W meczu sparingowym rozegranym w Lila-Weissen beniaminek drugiej Bundesligi VfL Osnabruck odprawił Cracovię z kwitkiem aż pięciu bramek. Porażka 1-5 jest bardzo zaskakująca i zastanawiająca.

Z relacji trenera Stefana Majewskiego wynika, że przez pierwsze pół godziny krakowianie dyktowali warunki gry, a w 13 minucie po strzale Moskały objęli prowadzenie. Były jeszcze pozycje, raz piłka trafiła w poprzeczkę.

Katastrofa nastąpiła między 30 a 37 minutą, wtedy gospodarze wbili "Pasom" aż trzy gole. Dwa padły po stałych fragmentach gry (rzucie wolnym i kornerze) i ewidentnych błędach w obronie, złym kryciu. Trzeci gol padł także po dośrodkowaniu ze skrzydła, znowu zagapili się obrońcy Cracovii.

Na nic zdały się przeprowadzane zmiany w zespole Cracovii (po przerwie na boisku pojawili się Bojarski, Kostrubała, Dudzic), gospodarze rządzili już na boisku, a efektem ich dominacji były jeszcze dwie bramki. Jedna padła po szybkiej akcji, druga po nieudanej pułapce ofsajdowej.

- Popełniliśmy fatalne błędy w grze obronnej, 7 minut dekoncentracji w pierwszej połowie skończyło się utratą trzech goli. Po tych ciosach zespół się już nie podniósł. A do momentu straty pierwszego gola graliśmy naprawdę dobrze. Porażka 1-5 boli, ale dobrze, że stało się to w sparingu, a nie w meczu ligowym. Mam nadzieje, że tę bolesną porażkę piłkarze wezmą sobie do serca. Tak niefrasobliwie i lekkomyślnie grać nie można. Zawiodłem się na kilku zawodnikach - komentował mecz Stefan Majewski.

We wczorajszym sparingu nie grali Kamil Witkowski (ma spuchnięty palec u nogi po wtorkowym treningu, trener liczy, że zagra w sobotę), nie było w ogóle na boisku Piotra Gizy. - Zagra w piątek w meczu z Siegen - mówi Majewski. Ani przez minutę nie pojawił się ściągnięty na testy defensywny pomocnik Brazylijczyk Benevente. - Trenował z nami za krótko, za wcześnie było na jego występ - dodaje Majewski.