PS: Skuteczni w stu procentach
Trener gospodarzy zrobił prawdziwą awanturę w szatni. To przyniosło efekty.
Niezmiernie rzadko zdarza się, by wszystkie celne strzały wylądowały w siatce. Ale tak właśnie zrobiła Cracovia i pokonała Lechię 3:1. Decydującym okresem spotkania była przerwa między połowami, bo po słabej pierwszej części w szatni Pasów rządził i dzielił trener Artur Płatek.
- Nie zrobiłem żadnych zmian, bo wypadałoby wymienić wszystkich. Ale nie po to jeżdżę po 650 kilometrów na obserwację meczów Lechii, byśmy potem grali zupełnie inaczej niż planowaliśmy. Dlatego padło parę ciężkich słów - powiedział po ostatnim gwizdku Płatek.
Szkoleniowiec Lechii Jacek Zieliński w przerwie miał łatwiejsze zadanie. Jego drużyna remisowała 0:0. - Była nawet szansa na zwycięstwo. Niestety, o ile u siebie gramy z wiarą w sukces, to na wyjazdach na 50-60 procent możliwości - przyznał Zieliński.
Sporo nerwów
Ostre komendy Płatka zmobilizowały piłkarzy Cracovii. - Nikt, kto usłyszał gorzkie słowa nie może mieć urazy w sercu. Trener może być nerwowy, kiedy drużyna nie realizuje założeń - mówił Dariusz Pawlusiński. Celnym strzałem, po błyskawicznej kontrze z Pawłem Nowakiem, zakończył on kanonadę Pasów. Trwała tylko 20 minut, ale była niezwykle efektywna. Wszystkie uderzenia w światło bramki skutkowały golami!
Najpierw trafił Bartosz Ślusarski, który wyrasta na bohatera Cracovii. Zdobył decydującą bramkę z Piastem (1:0), a w sobotę trafił główką z 5 metrów. - Zawsze nieźle grałem głową. W Anglii poprawiłem tą umiejętność - wyjaśnił ?Ślusarz".
Lechiści narzekali, że źle się ustawili. - Przy stałych fragmentach kryjemy strefą, więc coś nie zadziałało - mówił bramkarz Paweł Kapsa.
Na 2:0 po kolejnym stałym fragmencie (rzut rożny) podwyższył Przemysław Kulig. Potem był gol Pawlusińskiego. - Nigdy nie udało mi się strzelić ośmiu bramek w jednym sezonie - stwierdził skrzydłowy Pasów, który nie jest już jedynym - jak było jesienią - groźnym w ofensywie zawodnikiem Cracovii.
Znakomitą formę osiągnął Nowak (2 gole w Łodzi, 2 asysty z Lechią), na lewym skrzydle dobrze prezentuje się Paweł Sasin, a w osobie Ślusarskiego krakowianie wreszcie mają króla pola karnego.
Dwa oblicza
Honorowe trafienie dla Lechii było dziełem Łukasza Surmy. - Marne pocieszenie, że strzeliłem pierwszą bramkę po powrocie do Polski i to jeszcze w rodzinnym Krakowie - skwitował pomocnik gości.
Ten mecz o dwóch obliczach padł więc łupem Cracovii. Jeden z bohaterów drugiej połowy raz jeszcze nawiązał do wydarzeń w szatni. - Dostałem pierwszą tak mocną burę od czasów trenera Stawowego. Trener Płatek miał do niej prawo, bo co tu gadać, do przerwy byłem niewidoczny. Ale powinniśmy się cieszyć z tego, że w drugiej połowie potrafiliśmy zagrać dobrze - podsumował Nowak.
Marek Gilarski - Przegląd Sportowy
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.