DP: Tęcza na Kałuży - symbol nadziei
Heroiczna postawa "Pasów". Od 52 minuty grały w dziesiątkę. "Złotą" bramkę zdobył obrońca Piotr Polczak, a dwunastym graczem gospodarzy byli spontaniczni kibice
Cracovia - GKS Bełchatów 1-0 (1-0)
1-0 Polczak 39
Żółte kartki: Szeliga (23, przepychanka z Dziedzicem), Tupalski (68, faul na Wróblu) - Magdoń (16, faul na Pawlusińskim), Dziedzic (23, przepychanka z Szeligą), Cetnarski (79, faul na Pawlusińskim).
Czerwona kartka: Derbich (52, faul na Cetnarskim) .
Sędziowali: Robert Małek (Zabrze) oraz Piotr Sadczuk (Lubin) i Marcin Lis (Katowice).
Widzów 5 000.
CRACOVIA (1-4-3-3): Cabaj 6, Szeliga 6, Polczak 8, Tupalski 6, Derbich, Kłus 5, Baran 6, (79 Kulig), Nowak 5, Pawlusiński 8, Kaszuba 5, (62 Dudzic), Sasin 6, (86 Mierzejewski).
GKS BEŁCHATÓW (1-4-4-2): Sapela 5, Fonfara 6, (77 Janus), Lacić 6, Magdoń 5, Popek 6, Rachwał 5, Gol 6, Centnarski 6, Kuklis 5, (69 Chwalibogowski), Nowak 6, Dziedzic 4, (53 Wróbel) 5.
"Pasy", aby myśleć o pozostaniu w ekstraklasie musiały ten mecz wygrać. I krakowianie cel osiągnęli po dramatycznym, heroicznym boju, chociaż od 52 minuty, po wykluczeniu z gry Derbicha, musieli grać w dziesiątkę. Jak mówili zgodnie prezes Janusz Filipiak i trener Artur Płatek było dwóch bohaterów tego meczu - zdeterminowani gracze Cracovii i wspaniale dopingujący ich kibice.
"Pasy" zagrały bez zawieszonego za kartki Bartosza Ślusarskiego, ale już z kapitanem Arturem Baranem, trener Rafał Ulatowski zaskoczył wszystkich pozostawiając na ławce rezerwowych szybkich skrzydłowych Wróbla i Chwalibogowskiego.
Początek meczu był bardzo nerwowy w wykonaniu "Pasów". Widać było, że presja meczu nieco paraliżuje im nogi. Bardziej aktywni byli goście, którzy w ciągu sześciu pierwszych minut egzekwowali trzy rzuty rożne.
Krakowianie próbowali grać długimi piłkami adresowanymi do skrzydłowych Pawlusińskiego i Sasina. Obaj byli aktywni, w 13 min po centrze Sasina, Sapela popełnił błąd, ale nikt z krakowian tego nie wykorzystał. Za moment Pawlusiński uciekł Magdoniowi, ten faulował gracza Cracovii, za co otrzymał żółty kartonik. A gdyby nie faul mogła być sytuacja bramkowa.
Potem 40-metrowy rajd przeprowadził Derbich, zakończył go mocnym strzałem, Sapela odbił piłkę w bok, Pawlusiński nie zdążył z dobitką. Po drugiej stronie, po szybko rozegranej akcji, Cetnarski uderzał 17 metrów, tuż nad poprzeczką.
Od 39 min krakowianie prowadzili 1-0 po bramce Polczaka, który zachował się niczym wytrawny snajper w polu karnym po wolnym Pawlusińskiego.
W drugiej połowie spodziewano się ostrych ataków gości, ale gra przeważnie toczyła się w strefie środkowej. Do 52 minuty, kiedy to Cetnarski uciekł obrońcom Cracovii i obalony został na ziemię przez Derbicha. Ewidentna czerwona kartka, bo Cetnarski biegł już sam na bramkę Cabaja. Przed tygodniem w Wodzisławiu obrońca Cracovii też zobaczył czerwony kartonik.
Zaczęły się niezwykle nerwowe minuty dla graczy i kibiców Cracovii. Goście zamykali krakowian na ich połowie, dobrze rozgrywali piłkę w strefie środkowej, ale im bliżej bramki tym tracili koncept gry. Inna rzecz, że krakowianie grali z ogromnym poświeceniem, a krytykowana w poprzednich meczach defensywa spisywała się bardzo dobrze. Bez zarzutu bronił Cabaj, choć prawdą jest, że w całym meczu rywale nie oddali nie jednego celnego strzału na jego bramkę. Ale pewnie grał na przedpolu bramki, wyłapywał wszystkie dośrodkowania. Powrót do wysokiej formy zasygnalizował Polczak.
Najgroźniej pod bramką krakowian było w 59 min, Cetnarski zbyt długi przymierzał się do strzału z 11 metrów i w ostatniej chwili piłkę zabrał mu Nowak. W 83 min po centrze z prawej strony Kulig zablokował strzał Chwalibogowskiego z 4 metrów.
Gra ofensywna Cracovii oparta była w ostatnich 35 minutach wyłącznie na Pawlusińskim, który imponował rajdami, niespożytymi siłami. W ostatnich 10 minutach trzy razy w pojedynkę atakował bramkę rywala, dwa razy jego strzały poszybowały obok bramki, raz uderzenie wyłapał Sapela. Nie było żadnego z pożytku z wprowadzonego w 62 min Dudzica.
Wielkie brawa dla piłkarzy Cracovii. Za determinację, wolę walki, za to, że potrafili w dziesięciu obronić jednobramkową przewagę. Na pewno nie był to wielki mecz w wykonaniu "Pasów", sporo akcji było szarpanych, sporo było niedokładnych podań.
Ale w tym meczu liczyło się nie piękno gry, tylko wygrana. A punkty zostały w Krakowie, co stwarza Cracovii szanse na utrzymanie się w ekstraklasie. Pojedynek za tydzień w Krakowie z Górnikiem Zabrze będzie dla obu drużyn pojedynkiem być albo nie być. Kto go przegra, pożegna się z ekstraklasą. - Nie dopuszczamy myśli o porażce, wierzę, że uratujemy ekstraklasę dla Cracovii - mówił w sobotę najlepszy gracz "Pasów" Dariusz Pawlusiński.
Nad stadionem przy ul. Kałuża pojawiła się tęcza. A tęcza to symbol nadziei.
Jak padła bramka
1-0 Rzut wolny dla "Pasów" z ok. 30 metrów. Pawlusiński wstrzelił mocno piłkę w pole karne, tam walczyli o nią Lacić i Polczak, szczęśliwie futbolówka spadła pod nogi obrońcy Cracovii, który strzałem po ziemi z 11 metrów w lewy róg pokonał Sapelę.
Andrzej Stanowski - Dziennik Polski
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
jakis debil to pisal
Jasko2004
17:05 / 18.05.09
Zaloguj aby komentować