[SKRÓT] Liga: Lechia - Cracovia 1:2 (0:2) - Nerwy niepotrzebne, punkty zasłużone
Liga: Lechia - Cracovia 1:2 (0:2)
Koniec meczu:
niedziela, 3 listopada 2024, godz. 17:30
Stadion Lechii Gdańsk
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.Śledź przebieg tego meczu na fb.com/terazpasy :
Lechia Gdańsk – Cracovia 1:2 (0:2)
- 0:1 Kallman 3 karny
- 0:2 Kallman 44,
- 1:2 Pllana 77.
Lechia: Sarnawskyj – Piła, Chindris (72 Sezonienko), Olsson, Conrado – Żelizko – Wójtowicz (72 Pllana), Kapić, Neugebauer (42 Kałahur), Chłań (88 Carenko) – Wjunnyk.
Cracovia: Ravas – Ghita (9 Atanasov, 81 Biedrzycki), Hoskonen, Skovgaard – Kakabadze, Maigaard, Sokołowski, Olafsson – Rózga (72 Bochnak), Hasić (81 Al-Ammari) – Kallman.
Sędziowali: Patryk Gryckiewicz (Toruń) oraz Marcin Boniek, Bartosz Kaszyński (obaj Bydgoszcz).
Żółte kartki: Conrado (17), Żelizko (36), Chindris (49), Pllana (90+1), Wjunnyk (90+6) – Sokołowski (18), Ravas (90).
Czerwona kartka: Conrado (druga żółta, 35).
Widzów: 10 711.
Nerwy niepotrzebne, punkty zasłużone
Cracovia w meczu 14. kolejki PKO Ekstraklasy wygrała na wyjeździe z Lechią Gdańsk 2:1 (2:0). Dwie bramki dla "Pasów" zdobył Benjamin Källman - pierwszą z rzutu karnego już w 4. minucie, drugą po asyście Hasića w minucie 44. Choć od 34. minuty Lechia grać musiała w dziesiątkę, a Cracovia stworzyła sobie wiele sytuacji do podwyższenia wyniku ostatecznie w końcówce spotkania rywale zdobyli kontaktowego gola, jednak na więcej "Biało-Czerwoni" już im nie pozwolili i mogli cieszyć się z szóstego w tym sezonie wyjazdowego zwycięstwa.
Cracovia kontynuuje swój jesienny maraton spotkań z beniaminkami po udzieleniu srogiej lekcji piłkarstwa Motorowi Lublin wybrała się w daleką podróż, by sprawdzić przygotowanie do Ekstraklasy gdańskiej Lechii.
I choć, uprzedzając nieco fakty, wynik tego spotkania wskazuje na to, że Lechia ma większe pojęcie o Ekstraklasie od Motoru wypada jednak napisać, że jest dokładnie odwrotnie. Choć zapału do nauki odmówić podopiecznym trenera Grabowskiego nie można, to jednak ich umiejętności wciąż zdradzają, że jeszcze jedną nogą są w Pierwszej Lidze - pytanie, którą nogę uda im się dostawić do której.
Ten opisowy wstęp jest niejako wprowadzeniem do początku spotkania, gdy Cracovia oddała Lechii piłkę i przyglądała się, jak gospodarze sami robią sobie nią krzywdę.
Długo zresztą przyglądać się nie trzeba było, bo już w 2. minucie dośrodkowaną przez Kakabadze w pole karne futbolówkę w niegroźnej sytuacji odbił ręką Neugebauer. Sędzia natychmiast podyktował dla "Pasów" jedenastkę, którą z kolei na gola pewnym uderzeniem zamienił Källman.
Cracovia usatysfakcjonowana łatwo wywalczonym prowadzeniem z powodzeniem kontynuowała swą taktykę. Lechia przez całą pierwszą odsłonę bezradnie miotała się próbując dostać choćby na przedpole bramki Ravasa. Tak naprawdę tylko raz musiał on interweniować: gdy w 25. minucie przy krótkim słupku płasko strzelał Khlan Słowak spisał się bez zarzutu.
Niefortunni Gdańszczanie zamiast poszukać remisu ponownie napytali sobie jedynie biedy: w ciągu 35. minut gry Brazylijczyk Conrado obejrzał najpierw żółta kartkę za faul na Rózdze, a następnie drugą żółta kartkę za naprawdę niemądry i w dodatku niebezpieczny faul na Sokołowskim. W ten sposób i tak już wcześniej marne perspektywy Lechii na druga połowę jawić się zaczęły wprost tragiczne.
Tym bardziej, że Cracovia po raz kolejny skorzystała skwapliwie z niefrasobliwości defensywy gospodarzy i w 44. minucie po kapitalnym podaniu Hasića Källman pomimo asysty obrońcy sprytnie wykończył sytuację bramkową i zamienił ją na drugiego gola.
Jedyną złą wiadomością dla "Pasów" w pierwszej połowie był uraz, którego nabawił się już w pierwszych minutach spotkania Ghiță - rumuński defensor opuścił boisko w 9. minucie zastąpiony przez Atanasova, lecz to nie reprezentant Macedonii Północnej został oddelegowany do wzmocnienia bloku defensywnego, tylko przesunięty na tę pozycję doświadczony Sokołowski.
Nic jednak przez pierwsze trzy kwadranse nie wskazywało, by - przynajmniej w kontekście sytuacja na boisku miało to w Gdańsku - kontuzja Ghițy miała być dla Cracovii szczególnie dotkliwa; Krakowianie kontrolowali w pierwszej połowie spotkanie w stu procentach.
W drugiej połowie gospodarze szybko (i dla niektórych boleśnie) udowodnili, że nie zamierzają się jednak łatwo poddać i mimo złej sytuacji będą starali się jeszcze powalczyć o punkty - choćby i łokciami. Tak jak nie można było Lechii przypisać wielkich piłkarskich umiejętności, tak też nie można jej było więc odmówić ambicji.
Początkowo obie drużyny próbowały podobnych metod na zdobycia gola: głównie strzałów z dystansu. Najpierw do takiego właśnie uderzenia złożył się Atanasov (sporo nad bramką), później Kapić (zdecydowanie groźniejsze uderzenie, lecz także nad poprzeczką). Chwilę później wyśmienite dogranie Maigaarda powinien wykorzystać do skompletowania hat-tricka Källman, lecz z siedmiu metrów uderzył zbyt lekko w sam środek bramki. Groźną akcję po stronie Lechii odpowiedział Viunyk, także i on strzelił jednak źle, trafiając tylko w boczną siatkę.
Chwilę później wydawało się przez moment, że siły na bisku mogą się wyrównać - sędzia pokazał czerwoną kartkę Sokołowskiemu za faul przerywający "pewną akcję bramkową" rywala, po chwili w sukurs przyszła jednak videoweryfikacja i sędziowie VAR zasugerowali głównemu arbitrowi, że faul istotnie był, lecz w drugą stronę - za koszulkę ciągnięty był przez "Lechistę" Sokołowski. Sędzia Gryckiewicz podbiegł do monitora, obejrzał sytuację na własne oczy a czerwona kartka została anulowana.
To zajście uświadomiło podopiecznym trenera Kroczka, że gdy tylko strzelą bramkę na 3:0 wola walki gospodarzy zostanie ostatecznie złamana, natomiast na razie wciąż się ona jeszcze tli. Ponieważ jednak skwapliwość "Pasów" z pierwszej połowy zastąpiła pewna nonszalancja, a golkiper Lechii kilka razy naprawdę spisał się na medal, dlatego też trzeci gol nie chciał wpaść. Najpierw mocny strzał Kakabadze nogami wybronił właśnie Sarnavśkyi, potem strzelał Maaigard, lecz także i jego strzał nie trafił do siatki. Cracovia po chwili lepszej gry znów spuściła z tonu, Lechia wciąż marzyła o odrobieniu strat.
I tym razem to "Pasiacy" wyciągnęli do rywala pomocną dłoń: najpierw Ólafsson niepotrzebnie wybił piłkę na róg, po chwili zaś przy rzucie rożnym zaspali Rózga i Atanasov, pozwalając aby Pllana bez przeszkód złożył się na 7. metrze przed bramką do strzału z woleja. Kosowianin nie dał szans Ravasowi i od 77. minuty meczu grająca w osłabieniu Lechia złapała kontakt z - jak się dotąd wydawało - kontrolującą przebieg spotkania Cracovią.
Kolejne dziesięć minut spotkania to nasilające się, choć dość chaotyczne, ataki gospodarzy, którzy nie tylko nie zostali dobici, ale wręcz zobaczyli "światełko w tunelu" i zaczęli wierzyć, że są jeszcze w stanie wywalczyć w to niedzielne popołudnie choćby punkt.
Tak się jednak nie stało - "Pasy", mimo że wcześniej momentami broniły się desperacko, w ostatnich minutach wykazały się jednak stosownym doświadczeniem, dzięki czemu odzyskały rezon i zdołały utrzymać Lechię "na dystans".
Trener Kroczek ma po wyjeździe do Gdańska wiele materiału do przemyśleń i to nie tylko przemyśleń z gatunku przyjemnych, a dodatkowym powodem do zgryzoty jest z pewnością kontuzja trzeciego już stopera. Tym niemniej, mimo słabszych momentów w przekroju całego meczu, należy w tej sytuacji docenić dojrzałość i wyrachowanie zespołu - także w samej końcówce, gdy Lechia rzuciła już do ataku wszystkie siły i przeszła do fizycznej walki wręcz.
Ostatecznie "Pasy" miały wygrać i wygrały, utrzymując się w ścisłej czołówce tabeli i zmniejszając stratę do lidera do zaledwie dwóch punktów. A że pozwoliły słabemu piłkarsko i osłabionemu liczbowo rywalowi strzelić kontaktowego gola - chwały im to z pewnością nie przyniesie, ale co najważniejsze, wielkiej szkody też im nie uczyniło.
Po 14. kolejce Cracovia ma na swoim koncie 29 punktów i zajmuje 4. miejsce w tabeli, dosłownie "depcząc po piętach" poprzedzającym ją zespołom: Rakowa, Jagiellonii i Lecha. Z kolei przewaga "Pasów" nad 5. zespołem w tabeli - Legią - wynosi cztery punkty.
W następnej serii gier podopieczni trenera Kroczka zmierzą się na własnym boisku z trzecim z kolei beniaminkiem - GKS-em Katowice. Zważywszy, że w 15. kolejce Lech zmierzy się z Legią, zaś Raków z Jagiellonią można napisać, że Cracovia znów może szykować się nawet do ataku na pozycję lidera.
Paweł Mazur "depesz"
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Brutalna gra
wlad
20:32 / 03.11.24
....
wlad
20:33 / 03.11.24
Zaloguj aby komentować
Zaloguj aby komentować