Metal: Nikogo nie zabiłem!
- Zależy mi na tym, by ludzie mówili moim córkom: ?Metal to może kiedyś był drań, ale się zmienił, teraz nie chce, by kibice zwaśnionych klubów kroili się nożami" - wyznaje Metal , legendarny przywódca chuliganów Cracovii.
Robert M. jest oskarżony o zabójstwo, do którego doszło 7 października 2004 r. przy ul. Szafera w Krakowie. Według ustaleń prokuratury zjawili się tam sympatycy Cracovii - Metal i uzbrojony w nóż Krzysztof M. ps. Neo. Doszło do rozmowy z Maciejem O. ps. Ostry i jego bratem Pawłem O. ps. Fudżin, kibicami Wisły Kraków.
Metal i Neo chcieli rozmawiać o konfliktach między kibicami. W rękach Fudżina pojawił się sztylet i wtedy Neo zaatakował go nożem. Pchnął go kilkakrotnie w klatkę piersiową. Metal próbował ratować rannego 17-letniego chłopaka. Razem z jego bratem dzwonili na pogotowie i tamowali krew. (...) Mężczyźnie grozi co najmniej osiem lat więzienia
- przypomina tragiczne wydarzenia POLSKA Gazeta Krakowska.
.
?Metal" już nie chce groźnej wojny kiboli
Robert M. rządził chuliganami z Cracovii. Teraz wyznaje, że pora skończyć krwawe ustawki.
.
Łysy, niski, 37-letni Robert M. ps. ?Metal" nie wygląda na kogoś, kto kiedyś był numerem 1 wśród bojówkarzy Cracovii. Teraz staje przed sądem, oskarżony o zabójstwo kibica Wisły. Jak zapewnia, jest innym człowiekiem. Chce zerwać ze złą sławą i zapomnieć o niechlubnej przeszłości. Czy to mu się uda? Być może - jednak najpierw musi udowodnić, że jest niewinny.
Nam wyznaje skruchę i mówi wprost: Nikogo nie zabiłem! Widać, że się denerwuje, gdy przypomina sobie okoliczności tragicznego zdarzenia, przebieg procesu i pobyt za kratkami. - Teraz odpowiadam z wolnej stopy, ale 27 miesięcy przesiedziałem w areszcie, w którym niejeden z osadzonych siłą próbował mnie poskromić. Kończyło się bójkami - opowiada. - Wiem, że ciągnie się za mną niesława, bo mówiąc oględnie, kiedyś ostro działałem. Ale to się skończyło. Wycofałem się i wiem, że dobrze zrobiłem - zapewnia.
Dziś Metal chciałby, by sympatycy Wisły i Cracovii nie toczyli wojen na śmierć i życie, nie chodzili z nożami i maczetami po mieście. Nie warto. Ma dla nich inną propozycję. - Chcą się bić? To niech się umawiają i leją, ale paskami lub butelkami, bo tym sobie tylko zęby wybiją, lekko łby przetrącą i nic więcej. Noże niech wszyscy schowają głęboko w kieszeniach - apeluje.
Metal kiedyś był postrachem wiślaków. Potrafił w jednej chwili skrzyknąć grupę naprawdę groźnych zabijaków, ale teraz nie to mu w głowie. - Mam rodzinę, dzieci. Zależy mi na tym, by ludzie mówili moim córkom: ?Metal to może kiedyś był drań, ale się zmienił, teraz nie chce, by kibice zwaśnionych klubów kroili się nożami" - ma nadzieję.
Na mecze dalej chodzi, ale, jak twierdzi, teraz tam rządzą inni, młodsi. - Nawet ich nie znam, nie chcę. Wyrosłem z tego - deklaruje. Wie, że czeka go wyrok przed krakowskim sądem za śmierć Pawła O.
- Jego matka ma do mnie pretensje, tak samo jak matka Neo, który powiesił się na Monte. Wiem, że nie da się naprawić tego, co się stało, ale myślę, że sympatycy obu klubów mogą się porozumieć, że nie będzie rozlewu krwi - mówi.
Podkreśla, że kiedy jeszcze rządził, to się udawało w okolicy, w której mieszkał. Z taką intencją zjawił się też na Dąbiu, przed blokiem na ul. Szafera. Zdjął kaptur z głowy. Nie chciał być anonimowy, chciał porozmawiać z kibicem Wisły Pawłem O., czyli Fudżinem. - On nie był święty, kroił naszych kumpli. Ja sprawę inaczej mogłem załatwić, skrzyknąć chłopaków w kapturach, bach, bach i po krzyku, ale wolałem pogadać, ustalić zasady, których obie strony będą przestrzegały - wspomina.
Metal przyszedł z Krzysztofem M, ksywka ?Neo". Prosił go, by nie brał noża, ale 19-latek nie usłuchał. To właśnie on zadał śmiertelny cios. - Ja nie brałem w tym udziału, pomagałem ratować rannego - powtarza Metal.
Teraz czeka na wyrok - ma nadzieję, że nie za zabójstwo. Może za udział w bójce ze skutkiem śmiertelnym? Może za samą bójkę? Być może. Wszystko w rękach sądu.
Czego się boi? - Tylko tego, że ktoś zamarzy sobie, że zdobędzie sławę i spróbuje ożenić mi kosę. By o nim mówiono, że to ten, który zabił słynnego niegdyś Metala. Mam się na baczności, ale to może kiedyś nie wystarczyć - wzdycha.
Artur Drożdżak - POLSKA Gazeta Krakowska
Więcej w POLSKA Gazeta Krakowska
Fot. Crac
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
morgan
morgan
15:01 / 16.06.09
Zaloguj aby komentować