#TerazPasyWYWIAD: Lukas Hrosso: - Chciałbym tu zostać
- Grałem trochę w hokeja, ale rodziców nie było na to stać. Została piłka nożna.... byłem na początku obrońcą, potem napastnikiem. Zdarzyło się, że nasz bramkarz doznał kontuzji i trener zapytał mnie czy nie chciałbym spróbować stanąć na tej pozycji bo… byłem wysoki (śmiech). Zgodziłem się i po pierwszym turnieju otrzymałem nagrodę dla najlepszego bramkarza. I tak już zostało – mówi dla Terazpasy.pl Lukas Hrosso bramkarz Cracovii w rozmowie z red. Marcinem Tytko.
- Lukas, jesteś graczem Cracovii od 1 lipca 2019, nie jest to jednak pierwszy klub w Polsce jakiego barwy reprezentujesz. Co wpłynęło na Twoją decyzję o przyjeździe do Polski?
- Tak, Cracovia to nie mój pierwszy klub w Polsce. Wcześniej grałem przez pół roku w Zagłębiu Sosnowiec. A przyjechałem do Polski z ciekawości by zobaczyć jaka to jest liga. Mój poprzedni klub – Nitra – miał długi i problemy finansowe dlatego rozwiązano ze mną kontrakt.
- W Polsce gra bardzo wielu obcokrajowców - uważasz, że nasza liga może być rozwijająca i atrakcyjna?
- Tak, w Polsce gra dużo obcokrajowców. Uważam, że Ekstraklasa może rozwijać. Nie każda liga może opłacać zawodników zza granicy, a to jest tu dobre. Młodzi chłopcy mogą nabierać doświadczenia od kolegów innych narodowości.
- Pochodzisz ze Słowacji, kraju sąsiadującego z Polską, o trochę podobnym języku. Było Ci łatwiej dzięki temu?
- Tak, pochodzę ze Słowacji, język polski jest podobny i było mi łatwiej. Złapałem język, nauczyłem się szybko, rozumiałem wszystko, ale na początku trudno mi było rozmawiać po polsku.
- Jak podoba Ci się w Krakowie? Odwiedziłeś już wszystkie zabytki tego miasta?
- Kraków mi się bardzo podoba – mnie i mojej rodzinie - jest tu dużo atrakcji dla dzieci.
- Rozluźnijmy na chwilę tematykę - jaką kuchnie lubisz, lubisz sam gotować?
- Lubię każdą kuchnie, ważne żeby było dobrze ugotowane. Sam lubię gotować, to takie moje hobby – gotować dla żony, dla dzieci i dla innych. Samemu sobie to się nie chce (śmiech).
- Masz swoją ulubioną restauracje?
- Jest dużo fajnych restauracji. Najczęściej chodzimy do Nova Resto Bar, a druga jest Houspudka z czesko-słowacką kuchnią.
- Jak Twoja rodzina czuje się w Polsce, czy czujecie się tu dobrze?
- Moja rodzina czuje się w Polsce bardzo dobrze. Teraz jest trudniej bo przez półtora roku byliśmy tu razem, ale syn zaczął chodzić do drugiej klasy i zdecydowaliśmy że będzie się uczył na Słowacji. A kto ma rodzinę to na pewno zrozumie, że ciężko jest bez nich.
- Jaka jest Twoja opinia na temat Polaków i polskich kibiców?
- Polscy kibice są nadzwyczajni, dlatego też chciałem tu grać. Słowackich drużyn nie dopinguje tak wielu fanów. Kibice w Polsce robią wrażenie na każdym graczu. Dużo lepiej się gra przy pełnym stadionie i to jest normalne. Mam wielki szacunek dla kibiców Cracovii, którzy zawsze wspaniale nas dopingują. Powiem za wszystkich kolegów z drużyny – im więcej jest kibiców tym lepsza jest atmosfera na stadionie, a to sprawia, że lepsza jest także nasz gra.
- Jak wspominasz czasy, gdy w Cracovii grał także Michal Peskovic?
- Czasy z Michalem wspominam bardzo dobrze, on też jest Słowakiem i to było bardzo przydatne. On bardzo dobrze bronił i ja czekałem na swoją szansę. Broniłem w Pucharze Polski i to są bardzo dobre wspomnienia.
- Czy rywalizacja o miejsce w pierwszej jedenastce z Michalem Peskoviciem różniła się jakoś od tego jak teraz rywalizujesz z Karolem?
- Rywalizacja to jest rywalizacja. Pomaga wszystkim. Karol był młodzieżowcem to było może trudniej, ale nie mam z tym problemu. Tak samo podchodzę do tego jak z Michałem Peskoviciem, Karolem Niemczyckim czy Adamem Wilkiem.
- Czy od zawsze chciałeś być piłkarzem, a przede wszystkim być bramkarzem?
- Grałem trochę w hokeja, ale rodziców nie było na to stać. Została piłka nożna.... byłem na początku obrońcą, potem napastnikiem. Zdarzyło się, że nasz bramkarz doznał kontuzji i trener zapytał mnie czy nie chciałbym spróbować stanąć na tej pozycji bo… byłem wysoki (śmiech). Zgodziłem się i po pierwszym turnieju otrzymałem nagrodę dla najlepszego bramkarza. I tak już zostało.
- Marcin Cabaj jest obecnie trenerem bramkarzy w pierwszym zespole, jak się z nim współpracuje?
- Z Marcinem współpracuje mi się bardzo dobrze. Jest legendą Cracovii, bronił tu bardzo długo, wiem, że rozegrał wiele wspaniałych meczów i jest bardzo szanowany przez kibiców. Jako trener jest również znakomity. Współpracuje mi się z nim tak samo dobrze jak z poprzednim trenerem bramkarzy Maciejem Palczewskim.
- W sezonie 2019/2020 broniłeś w meczach Fortuna Pucharu Polski, czy pamiętasz mecz z Rakowem Częstochowa w 1/8 finału? Obroniłeś wtedy dwa rzuty karne.
- Oczywiście, że pamiętam. To był bardzo ważny mecz. Mogliśmy przegrać, ale udało mi się wybronić w kilku trudnych sytuacjach. W trakcie wykonywania serii rzutów karnych byłem bardzo skoncentrowany i miałem odrobinę szczęścia, ale równie ważna była skuteczność moich kolegów, którzy celnie strzelali. I po trafieniu Milana Dimuna awansowaliśmy dalej. Potem był dramatyczny mecz w Tychach, 3:0 z Legią w Krakowie i wreszcie zwycięski finał Pucharu Polski z Lechią w Lublinie! To było wspaniałe uczcie świętować z kibicami tak wielki sukces do którego się troszkę przyczyniłem.
- Jesteś dla fanów Cracovii bramkarzem na pewno niezwykłym. Grałeś w składzie, który w jednym sezonie zdobył Puchar i Superpuchar Polski, jakie to uczucie?
- Tak wiem, że zapisałem się do historii Cracovii bo wygrałem Puchar i Superpuchar. To będą wspaniałe wspomnienia jak wygraliśmy i świętowaliśmy z kibicami. I za to bardzo dziękuję.
- Z końcem tego sezonu kończy się Twój kontrakt z Cracovią, czy chciałbyś tu zostać?
- Tak z mojej strony chciałbym zostać w Cracovii bo bardzo dobrze się tu czuję. Tak jak wspomniałem wcześniej rozłąka z rodziną jest trudna. Chciałbym tu zostać i ich tu znów przywieźć, by syn uczył się w polskiej szkole, żebyśmy byli tu razem. To jednak zależy od kontraktu.
Rozmawiał: Marcin Tytko
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.