[SKRÓT] Liga: Cracovia – Warta Poznań 0:1 (0:0) - Hydrozagadka, czyli Warta znów podtapia Kraków
Liga: Cracovia – Warta Poznań 0:1 (0:0)
Koniec meczu:
piątek, 1 marca 2024, godz. 18:00
Stadion Cracovii
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.
Śledź ten mecz na fb.com/terazpasy :
.
Cracovia – Warta Poznań 0:1 (0:0)
- 0:1 - 79 min. - Prikryl
Cracovia: Madejski – Hoskonen, Bitri, Skovgaard – Kakabadze, Atanasov (61 Oshima), Sokołowski (74 Knap), Jaroszyński – Rakoczy (74 Rózga), Maigaard (69 Makuch) – Kallman.
Warta: Grobelny – Bartkowski, Szymonowicz (46 Tiru), Stavropoulos – Mezghrani, Miguel Luis, Żurawski (69 Matuszewski), Prikryl (81 Borowski) - Szmyt, Savić (58 Kupczak) – Vizinger (59 Eppel),
Sędziował: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn) oraz Radosław Siejka (Łódź), Piotr Podbielski (Białystok).
Żółte kartki: Atanasov (32), Jaroszyński (86).
Widzów: 7601.
Hydrozagadka, czyli Warta znów podtapia Kraków
Chociaż Warta nie przepływa pod Wawelem, to jednak stanowi ona swego rodzaju fenomen hydrologiczny. Po raz kolejny nurt nadwarciański rozmył bowiem grunt pod nogami krakowskich piłkarzy i spowodował spore podtopienia drużyny trenera Zielińskiego.
Choć Cracovia była cierpliwa i konsekwentna przez większość spotkania, kreowała sytuacje pod bramką rywala i trudno było nie mieć wrażenie, że taka gra przyniesie jej w końcu sukces, to jednak w końcowym kwadransie gry straciła kontrolę nad meczem, w efekcie czego to goście wywieźli do Wielkopolski bezcenny komplet punktów, wygrywając 1:0 po golu Přikryla.
Wiosna zaczęła się dla "Pasów" bardzo obiecująco - od bardzo wysokiej wygranej z Radomiakiem na własnym stadionie. Krakowianie zanotowali następnie dwa wyjazdowe remisy, z których pierwszy stanowił pewien niedosyt drugi zaś był dokładnie tym, na co sobie "Biało-Czerwoni" zasłużyli swymi boiskowymi poczynaniami.
Ogólnie gra Cracovii na wiosnę może się podobać, a kibica żądnego 'krakowskiej piłki" musi napawać optymizmem fakt, że trener Zieliński zdecydował się nareszcie oprzeć grę swojego zespołu na cierpliwym i konsekwentnym rozgrywaniu piłki od własnej bramki.
Kibice przed spotkaniem z Warta mieli więc pełne prawo liczyć, że w domowym spotkaniu uda się powrócić na zwycięską ścieżkę.
Starcie z "Warciarzami" zaczęło się od kilku minut, w których to goście więcej kreowali, dwukrotnie przebijając się w okolice pola karnego Cracovii, lecz nie potrafili oni stworzyć żadnego realnego zagrożenia dla bramki Madejskiego. "Pasy" szybko przejęły jednak inicjatywę i już w 10. minucie Kakabadze znakomicie podał piłkę do obiegającego go Rakoczego, a kapitan zespołu płaskim dograniem na 5. metr starał się odnaleźć Källmana, lecz napastnika gospodarzy w ostatniej chwili uprzedzili obrońcy. Zbyt krótko wybita piłka trafiła jeszcze do Sokołowskiego, ale płaski strzał byłego gracza Piasta zza linii pola karnego był zbyt słaby i skierowany w sam środek bramki, więc poznański golkiper nie miał problemów z jego wyłapaniem.
Trzy minuty później Skovgaard kapitalnym, mierzonym przerzutem na skrzydło wypuścił z kolei w bój Källmana, ten idealnie wyczuł moment, by oddać piłkę do wbiegającego w pole karne Rakoczego, Rakoczy zaś w pełnym biegu delikatnym balansem ciała minął niczym tyczkę Szymonowicza i stanął oko w oko z bramkarzem Warty, jednak z odległości 5. metrów przeniósł piłkę nad poprzeczką.
W 27. minucie znów dał o sobie znać grający kapitalną partię Skovgaard, który świetnie czytając grę odebrał piłkę na połowie przeciwnika i sam ruszył środkiem z kontratakiem. Oddał następnie piłkę do Maigaarda, ten pchnął ją w pole karne do Källmana, lecz także i fiński snajper pomylił się przy strzale, uderzając obok słupka.
Cracovia w pierwszej połowie miała przewagę, operując piłką i mając plan na skruszenie muru obronnego Warty. I choć to się jej nie udało, to na drugą odsłonę meczu można było patrzeć z optymizmem.
Nic też nie zapowiadało zmiany obrazu gry, bo ciężko za taką zapowiedź uznać pierwszy celny strzał Warty w meczu, oddany w 51. minucie z około 20. metrów, który to strzał Madejski złapał wprost "do koszyczka".
Na wydarzenia boiskowe zaczęli jednak reagować w pewnym momencie trenerzy - najpierw zmiany zaczął robić trener Szulczyk, który jeszcze w przerwie zastąpił Szymonowicza Țîru, a w 59. minucie podwójną zmianą postanowił przemeblować swój atak, wpuszczając Eppela za Savića oraz Kupczaka za Visingera.
Trener Zieliński z kolei rozpoczął w 61. minucie od zmiany Atanasova na Oshimę, następnie w 69. minucie na Maigaarda na boisko wbiegł Makuch. W 74. minucie szkoleniowiec "Pasów" postanowił natomiast zdjąć pozostałych dwóch piłkarzy linii środkowej, a więc doświadczonego Sokołowskiego i Rakoczego, wpuszczając w ich miejsce w Knapa i Rózgę.
Wydaje się, że to w tym momencie spotkanie niejako "przełamało się na pół", bo co sam na konferencji opiekun Cracovii, jego zmiany nie pomogły zespołowi. Przeprowadzona w ciągu piętnastu minut wymiana CAŁEJ dobrze radzącej sobie linii środkowej, która przez około 70 minut dobrze zabezpieczała środek pola na rzecz "Pasów" zburzyła cały koncept taktyczny i spowodowała utratę kontroli nad meczem.
Wprawdzie jeszcze w 76. minucie Kakabadze z narożnika pola karnego zdecydował się na mocny strzał w swoim stylu - piłka minęła światło bramki - ale już po chwili to Warta przeszła do ofensywy, coraz lepiej radząc sobie w "walce wręcz" do jakiej zaczęło dochodzić w środku pola. Pierwszy rzut rożny dla "Zielonych" nie przyniósł im jeszcze powodzenia, lecz drugi już tak: dośrodkowaną na "krótki" słupek piłkę wybił Knap, dopadł do niej Miguel Luis, lecz skiksował fatalnie. Tym fatalnym kiksem wystawił jednak w zupełnie niespodziewany sposób piłkę na strzał Přikrylowi, a Czech pięknym, mierzonym uderzeniem, którego nie zdążył już zablokować Skovgaard, umieścił piłkę w tuż przy słupku bramki bezradnego Madejskiego.
Bramka nieco przypadkowa, ale warto po raz kolejny zwrócić uwagę, że stanowi ona egzemplifikację starych grzechów Cracovii, gdzie zespół przyjmuje samobójcze ustawienie na boisku. Przy rzucie rożnym, po którym Warta strzeliła gola w polu karnym Cracovii stała CAŁA drużyna "Pasów" - co do jednego! Co więcej: wszyscy poza Oshimą z jakichś względów postanowili zgrupować się w odległości nie większej niż 10 metrów od własnej bramki. Warta w pole karne Cracovii posłała sześciu graczy, a na linii pola karnego stali piłkarze całkowicie nieobstawieni. Jednym z nich był właśnie Přikryl.
Materiał do analizy pomeczowej na pewno pozostaje ciekawy. Choć gorzki.
Chociaż miejscowi próbowali z całych sił zdobyć gola wyrównującego i mieli ku temu dobre okazje, nie udało im się. Najlepsze szansy zmarnowali: bardzo aktywny Rózga oraz Makuch.
Trudno oprzeć się po spotkaniu wrażeniu, że trener Zieliński, który przygotował na Wartę dobry plan, w pewnym momencie nie wytrzymał presji i sam z niego zrezygnował, chcąc za wszelką cenę powalczyć o komplet punktów. Ta niecierpliwość, wyrażona totalną zmianą środka pola, w efekcie przyniosła wyłącznie szkodę zamiast oczekiwanej korzyści.
Doświadczony szkoleniowiec był tego zresztą świadom nawet na gorąco, stąd też dobrym podsumowaniem są jego słowa na konferencji pomeczowej: „Zmiany dzisiaj nam nie pomogły i muszę się tutaj uderzyć w pierś. Czasem człowiek chce zrobić coś lepszego, a to lepsze niekiedy jest wrogiem dobrego. Dzisiaj przekonaliśmy się o tym ze zmianami.
”
Dylematy trenera Zielińskiego można nieco lepiej zrozumieć, gdy spojrzymy nieco szerzej, niż tylko na piątkowy mecz zakończony tak fatalnym wynikiem. Otóż w XXI wieku Cracovia rozegrała z Wartą 8 meczów ligowych na poziomie Ekstraklasy, w których wygrała tylko raz - miało to miejsce jeszcze za kadencji trenera Michała Probierza. "Pasy" pod wodzą trenera Zielińskiego mierzyły się z Wartą pięciokrotnie, notując dwa remisy i trzy porażki. Co więcej: Cracovia w owych pięciu meczach nie zdołała strzelić drużynie z Poznania ani jednego gola!
Można oczywiście dostrzegać w tym przypadek i zrządzenie złego losu - tym razem byłoby o to akurat nietrudno, gdyż porażka Cracovii wydaje się szczególnie niezasłużona. Z drugiej jednak strony "Zieloni" mają na "Biało-Czerwonych" jakiś zastrzeżony patent, który powoduje, że myśli o pojedynku z Wartą są dla krakowskiej jedenastki i jej opiekuna równie wielkim sennym koszmarem, jak wizja starcia z Cracovią dla Rakowa.
I choć relacja meczowa to pewnie nie miejsce, na tak dogłębne analizy, tym niemniej bije po oczach oczywistość tego przepisu: Warta w każdym z pięciu wygranych meczów przeciwko "Pasom" strzelała WSZYSTKIE bramki w ciągu ostatnich dwóch kwadransów gry (minuty: '70, '83, '61, '87, '90, '79).
Tym razem po bolesnej porażce z Wartą Cracovia została podtopiona w tabeli, spadając jeszcze w piątek na miejsce 12. Jeśli jednak Radomiak wygra u siebie ze Stalą "Pasy" wylądują na miejscu 13. A choć przewaga krakowskiej jedenastki nad strefą spadkową w tej chwili nadal wynosi 4 punkty, to po niedzielnych meczach wyjazdowych Korony (jedzie do Lubina) i Puszczy (gra na ŁKS-ie) może ona zmaleć nawet do 1 "oczka".
Nie da się tego ukryć: zwycięstwo Warty przy Kałuży ponownie umoczyło Cracovię w walkę o utrzymanie.
depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Mecz
Kibic1995
23:46 / 03.03.24
Zaloguj aby komentować