Hokej: Koniec żartów, zaczyna się gra o tytuł mistrzowski
Ostatecznie gdański Stoczniowiec staje do walki o medale, ale musiał to wywalczyć w pięciu meczach, z których trzy kończyły się rzutami karnymi. Obie pary - Wojas Podhale Nowy Targ i GKS Tychy oraz Comarch-Cracovia i Stoczniowiec - są wyrównane, może z minimalnym wskazaniem na "Szarotki" i krakowian.
- Jak zawsze w play off, przed pierwszymi meczami szanse na wygraną są idealnie równo rozłożone - uważa trener "Pasów" Rudolf Rohaczek. Nie jest też wielkim handicapem własna hala (Podhale i Cracovia grać mogą o jeden mecz więcej u siebie) - Na tym etapie rozgrywek nie ma znaczenia, gdzie się gra - uważa Rudolf Rohaczek. - I w każdym meczu trzeba walczyć o zwycięstwo.
Ciekawe czyj potencjał ofensywny weźmie górę w konfrontacjach Wojasa Podhale z tyskim GKS-em. Oba kluby wzmacniały się do ostatniej chwili i nie ulega wątpliwości, że ich formacje ofensywne są obecnie najsilniejsze w lidze.
Trochę inaczej jest w parze Cracovia - Stoczniowiec. Trener gdańszczan, Henryk Zabrocki, nie ukrywa, że otwarta gra z "Pasami" może zakończyć się jak "kopanie z koniem". I jego zespół nawet we własnej hali gra defensywnie. A teraz tym bardziej, gdyż jego podopieczni mieli znacznie mniej czasu na odpoczynek. Poza tym są trochę "porozbijani" przez sosnowiczan.
W pozostałych trzech drużynach szkoleniowcy nie mają większych kłopotów kadrowych. Bramkarz to 70 procent zwycięstwa. A w półfinale znaleźli się wybitni fachowcy w swoim rzemiośle. Zborowski spisuje się w obecnym sezonie znakomicie, zaś Radziszewski, Sobecki i Odrobny to przecież trójka reprezentantów kraju.
Paweł Guga - POLSKA Gazeta Krakowska
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.