Terazpasy.pl / Publicystyka / Artykuły Teraz Pasy! / #SiemionOdSerca: Do trzech razy sztuka

#SiemionOdSerca: Do trzech razy sztuka

siemion-kallaman

Trzy mecze, dziewięć punktów, 7:0 w bramkach – no takie wyniki to aż chce się komentować! – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec , były piłkarz i kierownik Cracovii.

W pierwszych dwóch meczach wszyscy mówili, że trafiliśmy na łatwiejszych przeciwników i to był fakt. Tak jak pisałem przed inauguracją rozgrywek: Górnik to jest zawsze łatwiejszy rywal w pierwszej, niż w piątej kolejce, bo oni prawie zawsze wchodzą w sezon z problemami. Z kolei Korona to beniaminek i na początku rozgrywek ma jeszcze spore wahania formy.

W trzeciej kolejce trafiliśmy jednak wreszcie na Legię, która także jest w słabej dyspozycji, ale nie da się o niej powiedzieć, że jest to drużyna "na dorobku", albo że targały nią jakieś wielkie problemy natury organizacyjno-kadrowej. Legia wie jakie ma cele na ten sezon i na pewno nie jest to drużyna, z którą każdy będzie wygrywał, więc nie dało się tu już powiedzieć, że "powinno pójść łatwo". A jednak rezultaty wszystkich tych trzech pierwszych meczów przeszły najśmielsze oczekiwania!

siemion-kallaman

Zabrze

Mecz z Zabrzem – pierwszy mecz w sezonie – to nie było spotkanie, w którym byliśmy od początku do końca stroną dominującą. Ale z każdą minutą meczu szala przechylała się na nasza stronę, realizowaliśmy własny plan i robiliśmy to dobrze, robiliśmy to konsekwentnie i wykazywaliśmy się przy tym zimną krwią pod bramką rywali.

Początek pierwszej i drugiej połowy należał do Górnika, ale to były krótkie fragmenty, które też nie przekładały się na sytuacje bramkowe. Zabrzanie wymieniali więcej podań, mieli większe posiadanie piłki – OK, ale to nie jest statystyka, którą wygrywa się mecze. My już w tym pierwszym starciu pokazaliśmy, że obronę mamy zorganizowaną fantastycznie, a dwa kolejne mecze tylko to potwierdziły. Tym bardziej, że szybko dostaliśmy też namacalne dowody, że nie tylko mamy bardzo mocny skład obrony w pierwszym składzie, ale i z ławki wejść mogą w każdej chwili do tej formacji zmiennicy, którzy w żaden sposób nie obniżą poziomu gry.

Podsumowując jednak jednym zdaniem ten mecz w Zabrzu: gospodarze mieli w tamtym spotkaniu jedną sytuację na to by strzelić gola, podczas gdy my wygraliśmy 2:0, a każdy po meczu myślał sobie w głębi duszy: "no, super, ale mogło być więcej...", bo tych świetnych szans na bramki mieliśmy przynajmniej jeszcze ze dwie.

Korona

Z Koroną przy Kałuży zagraliśmy z drużyną, która "historycznie" nie za bardzo nam pasuje, a w dodatku jest beniaminkiem, więc nie znaliśmy go dobrze – jedynie z telewizji i "ze słyszenia". Wiedzieliśmy oczywiście jaki styl prezentuje Korona i wszyscy spodziewali się, że zmierzymy się z zespołem stawiającym na fizyczność, wybieganie, dobre przygotowanie motoryczne i grający bardzo ostro.

Zwłaszcza o ten ostatni aspekt można było się obawiać i na meczu okazało się, że akurat ta jedna obawa jest uzasadniona – było w nim bardzo dużo ostrych zagrań i zdaje mi się, że sędzia im trochę odpuścił na początku. Widać, że "Koroniarze" chcieli udokumentować ten swój styl gry, a efekty były takie, że my dostawaliśmy kartki za jakieś pociągnięcia za koszulkę, podczas gdy im uchodziły na sucho faule naprawdę groźne i brzydkie – tak ja to odbierałem.

To wszystko na nic jednak im się nie zdało, bo piłkarsko byliśmy zdecydowanie lepsi i to w każdym właściwie aspekcie. Korona nie oddała przez cały mecze celnego strzału na bramkę, my znów strzeliliśmy dwa gole i mieliśmy jeszcze kilka kolejnych bardzo dobrych sytuacji. No i ponownie po meczu powtórzyło się odczucie z Zabrza: "2:0, fajnie, ale tam były jeszcze takie sytuacje na kolejne bramki..." - znów mogliśmy jeszcze "coś wcisnąć".

W tym miejscu przypomniał mi się czas z tej pierwszej kadencji trenera Zielińskiego w Cracovii, gdy tak samo sobie myślałeś po każdym właściwie meczu: cieszyłeś się z wygranej, ale miałeś z tyłu głowy, że stuprocentowych sytuacji do wykorzystania było więcej. Teraz jest to samo – dosłownie mam deja vu z tamtego 1,5 sezonu.

Legia

Wreszcie przyszedł mecz z Legią, gdy eksperci i pseudo-eksperci mówili, że to będzie "weryfikacja Cracovii" – przyjeżdżał do nas w końcu zespół, który zawsze traktowany jest poważnie, zawsze mierzy wysoko. Zresztą w tym sezonie Legia zdobyła w pierwszych dwóch kolejkach 4 punkty, można więc powiedzieć, że wystartowała w miarę dobrze, a na pewno lepiej od Lecha, czy Piasta. Post factum można powiedzieć żartobliwie, że w gruncie rzeczy to nie Legia zweryfikowała Cracovię, ale Cracovia Legię. Choć w początkowym fragmencie tego spotkania to Legia przeważała, utrzymując się przy piłce, wymieniając więcej podań. Powtórzył się jednak scenariusz z dwóch poprzednich naszych meczów: byliśmy fantastycznie zorganizowani w obronie i nic sobie nie robiliśmy z prowadzenia gry przez rywala. Graliśmy przeciwko Legii przez większą część tej rywalizacji obroną bardzo nisko, ale była ona tak skuteczna, że paradoksalnie "Legioniści" wcale nie z ataku pozycyjnego, ale z kontry właśnie stworzyli sobie jedyną groźną sytuację w przekroju całego meczu. Bo ponownie: przeciwnik stworzył sobie JEDNĄ sytuację bramkową.

Ten strzał Jędrzejczyka w słupek był zresztą dla mnie przełomowym momentem meczu, bo od tej chwili my zaczęliśmy grać jeszcze lepiej i stwarzaliśmy sobie coraz więcej sytuacji, a Legia wymieniała tylko piłkę w środku bez jakichkolwiek wymiernych rezultatów, bez stwarzania choćby teoretycznego zagrożenia pod bramką Cracovii. Gdybyśmy w tym meczu wygrali 4, lub 5 do zera to też nikt by nie mógł w Legii złego słowa powiedzieć na niesprawiedliwość losu, a widać było, że nasi piłkarze bardzo chcą te kolejne bramki strzelać, bo chcieliby być liderem, a tu z Płockiem ścigamy się na bramki.

Gramy swoje

Można więc teraz śmiało powiedzieć: do trzech razy sztuka! Nikt nam nie może zarzucić, że coś tu udało się przypadkiem – my realizujemy swój scenariusz gry, w bardzo przemyślany sposób neutralizujemy atuty rywala i z wyjątkową regularnością kolekcjonujemy punkty i czyste konta.

Gdy spojrzymy w tabelę widać efekt w postaci 9 punktów i stosunku bramek 7:0. Gdy spojrzymy w statystykę strzałów na bramkę, to zobaczymy, że Karol Niemczycki w tym sezonie musiał interweniować tylko 4 razy, bo tyle celnych strzałów w pierwszych trzech meczach poszło na jego bramkę. Jesteśmy jedynym w lidze zespołem, który jeszcze nie stracił gola, a wiadomo jak w takiej sytuacji "rośnie" obrona i bramkarz, zdając sobie sprawę, że są "na topie". Ważne jest też, że my nie gramy "pod jakiś zespół", mamy własny styl, realizujemy bardzo konsekwentnie plan nakreślony przez trenera.
 Oby tak dalej!

W zasadzie już po pierwszym meczu wykrystalizowała się pierwsza jedenastka i wydaje się, że trener bez poważnych powodów nie będzie chciał w tej jedenastce "mieszać". Taki powód się pojawił w postaci kontuzji Rodina, ale zobaczyliśmy, że wchodzi za niego zawodnik, który prezentuje taki sam poziom. Mało tego: w meczu z Legią za poobijanego Pestkę wchodzi Siplak i notuje asystę. Za Kakabadze w odwodzie jest Rapa... To jest klucz do naszych zwycięstw: pewność.

Jeśli chodzi o atak i pomoc to też ciężko się czepiać, ale jednego, czy dwóch zawodników wciąż mi tam jeszcze brakuje. Zastanawiam się ciągle co by było, gdybyśmy do naszego Hebo mieli jeszcze klasyczną "dziesiątkę" i uśmiecham się w duchu do tych myśli. Chciałbym zobaczyć obok Hebo zawodnika w typie Marcina Budzińskiego, albo Mateusza Cetnarskiego z czasów gdy byli w najlepszej formie.

Z perspektywy czasu widać jednak, że ubytek Pellego i Sergiu nie jest wcale tak bolesny, jak sądziliśmy.

Jugas i Loshaj – jestem w szoku

Dla mnie największym wygranym okresu przygotowawczego jest Jugas i otwarcie przyznaję, że jestem w pozytywnym szoku, gdy patrzę na grę tego piłkarza. O tym, że jest on solidnym obrońcą przy ustawieniu w trójce mówiłem jeszcze w tamtym sezonie, ale to co on jeszcze dodaje od siebie w ofensywie to ja przecieram oczy. On co mecz jest z dziesięć razy pod bramką przeciwnika i robi przewagi. To jest ten styl, który kiedyś miała Cracovia za trenera Zielińskiego – jeden ze stoperów chodzących pod bramkę, że nikt z rywali nie wie jak go kryć.

Drugim zwycięzcą jest natomiast Loshaj, który udowadnia, że będziemy mieli z niego jeszcze sporo pożytku. Mogłem się spodziewać Rodina, Ghity, Hebo, czy młodych, ale w tych dwóch przypadkach jest to absolutne zaskoczenie – widać, że obaj ci zawodnicy "mieli papiery na granie", a teraz uwierzyli w siebie i zaczęli grać na swoim właściwym poziomie. Widać też teraz co trener Zieliński może osiągnąć z zawodnikami pomimo tego, że wcześniej nie wyglądali oni tak dobrze.

Mieliśmy zresztą już więcej takich przypadków, bo Hebo jeszcze w poprzednich rozgrywkach udowadniał, że jest kluczową postacią drużyny i teraz tylko to potwierdza. Obserwuję go też na boisku i widzę jak on wygląda mentalnie – z jakim zaangażowaniem podchodzi do gry, jak ustawia czy wręcz krzyczy na kolegów, by coś poprawili. Dla mnie to jest fantastyczny piłkarz, a widać też tą jego radość na boisku i takich zawodników kibice kochają, z takimi graczami chcą się utożsamiać. Kiedyś utyskiwałem, że nie mają się z kim nasi kibice utożsamiać – w tej chwili takich zawodników jest przynajmniej kilku. Mamy kapitana Kamila Pestkę, który wszedł w tym sezonie na wyższy poziom (choć uważam, że o dwa lata za późno), mamy ten nasz duet młodzieżowców, którzy robią prawdziwą furorę – dwóch takich "zadziorów", którzy nie odpuszczą, którzy do umiejętności dodają jeszcze niebywałą ambicję. Do tego Makuch, na którego liczyliśmy i który spełnia oczekiwania, do tego Niemczycki, który zachowuje czyste konto. Na pewno jest dziś z kim się utożsamiać.

Ostatnie nabytki ale i myślenie na przyszłość

Nie miałem jeszcze okazji omówić zawodników pozyskanych w ostatnich tygodniach przed sezonem, czyli Oshimy i Källmana. Ten pierwszy pokazuje umiejętności nawet w tych krótkich, półgodzinnych "okienkach", gdy wchodzi na zmiany. A to notuje kapitalny przechwyt w środku pola, a to zagra kluczowe podanie "krzyżakiem"... Patrząc na jego wydolność, przegląd pola, technikę i zadziorność na pewno będzie on nie tyle uzupełnieniem składu, co jednym z kluczowych graczy.

Do tego nasz Fin – dla mnie małe objawienie. Jego postura, to jak jest "napakowany" i jak to wykorzystuje "rozbijając" przeciwników w ataku powoduje, że ma łatwość znajdywanie sobie miejsca. On w każdym meczu, w którym wchodzi na boisko "idzie jak po swoje" – zawsze ma sytuacje bramkowe, w każdym spotkaniu umie się pokazać, nie boi się pojedynków "jeden na jednego", nieźle gra głową, a w meczu z Legią widać było też, że ma szybkość. Uważam, że będziemy mieli z niego bardzo dużo pożytku.

To też pokazuje, że nie mieliśmy dawno na pozycji napastnika tak dużej rywalizacji i to rywalizacji jakościowej. Bo w odwodzie znów mamy przecież Balaja, który coraz lepiej się prezentuje. Mamy trzy "dziewiątki", które w tej formie mogą być naprawdę postrachem ligi.

Myślmy na przyszłość

Wygraliśmy trzy mecze i teraz oczekiwania jeszcze rosną. Trener wciąż zapowiada, że możliwe są jeszcze dwa konkretne transfery. Jeśli miałbym wypowiadać się od siebie to liczyłbym, że uda nam się ściągnąć jeszcze jakąś "dziesiątkę" i może jeszcze skrzydłowego – najlepiej prawonożnego, bo na lewej stronie ja wciąż widzę młodego Patryka Zauchę. Jeśli jeszcze dodatkowo się wzmocnimy to na sto procent będziemy w tej lidze mogli bardzo mocno namieszać.

Pamiętajmy jednak, że myśląc o nowych transferach nie możemy pominąć, czy zaniedbać tych, którzy już z nami są. Jest już najwyższa pora do tego, by rozmawiać z zawodnikami takimi jak Myszor, Rakoczy, Lusiusz, czy Pestka o przedłużeniu ich kontraktów. Wiemy jak wyglądało to wcześniej, wiemy, że wielokrotnie traciliśmy bardzo dobrych piłkarzy przez "spalone" rozmowy kontraktowe. Źle by było także, gdyby tego typu rozmowy miały wpływać negatywnie na grę tych zawodników. Dlatego już teraz chcę dmuchać na zimne i apeluję o to, by te rozmowy przeprowadzono szybko i by przeprowadzono je tak, żeby zespół nie stracił na atmosferze, a zawodnicy nie odczuli "trudów" tych rozmów na własnej skórze.

PS: Ponieważ jest to długi tekst i nie chcę Was zamęczać, więc na czwartek zostawię rozważania na temat najbliższego meczu ze Stalą Mielec. :)

Tomasz Siemieniec „Siemion”

Od redakcji:  

  • #SiemionOdSerca  – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
  • Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst  na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Komentarze

Nie twierdzę że korona zdobędzie 9 punktów, bo może równie dobrze wszystko przerznąć. S...
To my gramy jeszcze z Rakowem z czołówki, który gra słabo i przegrał ostatnio, z Ruchem...
jak czołówka ligi będzie przegrywać to kto wie czy Korona w ostatnich meczach (jagiello...
Korona jednak nie wygrała. Wygrana Ruchu nic im nie daje i tak. Puszcza gra jutro. Wiad...
oczywiscie nie mozna jeszcze swietowac, ale po dzis - Korona potrzebuje ugrac 5 pkt wie...
A wygrana wszystkich drużyn z dołu tabeli prócz Łks-u? Też byś w to uwierzył albo prz...
Po tym fantastycznym świątecznym meczychu taki bardzo malutki kamyczek do ogródka. Zach...
post:
????
Był chyba zawodnikiem meczu i daj Boże oby tak dalej ! Ale do tej pory był cieniutki ja...
Szkoda, że takie mecze w wykonaniu Cracovii zdarzają się tak rzadko. Powtórka we Wrocła...
Najlepszy mecz w Cracovii..... Tak miał grać przychodząc do pasów .....może wypalił ,l...
Gdzie jest ten co ciągle narzekał na Makucha??
Normalnie nie wiem co napisać bo nie wierzę własnym oczom
Jakoś trudno mi uwierzyć, żeby Korona w 4 ostatnich meczach zdobyła więcej niż 6 punktó...
Trzeba przynajmniej jeden mecz wygrać. Inaczej nie mamy co myśleć o utrzymaniu, korona...
szkoda ze z puszcza i warta jakos nie udalo sie poremisowac chociaz
4 remisy 0-0 dają raczej utrzymanie hehe...
tez planujemy antyfutbol na 0:0? bedzie jeszcze trudniej, bo Gornik na pewno cos nam wbije
post:
1 punkt
Przykro mi ale podtrzymuję to co0 wcześniej napisałem - bo chodziło Ci przypuszczam o d...
post:
1 punkt
A ja tam myślę, że Warta może wygrać z Widzewem u siebie i np. zremisować z Puszczą. Cz...
Nieważne jak, grunt że jest jakiś urobek. Na więcej nie było niestety szans patrząc prz...
post:
1 punkt
1 punkt cenny. Szczególnie w sytuacji gdy drużyna nie potrafi wygrać. Jedna z wielu rze...
post:
1 punkt
Ochoczo przyłączam się do tych życzeń !
Cholernie cenny punkt. Dodam, że mamy 2-ch dobrych bramkarzy....
Grając 11na11 w tej rundzie to nie mamy szans na zwycięstwo trzeba docenić ten punkt zw...