#SiemionOdSerca: Głos wołającego na puszczy
Po meczu z Puszczą zespół jest rozbity i trzeba go na nowo podnieść. Nie można tracić wiary, nie można zwieszać nosa na kwintę, bo na tym polega sport - trzeba odbudować zaufanie do siebie, trzeba odbudować zaufanie kibiców, trzeba po prostu zdobyć jeszcze tych kilka cholernych punktów – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec , były piłkarz i kierownik Cracovii.
Przed meczem z Puszczą bałem się tego starcia. To nigdy nie był zespół, który nam "pasował", to jest zespół, który mało komu tak w ogóle "pasuje", ma do tego wszystkiego dobrego i "otrzaskanego" w ligowych bojach trenera, który zawsze wie co robi i rzadko popełnia sam z siebie błędy.
My natomiast, choć po wygranej w Białymstoku zapanował dość powszechny hurraoptymizm, żeby złapać drugi oddech potrzebowaliśmy punktów z Puszczą. A choćby i nawet jednego punktu! No i co? I znów dziś się zachłystujemy wodą, podtapiamy i szukamy jakiejś deski ratunku.
Mieliśmy potwierdzić z Puszczą, że potrafimy zagrać dwa dobre mecze jeden po drugim. Tym bardziej, że w Białymstoku znów wygraliśmy w meczu, w którym powtórzył się scenariusz z naszego pierwszego wiosennego zwycięstwa - tak jak Radomiak, tak i Jagiellonia przegrała z nami grając w dziesiątkę.
Oczywiście Jagiellonia to niewątpliwie lepsza drużyna i mecz też zaczął się dla nas inaczej - od straconej bramki - ale mimo wszystko obaj nasi rywale, których pozostawiliśmy w pokonanym polu przez większą część meczu grali przeciwko nam w dziesiątkę. To trochę być może zaciemniało nam obraz.
Zaczynając od początku: czekaliśmy na ten mecz z Puszczą tydzień z niecierpliwością i podenerwowaniem. Wiem, że jest jakaś część Czytelników, którzy czekają tylko, że gdzieś się w czymś pomylę, że zrobię jakiś błąd i żeby mi mogli udowodnić, że się nie znam. Szanuję i nie oceniam, natomiast niektóre docinki weryfikuje później życie.
Owszem, pomyliłem się sądząc, że Atanasov został "wykartkowany" na mecz z Puszczą, ale dużo bardziej wolałbym się jednak pomylić co do przebiegu samego meczu z Puszczą. Ba! Wolałbym się pomylić przede wszystkim co do tego, jak będzie dla nas wyglądał sezon 2023/24, ale jakoś tak wyszło, cholera, że jak sobie zerknąłem w to, co napisałem przed wieloma miesiącami, na początku obecnie trwającej kampanii to niestety nie pomyliłem się ani trochę. Pisałem, że boję się walki o utrzymanie do ostatniej kolejki. No i co - nieodżałowany Jerzy Pilch mógłby być ze mnie dumny.
Proszę nie zrozumieć mnie źle: cieszę się, że wygraliśmy w Białymstoku, ale przed meczem z Puszczą jasne było dla mnie, że wolałbym przegrać w Białymstoku, a wygrać z Puszczą. Stało się na odwrót i dziś, choć punktów mamy tyle samo, co nasi sąsiedzi z Niepołomic w przypadku równej ilości punktów oni są przed nami w tabeli.
Kwestia miotły, czy mobilizacji?
Wiem, że na mecz z Jagiellonią może ktoś patrzeć przez pryzmat efektu "nowej miotły", ale w swoim debiucie ta "nowa miotła" miała o tyle łatwiej, że zmobilizowanie drużyny nie było niczym trudnym. W zasadzie nie trzeba było zespołu mobilizować, bo sam fakt wyjazdu do lidera był już dostatecznym czynnikiem motywującym - zarówno dla reprezentantów, jak i dla tych, którzy chcą z Cracovii odejść, jak i dla tych, którzy chcą z Cracovią wspiąć się na wyższy pułap.
Wszyscy bez wyjątku wiedzieli o co grają, obserwowała ich cała Polska, byli "na świeczniku" i niezależnie, czy drużynę prowadził trener Kroczek, trener Jasik, czy też gdyby poprowadził ją trener Ankowski, lub Szwajdych - mobilizację mielibyśmy tak czy inaczej w formie "instant".
Oprócz tego oczywiście mecz ułożył nam się dobrze, oprócz tego nasi piłkarze pokazali w nim wysokie umiejętności indywidualne, oprócz tego mieliśmy też trochę szczęścia; wiele czynników złożyło się na nasz dobry wynik.
Ale mimo wszystko ten hurraoptymizm pod tytułem: "przyszedł nowy trener - teraz zawojujemy świat" nie trafiał do mnie i nie byłem przekonany, że jesteśmy już "na drugim brzegu rzeki".
Nie tak to miało wyglądać
Ten mecz z Puszczą trochę zweryfikował zarówno przekonania kibiców, jak i zweryfikował nieco trenerów, którzy przejęli zespół "Pasów". Pisałem, że ten mecz z Puszczą urósł nam do "meczu sezonu" - no i ten mecz też nam "nie poszedł".
Zaskoczony byłem ustawieniem wyjściowym naszego składu - (i to wcale nie dlatego, że zagrał Atanasov haha). Byłem mega zaskoczony ustawieniem obrony i w ogóle postawieniem na Râpę. Po pierwsze: Bitri jest środkowym obrońcą i uważałem, że wystawienie go na boku jest troszeczkę... może nie "ryzykowne", ale "naciągane", jeśli chodzi o system, w którym gramy.
Było to dla mnie trochę tak, jak wcześniejsze wystawianie na boku obrony Skovgaarda. Tym bardziej, że Hoskonen grał większość sezonu jako boczny stoper. Nie rozumiem więc jaki był sens w przestawianiu jednego zawodnika z boku na środek (Hoskonen), a drugiego ze środka na bok (Bitri) - ja tego sensu nie dostrzegłem, ale trener zawsze wie lepiej.
A Râpă na boku obrony - no, z całym szacunkiem, ale skoro jedziemy do Białegostoku i gramy ofensywnie to dlaczego w meczu na własnym boisku z Puszczą wystawiamy bardziej defensywny skład? Co by nie mówić Cornel jest "byłym obrońcą" i ta jego gra na wahadle siłą rzeczy nie przyniesie nam zbyt wiele dobrego w przodzie.
Nie wiem co bym zrobił, ale chyba przeniósłbym Ólafssona na prawą, a na lewej dał grać Jaroszyńskiemu. Potem można by ich było ewentualnie wymieniać na Rózgę, czy na Bochnaka (choć, czego nie ukrywam, nie jestem fanem tego drugiego). Ostatecznie można też było dać od pierwszej minuty szansę Rózdze. To byłby w każdym razie bardziej ofensywny skład. A myśmy od pierwszej minuty postanowili grać defensywnie.
Cała Polska wie, jak gra Puszcza i chyba każdy trener zdaje sobie sprawę, że zespół z Niepołomic ustawia się pod każdego przeciwnika tak, aby jak najlepiej psuć jego plan gry i wytrącać go z równowagi. Raz atakują niższym pressingiem, raz wyższym, stosują najwięcej możliwej arytmii, nieustanną walkę wręcz. Tą właśnie walką wręcz Puszcza nas pobiła - i to pobiła nie o głowę, ale o trzy głowy smoka wawelskiego.
Czy to kogoś zaskoczyło, że tak ta Puszcza z nami zagrała? Można by sądzić, że nie, a jednak myśmy do tego grania byli jakby zupełnie nieprzygotowani, pozwoliliśmy się dać w tym szaleństwie i chaosie pogrążyć. Nie byliśmy w stanie utrzymać się dłużej przy piłce, nie potrafiliśmy rozrzucić piłki do boku, nie utrzymywaliśmy się przy piłce w środku pola. Brakowało mi dobrego planu, nie widziałem przynajmniej jego zastosowania, nie widziałem wizji gry w poczynaniach Cracovii.
Inna sprawa, że taki na przykład Sokołowski, który przed tygodniem w Białymstoku zagrał tak, że ręce same zbierały się do oklasków tym razem zagrał po prostu fatalnie - źle rozdzielał piłki, słabo czytał grę, aż w końcu zaczął wręcz grać "na alibi".
No i tak jak przed tygodniem "Biało-Czerwonych" wszyscy chwalili, że trenerzy "rozczytali" Jagiellonię, tak teraz wyglądało to tak, jakbyśmy niczego nie zdołali "rozczytać" w Puszczy. Daliśmy się rywalowi podporządkować ich wizji tego spotkania i tak jak oni wszystko rozbijali na linii środkowej, tak my mieliśmy problemy z wymienieniem kilku podań, a tuż przed zdobyciem gola Puszcza zdominowała nas do tego stopnia, że nie byliśmy w stanie wyściubić nosa z własnej połówki.
Sam gol to oczywiście ewidentny błąd solidnego dotąd Bitriego, lecz dodać należy, że cała drużyna wykazała w tym fragmencie gry zdecydowany deficyt determinacji, zbyt długo pozwalając na bezkarne operowanie piłką Puszczy i w zasadzie "dając sobie wejść na głowę".
W ogóle od początku było widać, że o ile Puszcza ten mecz bardzo chce wygrać i gotowa jest wyszarpać nam te trzy punkty z gardła, o tyle my wyglądaliśmy na niepewnych i przestraszonych. Do meczu trzeba było mega zmobilizować zespół, a mnie się zdaje, że to się sztabowi nie udało - zmobilizowane widziałem jedynie poszczególne, nieliczne jednostki, jak na przykład Rózga, nie widziałem zmobilizowanej drużyny.
Mecz ten był słaby w naszym wykonaniu w zasadzie od pierwszej do ostatniej minuty, choć nie sposób nie podkreślić dobrej zmiany jaką dał Rózga. Ta zmiana fakt, że Filip zagrał całą połówkę meczu to był chyba jedyny pozytyw z tego wszystkiego. Ale to było oczywiście za mało.
Zresztą jest to trochę postawienie sprawy na głowie: nie dawaliśmy temu chłopakowi szans w meczu z Radomiakiem, gdy wysoko prowadziliśmy, nie dawaliśmy w Gliwicach, w Lubinie, czy w Kielcach, gdy potrzebowaliśmy takiego impulsu, żeby wygrać mecz, a wypuszczamy go w bój jako "tajną broń" i nasz ostatni ratunek, żeby nam ratował remis z Puszczą - co mogło się tak naprawdę dla niego skończyć szybko ciężką kontuzją, bo rywale się z nim nie patyczkowali i cięli go "równo z trawą".
Przepraszam, ale ja nadal będę się trzymał swej poprzedniej tezy, że ja bym nie postawił na takiego młodego, nieznanego, niedoświadczonego trenera (czy też duet) w walce o utrzymanie. Pewnie, obym się pomylił, oby to Prezes Dróżdż mógł na koniec sezonu powiedzieć "A nie mówiłem!", ale uważam, że ten cały "pakiet oszczędnościowy", jaki został wdrożony w zimie nie powinien dotyczyć zaniechania zmiany trenera, czy solidnego, gotówkowego wzmacniania zespołu.
Od weryfikacji do weryfikacji
A jeśli mielibyśmy co mecz weryfikować to w ten sposób, to w odróżnieniu od sukcesu na Jagiellonii mecz z Puszczą okazał się totalną klapą. I teraz się zastanawiam tylko: z kim my niby możemy wygrać? Bo jeśli chodzi o zespoły z miejsc 13.-18. to zagraliśmy już z nimi w tym sezonie 9 meczów i wygraliśmy JEDEN!
Idąc tym tropem powinniśmy się może nawet cieszyć, że teraz gramy z zespołami zajmującymi miejsce w górnej połówce Ligi, bo to tam nasze zdobycze punktowe okazują się dużo lepsze.
Te wygrane z zespołami z czołówki świadczą również i o tym, że my mamy jakiś potencjał zawodniczy, zdolny do osiągania wyższych celów. I nie wiem: czy trzeba na to patrzeć w ten sposób, że on jest w ostatnim czasie permanentnie źle wykorzystywany? Potencjał jest, choć może nie jest nas dużo. Zresztą ja o tym pisałem od początku sezonu, że w rundzie rewanżowej możemy kadrowo "nie dociągać", że brak rywalizacji na dużej ilości pozycji i wąskość kadry pod względem jakościowych zawodników może nam się "odbić czkawką".
Przespaliśmy pewne momenty, w których należało zareagować, przespaliśmy dobre terminy na gaszenie tlącego się pożaru, poczuliśmy się być może zbyt bezpiecznie - nie jako kibice, ale raczej jako zarząd Klubu - i uznaliśmy, że "jakoś to dowieziemy", że tak czy inaczej "jakoś się utrzymamy", bo przecież za mocną mamy drużynę na spadek.
Zwracałem na to uwagę od miesięcy, apelowałem, żeby nie bagatelizować tych widocznych przecież jak na dłoni ostrzegawczych sygnałów. Mam czasami wrażenie, że wiele osób to czytało, pewnie nawet pokiwało głową, a potem i tak robiło po swojemu.
Pretensje można mieć i do nowego i do starego zarządu. Nie chciałbym odnajdywać w tym analogii do zeszłorocznej historii Wisły Płock - i mam nadzieję, że ostatecznie jej nie odnajdę.
Ku pokrzepieniu serc
Co mam dobrego do napisania, to tyle, że JESZCZE mamy na razie wszystko w swoich rękach (i nogach). Tak długo, jak długo jesteśmy choćby te dwa punkty nad strefą spadkową to dopóki my będziemy wygrywać to zawsze ta drużyna, która jest pod nami zostanie pod nami. Naprawdę źle zrobi się wtedy, kiedy nie dość, że my będziemy musieli wygrać, to jeszcze BĘDZIEMY MUSIELI LICZYĆ NA BŁĘDY INNYCH.
Wiadomo, że teraz zespół będzie łatwiej zmobilizować, niż na mecz z Puszczą. Gramy teraz z Lechem, potem z Górnikiem, gramy ze Śląskiem i z Rakowem - z czterema zespołami walczącymi o puchary. Nie mam wątpliwości, że mobilizacja na przeciwnika będzie tu na swoim miejscu. Teraz będzie tylko trzeba tu ułożyć w rozsądny plan pod przeciwnika i sprawić, by drużyna "Pasów" oprócz piłkarskich umiejętności była gotowa położyć na szali także coś więcej - 120 procent zdrowia. Utrzymanie jest najważniejsze.
Dobrze, że wracają Skovgaard i Kakabadze, gorzej, że po meczu z Puszczą zespół jest rozbity i trzeba go na nowo podnieść. Nie można jednak tracić wiary, nie można zwieszać nosa na kwintę, bo na tym polega sport - trzeba odbudować zaufanie do siebie, trzeba odbudować zaufanie kibiców, trzeba po prostu zdobyć jeszcze tych kilka cholernych punktów.
Cracovii gra się dużo lepiej z przeciwnikami, którzy grają otwartą piłkę, a cel jaki jest do zrealizowania to nie są jakieś niebywałe cuda. Sześć punktów prawdopodobnie byłoby w stanie dać nam ligowy byt. Zdobyć sześć punktów w pięciu meczach - no przecież trudno to uznać za niewykonalne, a więc więcej wiary i więcej takiego zaangażowania, jakie widzieliśmy w Białymstoku!
Nie wiemy oczywiście jak wygląda teraz to, co dzieje się w szatni, w sztabie, w zarządzie. Jakie decyzje, jakie rozmowy, jaki wpływ na drużynę próbuje się podejmować... Wiadomo, że czasami ze strachu, czasami z braku umiejętności można tam też sporo napsuć. Nie wiem jak jest, nie mam pojęcia, tylko głośno myślę - też na podstawie lat minionych, na podstawie tych spadków, które przytrafiały się Cracovii w przeszłości mówię to dziś jako kibic, patrząc z boku.
I jednak na koniec dodałbym, że poza kibicowaniem, poza wsparciem dla drużyny każdy kibic "Pasów" powinien ze swojej strony jednak udać się na wszelki wypadek także i do kościoła - nie ważne w co wierzy, ale warto się jednak pomodlić, bo czeka nas bardzo ciężki czas, bo na papierze terminarz mamy niewesoły.
I wypada pomodlić się nie tylko o pomyślność boiskową, ale także właśnie taką "decyzyjną" - żeby szczęście nam sprzyjało także w tych niuansach, których czasem nie widać, które w najlepszym razie wydają się drugorzędne, a które ostatecznie potrafią być ziarnkiem przechylającym szalę w jedną, lub drugą stronę.
Tomasz Siemieniec „Siemion"
Od redakcji:
- #SiemionOdSerca – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
- Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Drobne uuwaga...
wlad
07:51 / 28.04.24
Zaloguj aby komentować