To będzie już 48. Trening Noworoczny Macieja Madei
Każdy szanujący się kibic Cracovii zna Macieja Madeję. To były sędzia piłkarski, od wielu już lat działacz - Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, a od kilku lat Cracovii, pełniący funkcję kierownika drużyny lub istotne funkcje w klubie, np. do spraw kontaktów z PZPN-em.
Wielokrotnie prowadził noworoczny trening piłkarzy ?Pasów". Czy tak będzie i tym razem?
- W tym roku nie - mówi Maciej Madeja. - Boję się trochę o nogę, żebym potem nie miał kłopotów. 44 razy już sędziowałem mecze tego typu, a w ogóle będzie to mój trening noworoczny numer 48. Od 1960 roku staram się zaczynać nowy rok o godz. 12 na stadionie przy ul. Kałuży. Opuściłem tylko trening w 2003 roku, bo byłem akurat w szpitalu.
Pan Maciej wspomina, że większość z tych meczów odbywała się raczej w zimowych warunkach, na ośnieżonym boisku, wtedy jeszcze przecież nie było podgrzewanych płyt... Były też i takie, na zieloniutkiej murawie...
- Na trening noworoczny trafiłem przez przypadek - mówi Maciej Madeja. - Przyszedłem z kolegami na ten mecz. Akurat los sprawił, że nie było arbitra bocznego. Wtedy Ignacy Książek oddał mnie w ręce Adama Bednarskiego i postawiono mnie na linii. Sędziowałem ubrany w wojskowe buty, bo akurat byłem na przepustce. Wciągnęło mnie to, dwa lata później zdałem egzamin sędziowski i już sędziowałem.
Znamienny był mecz 1 stycznia 1982 roku, podczas stanu wojennego. O mało co, a bohater tego tekstu spędziłby go na posterunku milicji...
- Wsadzono mnie do milicyjnej ?suki" - opowiada pan Maciej. - Byłem już na stadionie i różni ludzie do mnie przychodzili składając życzenia. Czekałem na sędziów asystentów, gdy podbiegło trzech ZOMO-wców i mnie wsadzili. Dobrze, że Adam Bednarski to zauważył i wyciągnęli mnie stamtąd. Wiele meczów było smutnych, bo odbywały się w szarej rzeczywistości w dodatku w smutnych dla Cracovii, III-ligowych czasach. Ale atmosfera zawsze była fajna. Często przychodziło się wprost z balu sylwestrowego. Na obecnej ulicy Piłsudskiego w budynku Sokoła była restauracja "U Pasiaków", gdzie organizowano te bale. Wychodziło się stamtąd o 11 i dopiero na boisku człowiek odparowywał. Był taki czas, kiedy marazm wkradł się w naszą pasiastą rzeczywistość. Przychodziło bardzo mało ludzi, ale od pewnego czasu zauważam znacznie większe zainteresowanie, od momentu powrotu do ekstraklasy.
Teraz też nie jest wesoło, bo "Pasy" zajmują spadkowe, przedostatnie miejsce po pierwszej rundzie.
- Zapraszam wszystkich na nasz mecz - mówi Maciej Madeja. - Jak zwykle o godz. 12. Żartów i dobrej zabawy nie zabraknie!
Cracovia nie ma w tej chwili drużyny rezerw, a więc nie zagra "pierwsza" na "drugą". Z pewnością jednak trener Płatek mądrze podzieli skład.
Jacek Żukowski - POLSKA Gazeta Krakowska
Fot. Crac
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.