Hokej: Cracovia ? GKS Tychy 5:1 - Cracovia na 102!
W grze o prestiż (gdyż sprawa miejsca w tabeli i bonusa była już de facto rozstrzygnięta), lepsze okazały się Pasy. Klasą błysnęli także kibice, których żywiołowy doping, od pierwszej do ostatniej minuty sygnalizuje, że także oni szykują się na walkę o obronę mistrzowskiego tytułu.
Cracovia na 102!
Cracovia ? GKS Tychy 5-1 (1-0, 3-1, 1-0)
1:0 - 17 min. - Sebastian Biela
1:1 - 21 min. - Tomasz Proszkiewicz
2:1 - 25 min. - Igors Bondarevs
3:1 - 34 min. - Daniel Laszkiewicz
4:1 - 34 min. - Leszek Laszkiewicz
5:1 - 59 min. - Michał Piotrowski
Comarch Cracovia: Radziszewski (Rączka) ? Csorich, Bondarevs, L. Laszkiewicz (2), Biela (2), D. Laszkiewicz (4) ? Dudaš (2), Dulęba, Radwański, Musial (2), Łopuski ? Noworyta, Wajda (2), Piotrowski (2), Witowski, Drzewiecki (4) ? Guzik, Landowski, Bryła, Rutkowski, Kozak.
GKS Tychy: Witek (Sobecki) ? Gonera (2), Śmiełowski, Proszkiewicz, Garbocz, Woźnica ? Kotlorz, Jakeš (2), Wołkowicz, Krzak (2), Witecki ? Mejka (2), Sokół (2), Bacul, Galant, Bagiński ? Matla, Banachewicz, Maćkowiak (2), Matczak.
.
.
Zwycięstwo w meczu z GKS Tychy ostatecznie zadecydowało o zajęciu przez Cracovię pierwszego miejsca w tabeli po sezonie zasadniczym. Na trzy kolejki prze końcem przewaga mistrzów Polski nad tyszanami wynosi już bowiem 13 punktów. Pasy przekroczyły także magiczną barierę stu punktów, co w historii ligi hokejowej w Polsce zdarzyło się dopiero po raz drugi.
Ósma w sezonie konfrontacja mistrza z wicemistrzem oraz lidera z wiceliderem rozgrywek rozpoczęła się od serii wykluczeń z obi stron. Pomiędzy 3, a 15 minutą pierwszej tercji aż pięciokrotnie otwierały się drzwi karnego boksu, jednak pomimo wielu pozycji strzeleckich obaj bramkarze zachowali czyste konto. Prowadzenie dała Cracovii akcja pierwszego ataku z 17 minuty. Leszek Laszkiewicz dograł do znajdującego się tuż przed bramką brata Daniela, który zaskakującym strzałem z backhandu omal nie zaskoczył Witka. Bramkarz tyszan zdołał co prawda odbić krążek, ale wobec dobitki Sebastiana Bieli był już bezradny.
.
.
Na początku drugiej tercji goście wykorzystali fakt, że na ławce kar przebywał Filip Drzewiecki i po akcji pierwszej formacji Proszkiewicz doprowadził do remisu. Jak się później okazało, druga część spotkania miała decydujący przebieg dla losów rywalizacji. Na początku 24 minuty Marian Csorich świetnie dograł krążek na kij do Leszka Laszkiewicza, który na pełnej prędkości wpadł do tercji obronnej gości i uderzył z pełnego zamachu. Witek jeszcze poradził sobie z tym uderzeniem, ale w 26 minucie był już bezradny. Po wygranym przez Sebastiana Bielę buliku, krążek trafił do Daniela Laszkiewicza, który odegrał pod niebieską do Igorsa Bondarevsa. Łotysz stający w samym narożniku tercji przepięknie uderzył po lodzie i tyski bramkarz musiał wyciągać krążek z bramki. W kolejnych minutach tyszanie wyraźnie podkręcili tempo swoich akcji. Pomiędzy 26, a 31 minutą wypracowali sobie kilka doskonałych pozycji strzeleckich, których nie wykorzystali m.in. Krzak i Wołkowicz, a strzał Proszkiewicza, Rafał Radziszewski sparował na poprzeczkę! W tym okresie podopieczni Rudolfa Roháčka dwukrotnie grali w osłabieniu. Co ciekawe właśnie w takim okresie mogła paść bramka na 3-1. Mikołaj Łopuski przechwycił krążek w tercji Pasów i pognał sam na bramkę Witka. W ostatniej fazie akcji, naciskany przez Jakesa, nie zdołał jednak oddać strzału i wraz z dwoma przeciwnikami wpadł z impetem do bramki. Nie ma gola! Ale jest kara dla Jakesa. Dokładnie 8 sekund po tym jak Jakes powrócił na lód było już jednak 3-1. Znów Marian Csorich uruchomił na skrzydle Leszka Laszkiewicza, którego kolejna bomba trafiła tym razem w poprzeczkę. Krążek odbił się niemal pod niebieską linię, gdzie przejął go Daniel Laszkiewicz i z pierwszego krążka uderzył nie do obrony.
.
.
Kiedy w 34 minucie krążek po raz czwarty wylądował w bramce Witka było już właściwie po meczu. Pasy rozgrywały zamek w przewadze i mocne dogranie krążka ze skrzydła odbiło się łyżwy walczącego w zwarciu z Sebastianem Bielą, Michała Kotlorza. Ze skrzydła dogrywał Leszek Laszkiewicz i to on został wpisany do protokołu, jako strzelec, gdyż w hokeju nie ma trafień samobójczych. Przy wyniku 4-1 tyszanie mieli jeszcze swoje okazje na odwrócenie losów spotkania. Grali między innymi przez 45 sekund w podwójnej przewadze, jednak niepowodzenie tych prób wyraźnie wpłynęło na temperaturę wydarzeń na lodzie w trzeciej tercji. Obie drużyny wciąż walczyły ale gra stała się dużo mniej kontaktowa. W końcówce spotkania Pasy wykorzystały jeszcze jedną sytuację. Inteligentne podanie Filipa Drzewieckiego pozwoliło Michałowi Piotrowskiemu pojechać sam na sam z Witkiem. Skrzydłowy trzeciej formacji bardzo ładnie położył na lodzie bramkarza i wykończył swój zwód strzałem z backhandu. Mecz zakończył się więc wynikiem 5-1.
.
.
W grze o prestiż (gdyż sprawa miejsca w tabeli i bonusa była już de facto rozstrzygnięta), lepsze okazały się Pasy. Klasą błysnęli także kibice, których żywiołowy doping, od pierwszej do ostatniej minuty sygnalizuje, że także oni szykują się na walkę o obronę mistrzowskiego tytułu.
Dwa spośród trzech ostatnich spotkań sezonu zasadniczego Cracovia rozegra na wyjeździe. W piątek (5 lutego) Pasy zagrają z Naprzodem w Janowie, a w niedzielę ( 7 lutego) z Zagłębiem w Sosnowcu. Na zakończenie ligi kibice w Krakowie będą mogli zobaczyć derbowy pojedynek z Podhalem. Mecz z nowotarżanami zostanie rozegrany we wtorek (9 lutego).
raf_jedynka
Fot: Tomasz Plenkowski/Space4u
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Po meczu...
KibicCracovii2
12:52 / 03.02.10
Zaloguj aby komentować