mogę się dziwić ludziom, którzy kibicując innym drużynom absolutnie nie chcieli na to patrzeć.
Co gorsza nie widzę w tej chwili żadnej recepty na to, żeby zagwarantować sobie w przyszłym sezonie znaczącą poprawę. Nasz klub jest tak zbudowany od środka, że nic nie jest w stanie zapewnić zmiany obranej polityki. Nie mamy autonomicznego dyrektora sportowego, nie mamy sieci skautów, nie wiemy też na dobrą sprawę z jakiego klucza kupowani są piłkarze do Cracovii.
W tej ostatniej kwestii można tylko zgadywać, można snuć mniej lub bardziej makabryczne przypuszczenia: dlatego, że mają "kartę na ręku" i są za darmo? A może jakiś menager ma dobre układy z władzami klubu i przepycha swoich zawodników? Ja osobiście chciałbym się dowiedzieć co zafascynowało naszych włodarzy w Rivaldinho - jakie były argumenty za tym, żeby ten piłkarz do nas trafił? Ja nie wiem. I dlatego chciałbym się dowiedzieć.
A ponieważ nasz klub jest zbudowany tak, a nie inaczej, to z przykrością stwierdzam: nie wierzę, że będzie w tym aspekcie jakikolwiek postęp. No bo dlaczego miałoby się coś zmienić? Jak wyliczali więksi eksperci niż ja odsetek tak zwanego "szrotu", odsetek nietrafionych transferów jest bardzo wysoki. Przypuszczam więc, że znowu kupimy kilku graczy i pewnie 3/4 z nich okaże się nieporozumieniem.
Z całym szacunkiem, ale uważam, że trener powinien trenować, ale może niekoniecznie kupować. Bo jeżeli do Cracovii trafiają piłkarze pokroju Serderova, Cecarića, Culiny, czy Gardawskiego to ja się pytam ponownie: dlaczego?
Ale "na pocieszenie" dla trenera Probierza, a na jeszcze większą zgryzotę kibiców Cracovii należy powiedzieć, że spoglądając na perspektywę transferów z ostatnich kilkunastu lat - to jest również katastrofa. Pamiętamy przecież (jak przez mgłę) i takich zawodników jak: Matulevicius, Drewniak, Boubacar Dialiba, Karaczankow, czy Sowah.
Ogólnie rzecz biorąc można powiedzieć, że trafiali do nas piłkarze, którzy nie mieli żadnego nazwiska i faktycznie potwierdzali, że są nikim - wspaniałym przykładem byłby tu wspomniany już Culina - a z drugiej strony trafiały też do Cracovii głośne nazwiska, jak: Citko, Świerczewski, Niedzielan - i oni też furory nie robili.
Jest więc coś w tym naszym klubie, co sprawia, że to wszystko nie wygląda tak jak powinno wyglądać. Co więcej: zdarzają się i takie sytuacje, jak na przykład transfer Pavola Masaryka - byłego króla strzelców ligi słowackiej - który u nas , rozegrał chyba 6 spotkań i nie strzelił gola, a potem wrócił na Słowację i... ponownie został królem strzelców. Nie jeden raz zdarzały się takie sytuacje, że piłkarze skreśleni w Cracovii odbudowywali się w innych klubach, żeby wymienić choćby: Rymaniaka, Dąbrowskiego, czy Wójcickiego.
Transfery Cracovii i brak normalnej struktury, która by je wspomagała - podstawowe błędy konstrukcyjne w architekturze klubu - to nasza zasadnicza pięta achillesowa. To rodzi wszelkie inne konsekwencje: złą opinię na temat klubu i jego złe wyniki.
Fakt, że w ciągu osiemnastu lat rządów Janusza Filipiaka w Cracovii zdobyliśmy tylko raz Puchar i raz Superpuchar Polski - za co oczywiście bardzo Profesorowi dziękuję i jestem mu za to wdzięczny - nie jest wymiernym efektem względem tak dużego zaangażowania finansowego. Tych trofeów jednak powinno być ciut więcej.
Okej, one są: w hokeju. Ale nie zapominajmy, że tam do osiągania sukcesów potrzebny jest zupełnie inny wolumen pieniędzy. Jesteśmy hokejową potęgą odkąd tylko Comarch przyszedł do klubu, ale to piłka nożna jest najbardziej popularną dyscypliną - tak w Cracovii, jak i w zasadzie w całej Polsce - i kibice najbardziej czekają na sukcesy właśnie na tym polu. A jak zaznaczam: tych piłkarskich sukcesów jest zbyt mało jak na czas i skalę nakładów.
Pamiętajmy też, że nie raz i nie dwa musieliśmy się na poważnie bronić przed spadkiem i nawet spadliśmy z ligi - tak naprawdę dwukrotnie, choć raz od relegacji uchroniła nas "zielony stolik", przy którym odebrano licencję ŁKS-owi. To już jest w ogóle jakieś kuriozum, żeby mając takiego sponsora klub spadał z ligi!
Ja rozumiem, że tu się musi zgadzać Excel. Profesor Filipiak jest przedsiębiorcą, a Comarch jest spółką akcyjną i jego akcjonariusze mogą sobie nie życzyć, aby pompować pieniądze w Cracovię. Ale jednak biznes piłkarski to nie jest tylko ten Excel - tu chodzi także o to, żeby grać o jakieś cele, grać o trofea i dostarczać radość kibicom. Jeśli mamy grać tylko dla grania to powiedzmy to sobie wprost. Wtedy ja będę wiedział, że pójdę na stadion po to, żeby zobaczyć jak biegają, a nie będę się martwił o wygrywanie.
Jestem jednak kibicem klubu sportowego i chciałbym, żeby ten klub sportowy grał o jak najwyższe cele, żeby wygrywał i żeby sprawiał mi tym przyjemność - bo to jest rozrywka i o to w tym wszystkim chodzi. A jeśli nawet wysokie cele byłyby dla nas niedosiężne - choć przecież nie powinny - to chciałbym, żeby chociaż trochę dobrej piłki dało się przy Kałuży obejrzeć.
Niestety, obecnie mamy w Cracovii taką sytuację, że nie mamy ani rozrywki, ani wyników. Jestem więc wdzięczny Profesorowi za Puchar i Superpuchar, jestem też bardzo rozczarowany ostatnim sezonem.
A cztery lata Michała Probierza w Cracovii oceniłbym - posługując się szkolnymi notami - na ocenę "dostateczną". Przyznaję, że o wiele bardziej ceniłem sobie jako szkoleniowca Oresta Lenczyka, czy Jacka Zielińskiego, którzy potrafili wygrywać derby i robili wyniki trochę wbrew ogólnym oczekiwaniom. Za kadencji Michała Probierza wygraliśmy derby tylko raz, a najczęściej przydarzały nam się wstydliwe porażki (niekiedy wręcz sromotne) oraz remisy (najczęściej w meczach, w których byliśmy lepsi).
To wszystko są dla nas duże rozczarowania. Dokładnie tak samo, jak cały ten miniony sezon.
Leszek Kabłak, Kaizen Media
Leszek Kabłak - współwłaściciel firmy Kaizen Media , polski korespondent Euronews, a wcześniej dziennikarz RMF FM, TVP, Telewizji Puls, Polsatu, TVN24 i PAP.
Od redakcji:
- #TerazPasPress – to nowe miejsce na Terazpasy.pl w którym dziennikarze sympatyzujący z Cracovią dzielą się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
- Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
szrot w Cracovii
cracoviapasy1
23:12 / 21.05.21
Zaloguj aby komentować