DP: Petarda Skrzyńskiego

Puchar Ekstraklasy. "Pasy" zaimponowały w Kielcach, przegrywały 0-2, by w ciągu 3 minut doprowadzić do remisu 2-2.
1-0 Robak 33, 2-0 Tomasz Nowak 47, 2-1 Szczoczarz 60, 2-2 Skrzyński 63.
Korona: Leciejewski - Kus, Drzymont (63 P. Król), Hernani, Rutka - Tomasz Nowak, Zganiacz (73 A. Kasztelan), Hermes, Kaczmarek (82 Kiełb) - Edi, Robak (63 Kowalczyk).
Cracovia: Pączek - Kulig, Skrzyński, Radwański - Bojarski (86 Szwajdych), Kłus, Wacek (46 Baran), Paweł Nowak (59 Szczoczarz) - Pawlusiński, Moskała (77 Witkowski), Dudzic.
Żółte kartki; Kaczmarek, Hermes, Rutka - Kulig, Baran.
Sędziował Marcin Rogulski, widzów ok. 300.
Piłkarze Cracovii podtrzymali miano niepokonanej drużyny w Pucharze Ekstraklasy. Po trzech wygranych zremisowali wczoraj w Kielcach z Koroną 2-2, pozbawiając ostatecznie rywali złudzeń, że mogą jeszcze awansować do następnej rundy.
Obaj trenerzy potraktowali ten mecz jako ważny sprawdzian przed kolejnymi meczami ligowymi, toteż oba zespoły przystąpiły do gry prawie w najsilniejszych składach, w Cracovii brakowało tylko Cabaja, Barana, w Koronie Mielcarza, Bonina.
Pierwsze minuty należały do gospodarzy, dwa razy z kąta mocno uderzali najpierw Kuś, potem T. Nowak, ale broniący po raz pierwszy w Pucharze Ekstraklasy bramkarz Marek Pączek pewnie wyłapywał te uderzenia.
Cracovia przyczajona na swojej połowie atakowała kontrami, pierwszy, ale niegroźny strzał na bramkę oddał w 12 min Bojarski. W 18 min doszło do starcia Radwańskiego z Kusiem w polu karnym, sędzia orzekł, iż interwencja krakowianina była prawidłowa.
W 21 min Cracovia może mówić o dużym szczęściu z ponad 20 metrów potężnie uderzył Kaczmarek, piłka odbiła się od poprzeczki.
W 24 minucie Cracovia wyprowadziła szybką kontrę, Wacek podał na skrzydło do Bojarskiego, ten mocno dośrodkował na 6 metr, gdzie zza pleców obrońców wyskoczył Dudzic i posłał piłkę do siatki. Fatalnie sytuację zinterpretowali sędziowie, odgwizdując spalonego. Powtórka telewizyjna pokazała, że to był ich ewidentny błąd.
W 28 min Cracovia biła rzut wolny z ok. 25 metrów, nieco z boku. Po mocnym strzale Skrzyńskiego, piłka odbiła się jeszcze od jednego z graczy Korony i myląc bramkarza poleciała pół metra obok słupka.
W 33 min gospodarze objedli prowadzenie, z rzutu wolnego z 40 metrów podawał Zganiacz, do piłki wyskoczył Robak, wykorzystał potknięcie Radwańskiego i mocnym uderzeniem głową z ok. 11 metrów posłał piłkę w sam róg bramki.
W ostatniej minucie pierwszej połowy mocno z dystansu uderzył Wacek, ale Leciejewski pewnie piłkę wyłapał.
W przerwie trener Majewski dokonał jednej zmiany, w miejsce Wacka wszedł Baran. Ale druga odsłona zaczęła się fatalnie dla krakowian, gospodarze przeprowadzili szybką akcję, Robak podał do Tomasza Nowaka, ten ostro strzelił z 17 metrów, piłka odbiła się jeszcze od nogi Skrzyńskiego i wpadła w sam prawy róg bramki Bączka.
Wydawało się, że jest po meczu, tak widać myśleli gracze Korony, którzy jakby nagle stanęli w miejscu. A krakowianie z wielką ambicją przystąpili do odrabiania strat. W 53 min w pole karne wpadł Bojarski, ale w ostatniej chwili piłka odskoczyła mu od nogi i Leciejewski ją złapał. W 66 min szarżował z prawej strony Dudzic, uciekł już Rutce, który brzydko sfaulował krakowianina, otrzymując za ten faul żółtą kartkę.
A potem nastąpiły 3 minuty, które wstrząsnęły Koroną. W 60 min "Pasy" egzekwowały rzut rożny, podawał Pawlusiński, Kłus zgrał piłkę na 14 metr do Szczoczarza, też uderzył natychmiast z woleja. Piłka, kozłując, wpadła w sam róg.
Cracovia poszła za ciosem, w 63 minucie Skrzyński zdecydował się na zaskakujący strzał z ponad 30 metrów. To było atomowe uderzenie i piłka wylądowała pod poprzeczką bramki Leciajewskiego.
Po tej bramce gospodarze nie mogli już chwycić właściwego rytmu gry, atakowali, ale bez przekonania. Akcje Cracovii były w końcówce groźniejsze, w 83 min Pawlusiński z 20 m uderzył obok słupka. Po drugiej stronie Edi próbował technicznego strzału, ale Pączek był na posterunku. W 88 min bramkarzowi krakowskiemu przydał się błąd, źle wybił piłkę, która trafiła w Ediego, ale Pączek wybiegiem naprawił swoje poprzednie złe zagranie.
W 90 min gdyby Witkowski dograł dokładnie piłkę do Dudzica w polu karnym, krakowianie mogli strzelić gola i wygrać mecz.
Zasłużony remis, który na pewno bardziej cieszy piłkarzy krakowskich i trenera Majewskiego. Przecież Korona jest wiceliderem w ekstraklasie, nie przegrała jeszcze na swoim boisku w lidze meczu. Drużyna krakowska pokazała hart ducha, potrafiła się podnieść po starcie dwóch goli. To dobry prognostyk przed ostatnimi meczami ligowymi, najbliższy w sobotę w Krakowie z GKS Bełchatów.
Cracovia zajmuje nadal pierwsze miejsce w grupie "C" Pucharu Ekstraklasy.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.