PS: Zostaje coraz mniej nadziei
Cracovia ? Śląsk Wrocław 1:1. Krakowianie nie wygrywają u siebie i mają jeszcze trudniejszą sytuację w ligowej tabeli.
Remis przy Kałuży satysfakcjonuje tylko wrocławian. Cracovia tym wynikiem zbliżyła się do I ligi. Rachuby krakowian są przecież jasne: wygrywać u siebie i nie przegrywać na wyjazdach. Ostatnio to wszystko bierze w łeb. Pasy dzielą się punktami przed własną publicznością, natomiast z obcych boisk wracają na tarczy. Następny mecz jest o wszystko - z Polonią. W Bytomiu!
W pierwszej połowie wczorajszego spotkania inicjatywa przechodziła z rąk do rąk dokładnie po każdym kwadransie. Początkowy należał do Pasów, a zakończył się zaskakującym strzałem Dariusza Pawlusińskiego, po którym Wojciech Kaczmarek był w opałach.
Gol do szatni
Środkowe 15 minut toczyło się pod dyktando wrocławian. Po ostrożnym otwarciu zobaczyli, że Cracovia tu i ówdzie ma luki. Ze sporej przewagi Śląska nic jednak konkretnego nie wynikło. Strzałom Sebastiana Mili i Sebastiana Dudka brakowało albo siły albo precyzji.
W tę konwencję zwrotów wydarzeń wpisał się kwadrans trzeci. Śląsk raz groźniej zaatakował (ładna akcja Mariusza Pawelca z Dudkiem nie przyniosła gola, bo Marcin Cabaj wygrał pojedynek z Milą), ale poza tym był to okres zdominowany przez Cracovię. Pasy nacierały z determinacją i dobrze zorganizowana obrona Śląska co chwilę podejmowała się interwencji ratunkowych.
Najpierw wspaniale zachował się Tadeusz Socha, który wygarnął piłkę plączącą się pod nogami Pawła Nowaka. Gdyby nie Socha, padłby gol. Za chwilę Piotr Celeban wytrącił z ręki atuty Bartoszowi Ślusarskiemu, ale finał pierwszej odsłony był piorunujący. Krakowianie przeprowadzili błyskotliwą akcję. Ślusarski krosowym podaniem do Nowaka rozciągnął defensywę wrocławian, a Nowak bez przyjęcia zagrał w przeciwną stronę i zamykający akcję Pawlusiński dopełnił formalności.
Zabrakło czasu
Jednak po zmianie stron lepszym zespołem był Śląsk. Wrocławianie zaczęli pracować na wysokich obrotach ? pomogły zmiany, zwłaszcza Janusza Gancarczyka za Patryka Klofika. Goście opanowali środek boiska i wyrównali. Tomasz Szewczuk, krytykowany za słabszą formę wiosną, za pierwszym razem nie dał rady obrońcom Cracovii, ale w 63. minucie, wykorzystując ?flipera" - to określenie autorstwa trenera Ryszarda Tarasiewicza - przed ?16" krakowian, wbiegł miedzy Cabaja a Michała Karwana i półgórnym technicznym uderzeniem doprowadził do remisu.
Sprawa była otwarta do końca. Najpierw to spokojny o swój byt Śląsk miał więcej do powiedzenia (dobra okazja zaprzepaszczona przez Milę), lecz piłka meczowa należała do Cracovii. Dariusz Kłus w zamieszaniu podbramkowym spudłował jednak z 11 metrów.
Teraz dosłownie każde zagranie piłkarzy Pasów i każda decyzja kadrowa trenera Artura Płatka będą rozbierane na czynniki pierwsze, bo krakowianom grunt pali się pod nogami.
- Więcej informacji z meczu Cracovia - Śląsk Wrocław w Przeglądzie Sportowym
Marek Gilarski ? Przegląd Sportowy
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
sentencja
robert1965
23:43 / 18.04.09
Zaloguj aby komentować