- Jeszcze w niedzielę wieczorem wydawało się, że zagramy z Dynamem Kijów. Ukraińcy mieli zaplanowany jeden sparing, ale chcieli zagrać także drugi innym składem. Ale podobnie jak my mają problemy zdrowotne w drużynie i wycofali się ze sparingu - powiedział nam trener Artur Płatek. - Nie był to jednak stracony dzień. Przy pięknej, słonecznej pogodzie ćwiczyliśmy dwa razy. Jaka szkoda, że przez pierwsze pięć dni aura była dla nas niełaskawa. Mimo rożnych perturbacji - z pogodą, ze sparingpartnerami (nie doszły do skutku dwie planowane wcześniej gry - przyp. AS), mimo tego, że dotknęła nas w Hiszpanii plaga kontuzji, zgrupowanie uważam za pożyteczne. Chętnie potrenowalibyśmy tutaj jeszcze kilka dni, ale trzeba wracać do Krakowa.

Trenera cieszy, że do zdrowia wracają kontuzjowani gracze. Normalnie ćwiczyli już z zespołem Arkadiusz Baran, Łukasz Tupalski, Przemysław Kulig, także Bartosz Ślusarski zapomniał już o zatruciu. Biegał też Maciej Murawski. Nadal nie ćwiczyło czterech kontuzjowanych graczy: Dariusz Kłus, Sławomir Szeliga, Tomasz Baliga, Mariusz Sacha.

Wczoraj na treningu Cracovii pojawił się nieoczekiwanie Adrian Sikora, który od kilku miesięcy gra w Hiszpanii w Realu Murcia. - Jechał samochodem aż 500 kilometrów, aby spotkać się ze swoimi byłymi kolegami klubowymi (z Groclinu) Ślusarskim i Tupalskim - mówi Płatek.

O godzinie trzeciej w nocy piłkarze Cracovii mieli ruszyć w drogę powrotną do Krakowa. Z Malagi mieli planowany samolot do Londynu, w Warszawie mają być około godz. 16, a w Krakowie, o ile podróż będzie przebiegać bez zakłóceń, w godzinach późnowieczornych.

Na piątek trener Płatek zaplanował sparing z Górnikiem Łęczna. Ma się on odbyć na boisku przy ul. Kałuży.

AS - Dziennik Polski