Siemion od serca: To idzie młodzież - tylko dokąd?
Mieliśmy fajną drużynę juniorów, która zdobyła wicemistrzostwo Polski: Kanach, Lusiusz, Pik, Strózik. (…) Ale zastanówmy się: czy rzeczywiście potencjał tamtego zespołu został w pełni wykorzystany? – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec , były piłkarz i kierownik Cracovii.
Młodzież z potencjałem
W weekend czekają nas derby Krakowa juniorów z Wisłą, uznałem więc, że to dobry moment by napisać dwa słowa na temat naszej młodzieży. Bo przecież mieliśmy fajną drużynę juniorów, która zdobyła wicemistrzostwo Polski: Kanach, Lusiusz, Pik, Strózik. Wszyscy ci zawodnicy za wyjątkiem Pika byli ściągani jeszcze przez Władysława Łacha. No i pamiętam z tego okresu derby wygrane 6:0 z juniorami Wisły na boisku w Zabierzowie okraszone piękną bramką Kanacha, pamiętam inne derby wygrane z Wisłą 6:2 na boisku Garbarni, gdzie również padła jedna spektakularna bramka – tym razem Batora.
Obecnie większość z tych chłopaków, którzy na poziomie juniora robili różnicę zdążyło już zadebiutować w pierwszej drużynie – już wtedy po debiucie był Kanach, a nawet zagrał on kilka meczów podstawowym składzie. I niby wszystko fajnie: można powiedzieć, że tacy piłkarze jak: Strózik, czy Lusiusz mają na swoim koncie około 30 występów w Ekstraklasie (Lusiusz nawet bardzo często w pierwszym składzie).
Ale zastanówmy się: czy rzeczywiście potencjał tamtego zespołu został w pełni wykorzystany? Przecież większości z wymienionych zawodników kończy się w roku 2021 wiek młodzieżowca! I kto z nich bez tego statusu będzie grał w pierwszym składzie? Raczej nikt.
Srebro wyrzucone w błoto
Mieliśmy w postaci tych młodych chłopaków jakiś kapitał początkowy, mogliśmy budować na nich – przynajmniej w jakimś stopniu - szkielet drużyny. Można ich też było wypożyczyć, nawet sprzedać – ale można było coś z nimi zrobić. A moim zdaniem ten czas został zmarnowany, nie zainwestowano w ich rozsądny rozwój. Tym bardziej jest to smutne, że o wejściu w życie przepisu o wymaganym w składzie młodzieżowcu wiedzieliśmy z wyprzedzeniem i mieliśmy chwilę czasu, żeby się na taką okoliczność przygotować.
Kiedy ta drużyna juniorów zdobywała srebrny medal, gdy Kanach występował już na poziomie Ekstraklasy chciało go wypożyczyć wiele klubów. My jednak wypożyczyliśmy go do Nowego Sącza i to w sumie na dwa sezony. Tymczasem w międzyczasie najwięcej szans dostaje z kolei Strózik. Ale dla odmiany w sezonie, kiedy wymagany jest już młodzieżowiec to zaczyna grać Lusiusz, który wcześniej zaliczył w sezonie 2017/18 jedynie dwa epizody. Gdzie jest w tym jakaś myśl przewodnia, jakaś konsekwencja, jakaś rozsądna ścieżka kariery?
No ale dobrze: Lusiusz dostaje z kolei swoją szansę i nagle to on zostaje tym „pierwszym” młodzieżowcem. A potem przychodzi obecny sezon i wracający z wypożyczenia do Sandecji Kanach nagle ponownie ląduje w pierwszym składzie jako młodziezowiec, ale ponieważ w pierwszym meczu doznaje kontuzji, to w trybie pilnym ściągamy Niemczyckiego. Trzy lata mieszania, przymierzania, żonglowania tymi chłopakami z drużyny wicemistrzów Polski i jedna kontuzja powoduje, że my w trybie pilnym jesteśmy zmuszenie ściągać na pozycję młodzieżowca zawodnika z zewnątrz.
No i w tym miejscu wypadałoby powiedzieć: kurtyna.
Trenerzy, transfery i promowanie zawodników
A zatem - po pierwsze: chciałbym widzieć trochę planowania w tym zarządzaniu młodzieżowcami w Cracovii. Druga sprawa to jest kadra szkoleniowa, która ma się opiekować tymi zawodnikami, a także ludzie, którzy będą dbać o sensowne transfery do grup młodzieżowych.
Mieliśmy fajnych trenerów, jak choćby właśnie Kordian Wójs, który dziś jest asystentem Roberta Kasperczyka w Podbeskidziu Bielsko-Biała. Nagle z jakiegoś powodu rozstaliśmy się z Wójsem, ściągnęliśmy trenera Jakuba Dziółkę, który miał dobre wyniki ze Skrą Częstochowa.
Znowu można by powiedzieć, że wszystko ok, ale jednak nie: bo transfery jakie za jego kadencji zrobiliśmy – a było ich na „dzień dobry” kilkanaście – były bardzo przeciętne. Nasza drużyna zaczęła grać bardzo słabo i można się było obawiać nawet spadku. Zwolniliśmy więc trenera Dziółkę z posady szkoleniowca juniorów i zatrudniliśmy go... jako asystenta trenera w pierwszym zespole. Dlaczego? W nagrodę za to, że nie poradził sobie z juniorami? Na pocieszenie? No ale dobrze, zostawmy tę sytuację…
W miejsce Dziółki ściągnęliśmy z kolei Andrzeja Paszkiewicza – bardzo dobrego trenera, który zdążył się już pokazać z dobrej strony w Hutniku i w Progresie. On przyprowadza z sobą kilku bardzo fajnych chłopaków z Progresu, ale oprócz tego nie dostał ŻADNYCH wzmocnień. Mimo tego drużyna pod wodzą Paszkiewicza i tak wyglądała o niebo lepiej od tej wcześniejszej.
Pytanie tylko gdzie tu są równe szanse w tworzeniu, kreowaniu, wpływaniu na kształt drużyny: jeden trener może zrobić praktycznie dowolną ilość transferów, a drugi w zasadzie nie ma w tym zakresie pola manewru – musi radzić sobie z tym, co dostanie „w spadku”.
Byłem na kilku, jeśli nie kilkunastu meczach U-17, później U-18 za trenera Paszkiewicz i oni wyglądają bardzo dobrze. Śmiało można wymienić kilku zawodników wartych uwagi. W tej chwili wśród tych naszych juniorów najzdolniejszy jest moim zdaniem Jakub Myszor – skrzydłowy z prawdziwego zdarzenia, gracz szybki, dynamiczny, lubiący grać jeden na jeden. Czemu akurat ten Myszor nie dostaje szansy trenowania z pierwszą drużyną (zwłaszcza biorąc pod uwagę naszą sytuację ze skrzydłowymi), a inni taką szansę dostają? Tego nie wiem i mogę się tylko domyślać, ale te domysły pozostawię dla siebie.
Co dalej z tym młodzieżowcem?
Dochodzimy w tym miejscu do następnego poważnego problemu, o którym po części pisałem już na początku, ale teraz chciałbym to zrobić w innym kontekście: chodzi mi o status młodzieżowca. Jak już wspomniałem, zawodnicy tacy jak: Niemczycki, Lusiusz, Strózik w tym roku przestaną być być uznawani za młodzieżowców. Czy jako pełnoprawni seniorzy wywalczą sobie miejsce w składzie – poza Niemczyckim - wątpię, ale powiedzmy, że czas pokaże.
Ponieważ jednak przyroda nie lubi próżni, to zapytajmy: kto będzie młodzieżowcem w sezonie 2021/22? Rok gry jako młodzieżowiec ma jeszcze Pik, podobnie Zaucha, ale: kto poza nimi? Ja w tej chwil od biedy mógłbym wskazać jeszcze jednego kandydata: wypożyczonego aktualnie do Puszczy pomocnika Michała Rakoczego. Tylko czy grająca w ten, a nie inny sposób Puszcza (małe boisko, raczej gra długimi piłkami i „na walkę”) to dobre miejsce do rozwoju dla Rakoczego - technicznego, niskiego zawodnika środka pola „z pokrętłem w nodze”? A nawet jeśli Rakoczy wróci po to, by rzeczywiście grać w pierwszym składzie, to gdzie tu jest jakakolwiek alternatywa - jakiś plan „B”, że o większej ilości liter nie wspomnę? Powtórzę jak mantrę: gdzie jest koncepcja, wizja, długofalowy plan na zarządzanie tą drużyną?
Skoro za kilka miesięcy naszym młodym kończy się wiek młodzieżowca to rok, albo pół roku temu mieliśmy dobry moment, żeby szukać jakiejś alternatywy, jakiejś płynnej „zmiany pokoleniowej” w szeregach młodzieżowców. Teraz to już jest musztarda po obiedzie, a zresztą my i tak nawet teraz tego nie robimy. A to z kolei przekłada się na dalsze, jeszcze poważniejsze konsekwencje. Dziś przecież młody zawodnik, który ma kilka ofert z klubów Ekstraklasy patrzy na to jakie szanse na rozwój dostanie w którym miejscu. No i jeśli młodzi piłkarze widzą, że w Cracovii nie stawia się na młodzież, że nie tylko trudno jest się przebić, ale i kiepskie są widoki na mądre wypożyczenie (a do tego jeszcze mają miejsce inne „trudne sprawy, jak tak Wdowiaka, czy Jasiaka) to czy można się dziwić, że trudno nam ich pozyskać?
Słabo to widzę.
Tomasz Siemieniec „Siemion”
Od redakcji: „Siemion od serca” – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Młodzież..
Kibic1995
20:30 / 11.03.21
Zaloguj aby komentować