#SiemionOdSerca: Pic na wodę, fotomontaż
Serce mi pęka tym bardziej, że ja cały czas wierzyłem w to, że uda nam się coś osiągnąć, że zdołamy się odbić. Brałem zapewnienia Pana Profesora za dobrą monetę i - jako niepoprawny optymista - liczyłem, że w końcu się spełnią... – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii.
Byłem przed weekendem majowym przy stadionie i dowiedziałem się, że Jakub T. w dalszym ciągu pojawia się w klubie - bynajmniej nie tylko prywatnie. Spotyka się z ludźmi w sprawach związanych z marketingiem, czy sky-boxami, a więc to całe formalne zawieszenie to jedynie pic na wodę. Można oficjalnie twierdzić, że oskarżony były wiceprezes jest "odsunięty", można deklarować, że jest "zawieszony" - wiadomo, papier przyjmie wszystko. Wystarczy się jednak osobiście pojawić na obiektach i przekonać na własne oczy jakie są fakty (a Jakub T. miał najwidoczniej tym razem pecha, bo gdy akurat wtedy wjeżdżał na stadion przy Kałuży to stałem przy bramie i to widziałem).
Nie wiem jak w tej sytuacji chcemy przejść do etapu przemian, skoro nie potrafimy jednej, problematycznej sprawy zamknąć. Zamiatanie tego pod dywan nic nie pomoże, to nie jest dobre rozwiązanie. A w tych okolicznościach ciężko mi uwierzyć, że ktokolwiek chce dokonać jakichś zmian, skoro na własne oczy widzę i od ludzi zatrudnionych w klubie słyszę jakie są realia.
Zaczynam więc liczyć się z tym, że za jakiś czas afera może przycichnie, a Pan Jakub T. odzyska nazwisko i w glorii chwały powróci na zajmowane wcześniej stanowisko. Jeszcze niedawno ten scenariusz wydawał się absurdalny, ale kto wie - może jednak taki jest czyjś plan? Tego się boję. A wiem na pewno, że część ludzi, którzy widzą co się dzieje za zamkniętymi, klubowymi drzwiami też nie są pewni jutra.
Przyznaję, że sam liczyłem na zmiany - na gruntowne zmiany, które rozpoczną proces odbudowy struktur klubu. W tym momencie ja przestałem na to liczyć, bo nie widzę żadnych symptomów takich wydarzeń.
Zapasy w kisielu
Nie skomentowałem chyba czterech ostatnich meczów, ale mam nadzieję, że Czytelnicy nie mają mi tego za złe. Uważam, że nie bardzo było co komentować, a o tym, że o nic już nie gramy pisałem wiele tygodni temu. Dawno już przelała się w tym sezonie czara goryczy, drużyna w swojej chimeryczności jest wręcz przewidywalna, a do oglądania meczów Cracovii trzeba się tak naprawdę zmuszać. Piszę to z ogromnym smutkiem, ale ogólnie jako kibic czuję się fatalnie i zobojętniałem już na to jaki wynik osiągniemy.
To nie jest dla fanatyka "Pasów" sytuacja nieznana, ona powtarza się co jakiś czas, ale za każdym razem jest tak samo przykra. Ja staram się te nasze mecze zawsze oglądać, przeżywać, analizować, omawiać. Ale, przyznaję samokrytycznie, teraz osiągnąłem taki poziom zniechęcenia, że wcale nie mam na to ochoty. Owszem, oglądam te mecze, byłem nawet w Poznaniu, ale zaczyna się we nie rodzić - całkiem uzasadniony, mówić szczerze - "tumiwisizm". Bo przecież skoro nasi "zarządzający" mają nas gdzieś i to od lat - a ta sytuacja z Jakubem T. pokazuje aż nadto dobitnie, że tak właśnie jest - to o czym niby ja mam myśleć, jak mam się czuć jako sympatyk Cracovii?
To jest bardzo słaba sytuacja, ja się tego mojego zniechęcenia boję i nigdy nie chciałbym do tego dopuścić, ale też wiem, że wielu "Pasiaków" ma podobny stan ducha. W warunkach, gdy toczy się nieustanne "zapasy w kisielu" ciężko o dynamiczne podskoki w górę z radości i ciężko w obecnej sytuacji utożsamiać się z tym, co dzieje się w Zarządzie Klubu, w drużynie, w całych strukturach Cracovii.
...ale stabilnie
Człowiek jest coraz starszy i obserwując nasze zmagania "z samymi sobą" można mieć już tego dość. A można mieć tego dość przede wszystkim dlatego, że do niczego nas te zmagania nie prowadzą. Obserwujemy jednocześnie w ostatnich latach inne kluby, które w dużo krótszym czasie osiągają to, co my próbujemy osiągnąć od dwóch dekad i to wcale nie są kluby pokroju Lecha, czy Legii, ale takie kluby jak: Raków, Piast, czy Zagłębie. Wkrótce do tej listy dołączy zapewne i Pogoń Szczecin. Te kluby potrafiły zrobić jakiś wynik w Ekstraklasie, potrafiły wywalczyć medal Mistrzostw Polski, a w większości i tytuł Mistrza Polski.
My na mistrzostwo czekamy od 1948, a na medal Mistrzostw Polski od 1952 roku i nic się nie zmienia. W trwającym jeszcze sezonie można było usłyszeć, że bijemy się o miejsc 5.-8. i chichot losu polega na tym, że po dwóch najbliższych meczach może się jeszcze okazać, że i te niezbyt ambitne cele nie zostaną zrealizowane. Stoimy przed wielką "szansą", by na koniec sezonu wylądować w drugiej części tabeli, a więc jest jak jest - ale stabilnie!
Teoria i praktyka
Tym bardziej zatem uciekam od omawiania naszych ostatnich meczów, bo jest to jak "topienie tonącego". Nie będę jednak uciekał od komentowania tych sygnałów, które docierają na temat ewentualnych odejść zawodników i problemów z przedłużaniem kontraktów. Słychać, że nie rozmawia się z Pestką, że Niemczycki i Myszor nie chcą przedłużyć kontraktu, Sipl'ak odchodzi. Ponoć Cracovia chciałaby się także rozstać się z Râpą, ale nie bardzo wie jak, bo rok temu przedłużono z nim kontrakt do czerwca 2024 roku.
Aż chce się napisać: nie wie prawica, co czyni lewica i wszystko to nie wróży nam najlepiej na nowy sezon. Tym bardziej, że niedawno przeczytałem w wywiadzie z Profesorem Filipiakiem, że mamy recesję i należy ograniczać koszty - co przełoży się na pewno na zespół, kadrę, a nawet na opiekę medyczną.
Czyli tak: odejdzie, lub pozbędziemy się z drużyny czterech, czy pięciu zawodników, a kogo sprowadzimy i za co, żeby tę kadrę załatać? Podkreślam słowo: ZAŁATAĆ! Bo chodzi tu na razie tylko o odejścia w większości podstawowych piłkarzy, więc na zdrowy rozum powinniśmy pozyskać w ich miejsce CO NAJMNIEJ czterech, lub pięciu zawodników. A przecież już w rundzie wiosennej obecnego sezonu nawet liczby nam się nie zgadzały i nie byliśmy w stanie skompletować pełnej kadry na mecz ligowy!
Znów: mam wrażenie, jakbym już kiedyś coś takiego widział. I wiedziony tym wspomnieniem jestem teraz pełen najgorszych obaw. Po odsunięci wiceprezesa Jakuba T. pisałem, że liczę na zmianę, ale ta zmiana wymaga czasu - może czterech, może pięciu lat. Teraz, gdy odsunięcie okazuje się TEORETYCZNE nie podejmuję się już żadnych ocen, ani też na nic nie liczę. Ręce mi same opadają...
Jedyne, czego nam brakuje w tej sytuacji to szafy Prezesa Ochódzkiego, aby trenerzy mogli zaśpiewać o tym jak bardzo wszystko im się podoba jeśli chodzi o zarządzanie klubem, a zawodnicy - żeby mogli zapewnić, że dach na zgrupowaniu wcale nie przeciwka, zwłaszcza wtedy gdy nie pada.
Wcale nie jest dobrze
Mimo tego wszystkiego co napisałem powyżej jestem tym bardziej przekonany, że trzeba głośno mówić takie rzeczy. Jeśli nie będziemy o tym mówić, jeśli będziemy się mamić tym, że "nowy sezon i nowe nadzieje" to zabrniemy donikąd.
Widzę też, że jest wielu ludzi ze starszego pokolenia, którzy mówią, że "kiedyś było gorzej, bo pałętaliśmy się po III lidze". I ja się zgadzam - kiedyś było gorzej. Ale to pamiętają tylko tacy ludzie, którzy mają co najmniej trzydzieści, albo i czterdzieści lat. A młode pokolenie nie ma o tym zielonego pojęcia i nie wie co to znaczy jechać na wyjazd do Niedźwiedzia, albo do Kańczugi. To jest zupełnie inna perspektywa. I nie można każdej chęci progresu, każdego głodu sukcesu hamować stwierdzeniami, że nie jest tak źle jak kiedyś. Zresztą ja napiszę, że pamiętam również czasy, w których było lepiej - i to dużo lepiej. Nie zaniżajmy więc tych oczekiwań.
Serce mi pęka tym bardziej, że ja cały czas wierzyłem w to, że uda nam się coś osiągnąć, że zdołamy się odbić. Brałem zapewnienia Pana Profesora za dobrą monetę i - jako niepoprawny optymista - liczyłem, że w końcu się spełnią. Liczyłem na to, że da się Pana Profesora przekonać do takiej myśli, że znaczący sukces w postaci Mistrzostwa Polski, czy choćby i brązowego medalu spowodowałby, że jego nazwisko zapisałoby się złotymi zgłoskami w historii Klubu i że warto w to zainwestować. Sam chciałem przy tym wierzyć w winy złych bojarów, ale jakoś nie wyobrażam sobie, żeby dziś zawieszony wiceprezes Jakub T. przekrada się na stadion Cracovii niczym Szpieg z Krainy Deszczowców - bez wiedzy Prezesa.
Z każdym dniem, z każdym wywiadem który czytam, z każdym rozmówcą, z którym rozmawiam moja dotychczasowa wiara ulatuje. Choć jednocześnie mierzę się sam z tym, że moja dusza kibica chciałaby się raz jeszcze łudzić, obiecywać coś sobie po nowych rozgrywkach, nowych transferach, nowych prezesach i tak dalej. Tak jest przecież wygodniej - marzyć dalej, że Profesor Filipiak w końcu się "obudzi" - bo nie trzeba mierzyć się z przerażająca myślą, że to wszystko na nic...
Ale czekamy na to przebudzenie dwadzieścia lat!
---
Tak, to jest głos sfrustrowanego fanatyka Cracovii, który czeka.
Czeka sam nie wie na co.
Biegnie pod wiatr i się dziwi, że mu oczy łzawią.
Ale w jedno wierzę: to nie jest koniec.
Wręcz przeciwnie - to jest dopiero początek.
Tomasz Siemieniec „Siemion”
Od redakcji:
- #SiemionOdSerca – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
- Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Panie Siemieniec
Kibic1995
04:14 / 21.05.23
Zaloguj aby komentować