Hokej: Cracovia ? GKS Tychy 2-5 - Mecz na szczycie dla tyszan
Mecz na szczycie dla tyszan
Cracovia ? GKS Tychy 2-5 (0-1, 1-2, 1-2)
0-1 (8:01 Bagiński (5/5)
0-2 (21:15) Garbocz (5/5)
0-3 (23:12) Parzyszek (5/5)
1-3 (32:21) Łopuski (5/5)
2-3 (40:38) Csorich (5/4)
2-4 (50:43) Woźnica (5/5)
2-5 (59:11) Bacul (5/6)
Goście piątkowy mecz rozpoczęli strzałem już w 9 sekundzie, a wydarzenia na lodzie rozwijały się nad wyraz dynamicznie i już po kilku minutach, nawet dla postronnych obserwatorów, musiało być jasne, że to mecz na szczycie PLH. Tysznie strzelali jako pierwsi ale to Pasy stwarzały kolejne sytuacje. W 4 minucie David Musial świetnie dograł do Mikołaja Łopuskiego, który z najbliższej odległości nie zdołał pokonać Arkadiusza Sobeckiego. W 7 minucie kapitalną okazję miał Filip Drzewiecki ale krążek po jego uderzeniu trafił w słupek.
.
.
Decydująca dla wyniku spotkania w tej części gry okazała się akcja z 9 minuty, kiedy to Adam Bagiński zaskoczył ?Radzika? strzałem z ostrego kąta i zmieścił gumę między parkanami krakowskiego bramkarza. Po chwili mogło być nawet 0-2, ale ?Radzik? kapitalnym wyjazdem poza pole bramkowe zatrzymał kolejne uderzenie Bagińskiego.
Mogło być też 1-1, kiedy w 12 minucie Leszek Laszkiewicz pokonał Sobeckiego. Jednak chwilę przed tym bramkarz tyszan poruszył bramkę? Okazji na zmianę rezultatu było jeszcze co najmniej kilka, jednak wynik po pierwszej tercji nie uległ już zmianie. Ale warto odnotować że gracze mistrzów Polski oddali w tej tercji 24 strzały.
Druga część gry to już tradycyjnie słabszy okres gry Pasów. Po 75 sekundach przełożyło się to zresztą na wynik (zrobiło się 0-2), a niespełna dwie minuty później było nawet 0-3 dla gości. Oba nieszczęścia to wynik indywidualnych błędów krakowian, które zaczęły się za bramką Radziszewskego. Przy golu na 0-2 kluczową rolę odegrał Tomasz Proszkiewicz. Najpierw sam przedarł się za bramkę ?Radzika? i dogrywał do Witeckiego ale ten sklinczowany nie był wstanie uderzyć. Proszkiewicz ponowił jednak akcję, a krążek zagrany, tym razem wzdłuż bramki trafił do nieobstawionego Michała Garbocza. Przy trafieniu na 0-3 fatalny błąd popełnił Marian Csorich. Doświadczony obrońca Pasów, będąc za bramką ?Radzika?, pozwolił Baculowi przejąć krążek. Ten błyskawicznie zagrał do nadjeżdżającego Adriana Parzyszka i sytuacja zrobiła się naprawdę trudna? Po chwili mogło być jeszcze gorzej, ale tyszanie nie potrafili wykorzystać kilku świetnych okazji i to nawet grając w przewadze. Co ciekawe w ostatnich sekundach gry w osłabieniu świetną okazję miał Filip Drzewiecki. Sam wywalczył sobie krążek, wygrał pojedynek z obrońcą ale objeżdżając Sobeckiego nie zaasekurował skutecznie gumy i golkiper tyszan wyszedł z tej opresji.
To co nie udało się Drzewieckiemu powiodło się chwilę później Mikołajowi Łopuskiemu. Skrzydłowy drugiej formacji, już podczas gry 5 na 5, sam przedarł się do tercji ataku, poradził sobie z presją obrońcy i przewracany zdołał uderzyć obok Sobeckiego! Przy stanie 1-3 Tyszanie wyraźnie już nastawili się na grę z kontry, tym bardziej że po jednym ze starć w pierwszej tercji na lód nie wyjeżdżał już Majkowski. W efekcie podopieczni Jana Vavrečki drugą cześć spotkania grali praktycznie na trzy ataki i dwie pary obrońców. W końcówce drugiej tercji Pasy zdecydowanie podkręciły tempo. Lotne zmiany i cała masa strzałów nie przyniosła jednak efektu. Ale presja opłaciła się.
Trzecia część spotkania zaczęła się dla podopiecznych Rudolfa Roháčka od gry w przewadze (za przewinienie z końcówki drugiej tercji) i już po 38 sekundach przełożyło się to na wynik. Pierwsza piątka wygrała wznowienie, a na sprytne uderzenie z nadgarstka spod niebieskiej zdecydował się Leszek Laszkiewicz. Zasłonięty Sobecki nie zdołał opanować krążka i dobitka z Mariana Csoricha okazała się skuteczna. A więc 2-3 i Pasy wróciły do gry. W kolejnych minutach bramka dla Cracovii wisiała na włosku. Na ławce wylądował najpierw Mejka, potem Kotlorz i przez prawie 4 minuty Pasy nacierały w przewadze. Okazje zmarnowali jednak i Leszek Laszkiewicz i Mikołaj Łopuski. Zabrakło skuteczności, a po chwili także koncentracji. Wciąż atakujący gospodarze nie zdołali zatrzymać akcji tyszan w 51 minucie. Bagiński zdołał celnie uderzyć z backhandu z najbliższej odległości, a odbity krążek do siatki wepchnął Michał Woźnica?
Czasu na zmianę rezultatu było jeszcze całe mnóstwo, ale ataki Cracovii nie były już tak groźne. Na niespełna dwie minuty przed końcową syreną trener Roháček wziął czas. Gra rozpoczęła się na buliku przed bramką Radziszewskiego ale po chwili, po wprowadzeniu krążka do tercji tyskiej, Pasy zagrały va banque i wprowadziły szóstego zawodnika. Zanim jednak wynikło z tego coś groźnego, gracze Pasów stracili krążek i Bacul bez problemu trafił na 2-5.
Trzeci mecz Cracovii z Tychami w Krakowie i trzecie zwycięstwo gości. Co ciekawe gracze GKS strzelali na bramkę Radziszewskiego tylko 36 razy z czego tylko 24 uderzenia były celne. Wszak aż pięć z nich wpadło do siatki. Gracze Cracovii uderzali na bramkę Sobeckiego w sumie aż 67 razy (42 razy celnie) i nie ma wątpliwości, że obok skutecznej gry w ataku, to właśnie postawa bramkarzy zadecydowała o ostatecznym wyniku.
Był to mecz dwóch największych pretendentów do walki w finale play-off. Po piątkowym zwycięstwie tyszanie są o krok od wywalczania bonusu, a jako liderzy mają też szansę rozpoczynać ewentualną konfrontację w rundzie finałowej od gry na własnej tafli. Pięknym aspektem przegranego przez Cracovię spotkania okazała się kapitalna postawa publiczności, która w liczbie 2200 zapełniła trybuny i od pierwszej do ostatniej sekundy głośno dopingowała obie drużyny.
W następnych dwóch kolejkach PLH, Cracovia zagra na wyjazdach. W niedzielę (10 stycznia) z Naprzodem w Janowie, a we wtorek (12 stycznia) z Zagłębiem w Sosnowcu. Kolejny mecz w Krakowie zostanie rozegrany w następny piątek (15 stycznia). Podopieczni Rudolfa Roháčka szósty raz w sezonie zagają z Podhalem Nowy Targ.
raf_jedynka
Fot. raf_jedynka
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
...
HS
16:23 / 09.01.10
Zaloguj aby komentować