#SiemionOdSerca: Nie ważne jak się zaczyna - ważne jak się kończy
Chciałbym żebyśmy bez oglądania się na innych, bez kalkulacji co do wyniku, który padnie w Kielcach, po prostu wygrali z Rakowem i pokazali, że sami potrafimy zatroszczyć się o nasz ligowy byt. Żebyśmy może jeszcze dobili do tej liczby 40 punktów na koniec sezonu i wyprzedzili w tabeli Puszczę, a może też i Wartę, czy Radomiaka – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemienic , były piłkarz i kierownik Cracovii.
Dolnośląski koszmar
Do meczu we Wrocławiu byłem dość dobrze nastawiony - nawet nie z tego powodu, że myśmy zaczęli lepiej grać, choć to oczywiście też, ale przede wszystkim dlatego, że w rundzie wiosennej obserwowaliśmy dotąd zupełnie inny Śląsk, niż jesienią. Liczyłem, że coś możemy na tym wyjeździe "wydrapać", tym bardziej, że przecież mecze z wyżej notowanymi rywalami szły nam zdecydowanie lepiej, niż z tymi z dołu tabeli. Osobiście stawiałem przed meczem na remis i było we mnie zdecydowanie więcej optymizmu, niż obawy.
Rozpoczęliśmy grę w podobnym składzie jak z Zabrzem, a jednak... rozpoczęliśmy go zupełnie inaczej. Można powiedzieć po tym meczu, że przytrafił się nam dokładnie taki sam mecz, jaki się przytrafił poprzednio przy Kałuży Górnikowi. Szybko strzelony przez piłkarzy "Wojskowych" gol ustawił to spotkanie, a nasza gra w ataku była równie rachityczna co podczas ostatniego wyjazdu do Poznania. Według mnie byliśmy przygotowani do tego meczu tak, jak na Lecha - niestety w pierwszej możliwej sytuacji straciliśmy bramkę po rzucie rożnym i cały plan wziął w łeb.
A propos tych naszych stałych fragmentów w defensywie to chciałem wtrącić dwa słowa na ten temat. Wcześniej, gdy traciliśmy gole po rzutach rożnych i wtedy zwracałem uwagę, że nie jestem zwolennikiem krycia strefą - moim zdaniem dużo lepsze jest krycie strefą mieszaną, gdzie dwóch, czy trzech kluczowych zawodników zawsze "wyklucza się" poprzez krycie indywidualne.
W przypadku meczu ze Śląskiem ten problem przy kryciu strefą, który ewidentnie mamy, znów dał o sobie znać - wysoki zawodnik pozostawiony zostaje totalnie bez krycia, wchodzi między Skovgaarda i Glika, bez trudu zdobywa gola głową. Później była sytuacja, w której zrobiliśmy podobnego "klopsa" i dopiero w drugiej połowie wyciągnęliśmy z tego wnioski i przeszliśmy na krycie strefą mieszaną.
To jest coś, o co mam duże zarzuty i tak samo miałem podobne zarzuty po meczu z Puszczą. Tam też było wiadomo, że oni mają pewnych zawodników, którzy strzelają bramki głowami, a my nic sobie z tego nie rozbiliśmy - graliśmy tak samo, strefą. Mimo, że to granie strefą nam nie idzie, to my dalej uparcie: "strefa", "strefa", "strefa". Myślę, że warto nad tym się zastanowić.
Wracając natomiast do meczu: gol ustawił całe spotkanie, Śląsk poczuł "luz", cofnął się nawet na kwadrans, lub dwa na swoją połowę, czekał na nas i prowokował do ataku pozycyjnego, z czym my oczywiście kompletnie sobie nie radzimy. No i w sumie dołożyli jeszcze przed przerwą kolejne dwie bramki i było "pozamiatane".
Nie ma co wystawiać tu indywidualnych cenzurek, bo wszyscy zaliczyli fatalny występ. Nie jestem w stanie wyróżnić ani jednej osoby po meczu we Wrocławiu, nie mieliśmy ani jednego jaśniejszego punktu.
Korona nie goni, ale Puszcza ucieka
Co do naszej sytuacji w tabeli to mimo wszystko Korona przegrała, w związku z czym sytuacja w tabeli nie uległa zmianie. Natomiast Puszcza wygrała swój mecz z Wartą, dzięki czemu dogoniła nas punktowo i przeskoczyła o jedno "oczko" w tabeli - bilansem bezpośredniego dwumeczu.
I w tym miejscu - choć Puszczę lubię, grałem w jej barwach przez 1,5 roku, mam do niej sentyment i życzę jej z całego serca, żeby się utrzymała w Lidze (byle nie naszym kosztem) - to jednak dla takiego klubu jak Cracovia być w tabeli Ekstraklasy pod Puszczą, która jest w dodatku beniaminkiem, byłoby jednak powodem do wstydu.
Skoro mamy dwa kluby z Małopolski w elicie to czy "Pasów" naprawdę nie stać na to, żeby być tym lepszym? Śmieliśmy się z pewnego klubu, że przegrał baraże z Puszczą, a tymczasem my również z tą Puszczą nie potrafiliśmy wygrać i jesteśmy za nią w tabeli.
Jakby ktoś takie rzeczy prorokował rok temu, to pewnie usłyszałby ripostę w stylu: "no panie, przecież Puszcza nic nie gra, no to jak to tak - będzie przed Cracovią"? A tu się okazuje, że my "nie gramy nic" jeszcze bardziej od nich.
Skończmy to we właściwy sposób
Mamy teraz jeszcze dwie kolejki na to, żeby się utrzymać. Choć warto zauważyć, że możliwy jest również taki scenariusz, że utrzymamy się zanim jeszcze zdążymy zagrać kolejny mecz z Rakowem. Jeśli zaangażować w to matematykę: szansa na nasze utrzymanie już w sobotę wynosi dokładnie 66,6%, jeśli bowiem Korona nie wygra z rozpędzonym Ruchem to nie będzie już w zasadzie miała żadnych szans na dogonienie Cracovii w tabeli (bilans bramek, który decydowałby o miejscu w tabeli, ma o sześć goli gorszy od "Pasów").
Ja jednak chciałbym mimo wszystko, żebyśmy bez oglądania się na innych, bez kalkulacji co do wyniku, który padnie w Kielcach, po prostu wygrali z Rakowem i pokazali, że sami potrafimy zatroszczyć się o nasz ligowy byt. Żebyśmy może jeszcze dobili do tej liczby 40 punktów na koniec sezonu i wyprzedzili w tabeli Puszczę, a może też i Wartę, czy Radomiaka.
Chciałbym też, żeby sztab szkoleniowy podołał zadaniu zmobilizowania zespołu na mecz z Ruchem, który jest dla nas niezwykle ważny "kibicowsko". A akurat "Niebiescy" pokazują, że mimo iż już spadli z Ligi to potrafią jeszcze niejednemu zalać sadła za skórę i nie ma to absolutnie nic do rzeczy jeśli chodzi o ich boiskową postawę w ostatnich tygodniach, że kolejny sezon spędzą na zapleczu Ekstraklasy.
My też powinniśmy patrzeć na to w ten sposób: pokazać walkę, charyzmę, zaangażowanie na każdym metrze boiska. Chcielibyśmy, żeby w kolejnym sezonie Ekstraklasy na Cracovię chodziło co mecz 15 tysięcy ludzi. W jaki inny sposób można to osiągnąć, jeśli nie tym, żeby piłkarze wygrywali? Musimy pokazać, że w następnym sezonie budujemy drużynę do walki o wyższe cele, niż miejsca numer 10., czy 11. i że będziemy w tym kolejnym sezonie dużo lepsi, niż w obecnym.
Ja już na tym niedzielnym meczu z Rakowem będę i nie mogę się już tego doczekać, bo rozbrat ze stadionem trwał długo. Chcę znów poczuć "promieniowanie" stadionu "Pasów" - pewnie dzięki temu szybciej mi się wszystko pogoi. Chcę się spotkać ze znajomymi, pokrzyczeć i pośpiewać i mam nadzieję uczestniczyć w zwycięskim meczu Cracovii.
Podobno nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy, więc dobrze byłoby ten sezon zakończyć dwoma zwycięstwami.
I tego Państwu i sobie życzę.
Tomasz Siemieniec „Siemion”
Od redakcji:
- #SiemionOdSerca – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
- Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Radomiak
mlody69
20:13 / 18.05.24
mlody69
moby dick
09:14 / 20.05.24
Zaloguj aby komentować
Zaloguj aby komentować