Mirosław Gilarski: - Mam numer 20, jak Zbigniew Boniek
- Chciałbym, aby udało się stworzyć w polskich szkołach i uczelniach – nie tylko sportowych - trwały system organizacyjno-ekonomiczny, który na każdym poziomie edukacji da młodzieży szansę sportowego wyżycia się, nauczy szlachetnej rywalizacji i pokonywania własnych słabości – mówi Mirosław Gilarski , radny Miasta Krakowa i kandydat do Sejmu RP.
- Zdecydował się Pan wystartować w wyborach parlamentarnych. Dlaczego?
- Dałem się namówić, abym moje dotychczasowe wieloletnie doświadczenia dyrektora Szkoły Mistrzostwa Sportowego i radnego Miasta Krakowa spożytkował na wyższym szczeblu. Dlatego skorzystałem z propozycji startowania z listy PiS na której łatwo mnie będzie można znaleźć, gdyż mam numer 20 jak kiedyś Zbigniew Boniek na koszulce w reprezentacji Polski (śmiech).
- „20” to także liczba odnosząca się do jubileuszu 20-lecia Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Siedem lat temu został Pan dyrektorem SMS-u. W tym czasie prowadzona przez Pana Szkoła stała się jedną z najlepszych – jeśli nie najlepszą – tego typu placówką w Polsce…
- Na ogromny prestiż jakim dzisiaj cieszy się Szkoła Mistrzostwa Sportowego złożyła się ciężka praca wielu ludzi – nauczycieli, trenerów, uczniów i ich rodziców. Ja cieszę się, że dołożyłem swoją cegiełkę do sukcesów Szkoły.
- Jakie to były sukcesy?
- Oj…! Nie sposób opowiedzieć o wszystkich sukcesach Szkoły Mistrzostwa Sportowego w jednym wywiadzie, bo – proszę mi wierzyć - naprawdę mamy się czym pochwalić. W tym celu przygotowaliśmy publikację na 20-lecie SMS-u. Mam nadzieję, że niedługo uda się ją wydać.
- Siedem lat temu przejmował Pan Szkołę w zupełnie innej rzeczywistości.
- Gdy przyjmowałem Szkołę w 2008 roku, skończyło się finansowanie gimnazjum i stanęliśmy przed groźbą jego likwidacji, gdyż w 3 klasach było w sumie 24 uczniów. Udało się je jednak uratować zwiększając prawie 3-krotnie ilość uczniów, którzy trenowani m.in. przez Wojciecha Klicha (ojciec Mateusza – przyp. TP!) zdobyli wicemistrzostwo Polski w turnieju Coca-Coli. W tym czasie chodzili do Szkoły m.in. Mateusz Klich oraz Bartosz Kapustka, a drużyny Cracovii zdobywały wiele trofeów w kraju i za granicą.
- Ostatnie lata to czas intensywnej integracji Polski z państwami Unii Europejskiej również w dziedzinie sportu i oświaty. Uczniowie SMS-u mieli okazję doświadczyć tego osobiście.
- Cieszę się, że udało się nam znakomicie wykorzystać szansę jaką dało otwarcie się Polski na Europę. Dla rozwoju Szkoły bardzo ważne było pozyskanie kilkudziesięciu tysięcy euro z programów unijnych. Dzięki tym środkom chłopcy mogli wyjeżdżać za granicę na turnieje Comeniusa m.in. do Bayernu Monachium, uczyć się języków obcych, otrzymywać dodatkowe zajęcia i korepetycje w Szkole. Bardzo skorzystali także nauczyciele i trenerzy, którzy podnosili swoje kwalifikacje podczas zagranicznych staży.
- Z wykształcenia jest Pan historykiem co w dużym stopniu tłumaczy ogromną wagę jaką Szkoła przykłada do wychowania patriotycznego…
- Myślę, że moje własne zainteresowania Kresami wywarły jakieś piętno na uczniach, którzy mam nadzieję nie zapomną wyjazdów na Ukrainę, m.in. na turnieje do Odessy. Zapamiętają też nasze patriotyczne turnieje – Niepodległości oraz Orła Białego.
- A czego nie udało się zrobić?
- Do porażek należy zaliczyć brak własnej profesjonalnej bazy sportowej…
Mirosław Gilarski wręcza jubileuszowy puchar prezesowi LKS Pogoń Lwów Markowi Horbaniowi
- Od wielu lat jest Pan także radnym Miasta Krakowa. Czym się Pan zajmuje?
- Faktycznie już trzecią kadencję jestem radnym Miasta Krakowa. Pracuję m.in. w komisji sportu oraz komisji budżetowej.
- Jak ocenia Pan współpracę władz Krakowa i Cracovii?
- Zawsze starałem się, aby ta współpraca wyglądała jak najlepiej, choćby dlatego, że MKS Cracovia jest w części własnością Krakowa. Myślę, że bez dobrej współpracy nie udałoby się z sukcesem zakończyć takich inwestycji jak budowa nowego stadionu Cracovii czy gruntownej modernizacji lodowiska przy ul. Siedleckiego.
- Władze Cracovii planują inwestycje przy Cichym Kąciku.
- Będę ze szczególną troską wspierał inwestycję Cracovii przy Al. 3 Maja. Jest już podpisana umowa Klubu z Miastem i mam nadzieję, ze prace będą postępować szybko i - tak jak w przypadku stadionu - nie będzie większych problemów.
- Niedawno Rada Miasta wyraziła zgodę na budowę pomnika Józefa Kałuży.
- Tak, dokładnie 23 września br. Podjęliśmy taką uchwałę w nadziei, że ten pomnik będzie można odsłonić już w przyszłym roku na obchody 110-lecia Cracovii. Miałem już okazje uczestniczyć w 110-leciu Pogoni we Lwowie i liczę, że uroczystości jubileuszowe odbędą się z nie mniejszym rozmachem już w przyszłym roku na Cracovii.
- W ostatnich tygodniach na stadionach polskiej Ekstraklasy widoczne były protesty kibiców pod hasłem „Stop islamizacji Polski”. Jakie jest Pana zdanie na ten temat?
- Myślę, że to dobrze, że kibice zabierają głos i mają swoje zdanie w sprawach dla Polski bardzo ważnych. Szkoda tylko, że są za to karani przez piłkarskie władze… Jeśli chodzi o problem uchodźców to kilka dni temu zaproponowaliśmy w Radzie Miasta, aby zamiast uchodźców muzułmańskich zaprosić do Krakowa osoby polskiego pochodzenia ze zrujnowanego wojną Donbasu. Poznań już wyraził zgodę na przyjecie około 40 Polaków z Donbasu. Dobrze byłoby, aby Kraków nie był gorszy.
- Na początku naszej rozmowy powiedział Pan, że chciałby Pan wykorzystać w Sejmie dotychczasowe doświadczenia w pracy zawodowej i samorządzie. Czym zatem chciałby się Pan zajmować?
- Siedem lat kierowania Szkołą Mistrzostwa Sportowego dało mi wiedzę i głębokie przekonanie o tym jak ważną i bezcenną rolę w kształtowaniu osobowości młodych ludzi odgrywa sport. Chciałbym, aby udało się stworzyć w polskich szkołach i uczelniach – nie tylko sportowych - trwały system organizacyjno-ekonomiczny, który na każdym poziomie edukacji da młodzieży szansę sportowego wyżycia się, nauczy szlachetnej rywalizacji i pokonywania własnych słabości. Takie rozwiązania – stymulujące rozwój klubów szkolnych i akademickich - istnieją w wielu krajach zachodniej Europy czy w Stanach Zjednoczonych. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby również w polskich szkołach wychowanie przez sport nie było tylko pustym sloganem.