GK: Era Lenczyka w Cracovii
Filipiak postawił na szkoleniowca z doświadczeniem. 66-letni trener odpytywał szefa ?Pasów" 5 godzin.
Jak trwoga, to do... Oresta Lenczyka. 66-letni trener ma wyprowadzić piłkarzy Cracovii z kryzysu i wykierować zespół na spokojne wody. - O godzinie 10 rano rozpoczął rządy w klubie - oświadczył wczoraj prezes Janusz Filipiak.
Zmiana szkoleniowca była (nie)oczekiwana i przygotowywana w wielkiej tajemnicy. Jeszcze w poniedziałek dziennikarze usłyszeli od szefa ?Pasów", że Artur Płatek nadal będzie pracować z drużyną. Po cichu prowadzono jednak rozmowy z innymi kandydatami, m.in. z Franciszkiem Smudą. Mieszkający w Krakowie Lenczyk był jednak najbardziej konkretny i zadeklarował, że jest gotów przejąć zespół od zaraz. Filipiak zatrudnił więc wreszcie trenera, o jakim od jakiegoś czasu marzył: z nazwiskiem, doświadczeniem i wielką charyzmą.
Prezes Cracovii utwierdził się w słuszności swojego wyboru we wtorek. On i Lenczyk dyskutowali przez pięć godzin, z czego zaledwie kilka minut - jak obaj zgodnie twierdzą - zabrały im negocjacje dotyczące warunków dwuletniego kontraktu. - Reszta to było pranie mózgu, a przynajmniej ja tak się czułem - opowiadał ze śmiechem Filipiak. - Trener pytał o wszystko. O organizację klubu, o swoje uprawnienia itp. Pół żartem, pół serio powiem, że zastanawiałem się, czy to ja zatrudniam trenera czy on mnie.
Lenczyk rzeczywiście urządził coś na kształt rozmowy kwalifikacyjnej dla pracodawcy. - Jadąc na spotkanie z panem profesorem, dawałem sobie pięć procent szans, że wezmę tę robotę - zdradził. - A jednak nasze spotkanie - mogę tylko ubolewać, że tak krótkie - doprowadziło do tego, że kiedy wieczorem oznajmiłem w domu, jak się sprawy mają, usłyszałem: ?O Jezu". Zdziwienie, że jednak zdecydowałem się na ten krok, było duże. Ja jednak wiem, co robię.
Jego nazwisko ciągle jest silnym magnesem dla mediów. Tylu dziennikarzy, ilu zjawiło się wczoraj w siedzibie klubu przy ul. Wielickiej, nie witało żadnego z jego poprzedników. Reporterzy z trudem zmieścili w małej sali konferencyjnej.
- Spróbuję tak wpłynąć na piłkarzy, aby po następnym meczu na konferencję prasową przyszło tylu dziennikarzy co teraz - żartował.
Na razie jest w lepszej formie niż jego nowi podopieczni. Wczoraj dowcipkował, prowokował, celnie puentował. Jak to on.
?Mam duży garaż, schowam auto" - odparł pytany, czy jako trener jednoznacznie kojarzony w Krakowie z Wisłą nie ma cienia obaw przed podjęciem pracy w Cracovii.
?W nocy najczęściej się dzieci płodzi, a nie dzwoni po ludziach z ofertą pracy" - to a propos braku czasu na dobór współpracowników do sztabu szkoleniowego.
?Ma pan mocny uścisk ręki? To proszę trzymać kciuki" - tak odpowiedział na pytanie, czy wierzy, że będzie pierwszym szkoleniowcem w dziejach, któremu uda się zdobycie mistrzostwa i z Wisłą, (udało mu się to w 1978 r.), i z Cracovią.
?Jeśli ktoś chce zapytać, czy korzystam z komputera, to tak, mam laptop" - nieproszony, uczynił przytyk i do swojego wieku, i do młodych trenerów, którzy z laptopów zrobili najważniejsze narzędzie pracy.
Filipiaka zaczarował tak, że ten dał mu o wiele większe niż poprzednikom kompetencje. Zdanie ?rozpoczął rządy w klubie" nie wzięło się bowiem z powietrza. W Cracovii Lenczyk będzie pełnił funkcję podobną do tej, która w Manchesterze United przypada wszechwładnemu Aleksowi Fergusonowi. Nowy trener ?Pasów" zżymał się jednak na takie porównanie.
- Ferguson jest jeden i pracuje w nieprawdopodobnym luksusie. To nie ta półka, nie te pieniądze, nie ten kraj i nie ta mentalność. Zostawmy to - prosił.
Lenczyk z kopyta zabrał się do pracy. Rano spotkał się z zawodnikami w klubie, a po południu na treningu. - Dałem im do zrozumienia, że nie przyjechałem do klubu zamiatać - podkreślał. Wszyscy zaczynają u niego z czystą kartą, a kierunkowskazem dla piłkarzy powinno się stać jedno istotne wypowiedziane wczoraj przez szkoleniowca zdanie.
- Piłkarza, którego trzeba zmuszać do biegania po boisku, należy zwolnić. Na jego miejsce czeka kilku następnych - spokojnie wyłożył swoją filozofię Lenczyk. Zapowiedział też wzmocnienia (?Jestem przekonany, że do zakończenia okresu transferowego zdążymy jeszcze coś zdziałać"), a szeptem zaczęto od razu wymieniać w klubie nazwisko Arkadiusza Radomskiego, byłego reprezentanta Polski i piłkarza NEC Nijmegen. Przed sezonem miał trafić do Lecha, ale ostatecznie został w Holandii.
Lenczyk zadebiutuje w wyjazdowym meczu z Legią Warszawa (sobota, godz. 19.15). To spore wyzwanie, a on nie ma zbyt dużo czasu na poskładanie drużyny rozbitej po klęsce 2:6 z Lechią Gdańsk.
- Wyczułem, że dla piłkarzy był to nieprawdopodobny bat. Będę się starał zrobić wszystko, aby wstali z kolan - mówił. - No i musimy poprawić grę w defensywie. Tama puszcza, woda się wylewa i trzeba te dziury pozatykać, żeby nie przegrywać w dalszym ciągu z kretesem.
Jedno jest pewne: w Cracovii nastała nowa era. I jeśli wierzyć Filipiakowi, potrwa ona długo. - Nie lubię zwalniać trenerów, bo mnie to męczy. Teraz jednak sytuacja do tego dojrzała - tłumaczył prezes (zapewnił, że z Płatkiem rozstał się w przyjaźni). Ostatnie stresujące miesiące zostały więc odcięte grubą kreską.
Lenczyk: - Jak śpiewał Marek Grechuta, ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy.
Przemysław Franczak - POLSKA Gazeta Krakowska
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Po co to piszecie...
szymciuksc
17:57 / 13.08.09
Zaloguj aby komentować