Leszek Mazan: Ani to prosię, ani mysz
Po mieście chodzą najdziksze plotki. Ponoć część piłkarzy chce odejść i dograć do końca rundy nawet za darmo, byle tylko profesor ich zwolnił - zwierzył się Leszek Mazan , znany publicysta i sympatyk Cracovii.
Sześć porażek z rzędu na wyjazdach i 10 straconych bramek to nie przypadek. Nie zmienia tego nawet upragniony gol w Poznaniu, strzelony po części przez Pawła Nowaka, a po części przez Dawida Kucharskiego. Tajemnicą poliszynela jest brak dobrej atmosfery w zespole. - Chciałbym, by ktoś wreszcie powiedział uczciwie: czy jest konflikt między trenerem a drużyną? - pyta otwarcie Mazan.
Jego zdaniem rozwiązaniem problemu nie jest zwolnienie trenera. - Ten numer nie przejdzie, bo obaj panowie [prezes Janusz Filipiak i trener Stefan Majewski - przyp. red.] mentalnie się dopasowali. Zresztą trener w rozmowie jest przeuroczym człowiekiem. Osobiście go szanuję, ale nie przypasował się z piłkarzami - rozkłada bezradnie ręce Mazan. - Jak się mnie pytają, kto ma strzelać bramki dla Cracovii, to odpowiadam: Giza. Ale on już tu nie gra, jest jeszcze Bojarski, ale on też przed kontuzją wchodził na mniej niż pół godziny. Nie rozumiem polityki kadrowej .
Po lekturze przedmeczowych intencji, składu, a potem meczu "wychodzi mu absolutny rozjazd". Jako długoletni bywalec stadionu przy ul. Kałuży nie pamięta tak złego początku na wyjazdach, "by drużyna za cholerę nie mogła wygrać".
Zadaje kolejne pytania prezesowi Cracovii:
Dlaczego kupił drużynę i nic dalej nie robi?
Czy za 3 mln zł naprawdę nie można nikogo kupić?
Czy Cracovia musi pogodzić się z rolą ligowego średniaka?
Jak długo kibice mają być wdzięczni za uratowanie Cracovii przed totalną klęską?
Gdyby kibice pokazali kulturalne zachowanie w meczach z Zagłębiem, GKS-em i Legią, na wiosnę czekałaby finansowa niespodzianka. - Bilety są drogie, obniżmy cenę o 15 zł, może to zadziała? Przecież profesor tak wspaniale współpracuje z młodzieżą w ComArchu - zauważa Mazan.
Tylko czy pełne trybuny zmienią styl zespołu? - Nie jestem człowiekiem, który wierzy, że piłkarze tylko pracują, a nie grają. Chodzi o entuzjazm, różnica jest ogromna między wejściem do ekstraklasy, a tym, co jest teraz. Spadliśmy z wysokiego konia - mówi. - Czesi mają na to takie piękne określenie: "ani to prosię, ani mysz" - kpi Mazan.
Deklaruje jednocześnie regularne uczęszczanie na Cracovię. - Jest taka zasada, którą mi wbijali do głowy jako dziecku: na Wisłę chodzi się, by zobaczyć kawałek dobrej piłki, a na Cracovię z obowiązku - wyznaje z dumą.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
zwolnic majewskiego
cracoviapasy1
20:48 / 30.10.07
Zaloguj aby komentować