GK: Dobrze, że kończy się już ten fatalny dla Cracovii rok...
Wyrazicielem opinii wszystkich jest Marcin Cabaj, bramkarz Cracovii, który w drużynie przeżywał już chwile lepsze i gorsze. - Myślę, że dobrze, że ten rok jest już prawie za nami - mówi golkiper "Pasów". - Jest teraz czas, by przygotować się do nowej rundy. Co nam tak zaszło za skórę w minionych miesiącach? Przede wszystkim mała liczba zdobytych punktów, co zaowocowało tym, że jesteśmy teraz na takim miejscu, na jakim jesteśmy. Gra nie wyglądała tak, jak byśmy chcieli i dlatego cieszę się, że to się wszystko kończy. Pozytywów w tej chwili bardzo trudno szukać. Podobną sytuację przeżywaliśmy rok temu. Po I rundzie też było ciężko, ale wyszliśmy z dołka i skończyliśmy ligę na 7. miejscu. Nie graliśmy może porywająco, ale skutecznie w tej drugiej rundzie. Mam nadzieję, że teraz sytuacja się powtórzy i zaczniemy gromadzić punkty.
W czerwcu nikt by nie uwierzył, iż Cracovia będzie borykać się z problemami, że widmo spadku zajrzy jej bardzo mocno w oczy. Choć Marcin Cabaj zwraca uwagę na niepokojące objawy. - Były sparingi i widać było, że coś nie gra - mówi. - Męczyliśmy się, nie stwarzając wielu sytuacji podbramkowych. Ubyło nam naprawdę kilka ważnych punktów. Ci piłkarze zostali wymienieni na młodych chłopaków, którzy jeszcze się uczą. Widać, że sobie nie poradzili, nie strzelaliśmy już tylu bramek.
Ta runda zaczęła się kompromitującym występem w Pucharze Intertoto z Szachtiorem Soligorsk. Cabaj jednak trochę bagatelizuje problem. - Wróciliśmy na pierwszy mecz wprost z urlopów - mówi. - Wygrywaliśmy 1:0, ale mieliśmy siłę na 45 minut i rywale nas zabiegali. W drugim spotkaniu wszystko układało się w miarę poprawnie, dopóki sędzia nie podyktował karnego, odsłoniliśmy się i padły kolejne gole.
Dla Cabaja ten rok był szczególny pod jednym względem - trzy razy był usuwany przez sędziów z boiska - w tamtym sezonie w Lubinie i w derbach, w tym - w Białymstoku... - Rzeczywiście, aż trzy razy nie dokończyłem meczu - przyznaje Cabaj. - Ale przy dwóch czerwonych kartkach kłóciłbym się co do ich słuszności. Sędziowie pochopnie je wyciągali. Pamiętamy dobrze tę sytuację z Lubina z Iwańskim. Przewrócił się, i wszyscy mówili, jeśli komuś należała się kartka, to właśnie jemu. W Białymstoku natomiast sędzia nie dopatrzył się spalonego, a moja reakcja była trochę spóźniona, stąd ten wślizg. Co do meczu z Wisłą to mój faul był bezdyskusyjny.
Do Cabaja przylgnęła już łatka piłkarza nieodpowiedzialnego, choć nie ma to wiele wspólnego z prawdą. Jednakże właśnie takie pomyłki sędziowskie tylko ugruntowują tę opinię. - Już przylgnęła, nic na to nie poradzę - twierdzi Marcin Cabaj. - Trudno, takie jest życie piłkarskie. Sędziowie się też mylą.
Nowy rok wyzwala nowe nadzieje, także w bardzo strapionym zespole "Pasów". - Od momentu przyjścia do nas trenera Płatka zaczęliśmy grać trochę lepiej - mówi Cabaj. - Nie mamy za wiele punktów, ale już coś się dzieje pod bramką przeciwnika. Najważniejsze, że przełamaliśmy niemoc podczas meczu z Górnikiem Zabrze. Był to chyba najważniejszy nasz występ w tej rundzie. Widać, że nowy trener próbuje wiele zmieniać w naszym klubie. Zaczął nie tylko od rozwalania "świnek", ale wprowadził profesjonalne metody. Trener Majewski też oczywiście je miał, ale inne. Teraz pracujemy pod innym kątem, są badania, dużo taktyki. Trener Płatek to młody trener, który chce w nas wszczepić chęć wygrywania.
Piłkarze "Pasów" mają trochę wolnego. Co robi ich bramkarz w tym czasie? - Chyba standardem w przypadku każdego z nas jest oglądanie meczów - mówi. - To czas na ligę angielską czy hiszpańską. Swoich meczów nie oglądam, bo analizowaliśmy je już tyle razy... Moje interwencje znam na pamięć, a odprawy robiliśmy przecież w klubie. Wolę pooglądać przyjemniejsze rzeczy, niekoniecznie zaś nasze mecze. Z treningiem mamy rozbrat do 28 grudnia, trzeba się przecież zregenerować. Spotkamy się 1 stycznia.
Jacek Żukowski - POLSKA Gazeta Krakowska
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.