[SKRÓT] Liga: Cracovia - Lech Poznań 0:2 (0:0) - Lekcja Lecha
Liga: Cracovia - Lech 0:2 (0:0)
Koniec meczu:
sobota, 19 października 2024, godz.20:15
Stadion Cracovii
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.Śledź przebieg tego meczu na fb.com/terazpasy :
.
Cracovia – Lech Poznań 0:2 (0:0)
- 0:1 Ishak 53,
- 0:2 Walemark 58
Cracovia: Ravas – Kakabadze, Hoskonen, Ghita – Rózga, Sokołowski (70 Atanasov), Maigaard (79 Al-Ammari), Olafsson (65 Biedrzycki) – Hasić (65 Bochnak), Kallman – Van Buren.
Lech: Mrozek – Pereira, Salamon (74 Pingot), Milić, Gurgul – Hotić (46 Fiabema), Murawski, Kozubal (90+1 Gholizadeh), Sousa (71 Jagiełło), Walemark (71 Ba Loua) – Ishak.
Sędziowali: Jarosław Przybył (Kluczbork) oraz Radosław Siejka, Maciej Majewski (obaj Łódź).
Żółte kartki: Kakabadze (15), Ghita (22) – Murawski (23), Milić (38), Sousa (44).
Widzów: 13 449.
Lekcja Lecha
W meczu 12. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy Cracovia uległa na własnym boisku poznańskiemu Lechowi 0:2 (0:0). O ile w pierwszej połowie "Pasy" podeszły do rywala bez zbędnego respektu i w pełni dotrzymywały kroku faworytowi, o tyle sytuacja zasadniczo zmieniła się po przerwie, kiedy to zespół "Kolejorza" w ciągu pięciu minut zdobył dwa gole i do samego końca w pełni kontrolował mecz.
Cracovia przystępowała do spotkania z liderem w roli pretendenta - zarówno pretendenta do przejęcia prowadzenia w tabeli ligowej, jak i pretendenta do realnej walki o mistrzowski tytuł. Te zapędy, choć początkowo rozbudzone obiecującą pierwszą połową, w drugich czterdziestu pięciu minutach zostały bardzo szybko i brutalnie powstrzymane. Przynajmniej na razie nie ma więc wątpliwości, że Cracovii do jakości Lecha i głębi jego składu w tej chwili sporo jeszcze brakuje.
W porównaniu z meczem sprzed dwóch tygodni we Wrocławiu w wyjściowym składzie Cracovii nastąpiły trzy zmiany. Miejsce Biedrzyckiego i kontuzjowanych Jugasa i Glika zajęli Hoskonen, Olafsson i Van Buren. Ponadto w meczowej kadrze zabrakło kontuzjowanego Rakoczego.
Mecz rozpoczął się bez zbędnych "podchodów": już na początku groźnie było pod jedną, a potem pod drugą bramką. W 2. minucie Hotić z 17. metrów uderzył mocno i zaskakująco, lecz Ravas był czujny i wybił piłkę na rzut rożny. O odpowiedź ze strony Cracovii pokusił się inny zawodnik z Bałkanów, a mianowicie Hasić, który po chwili z rzutu wolnego, po którym można by się było raczej spodziewać dośrodkowania z pełną premedytacją zmajstrował strzał. Pomocnik "Pasów" pomylił się nieznacznie - jego kapitalne uderzenie spadło od góry na spojenie słupka z poprzeczką.
Z minuty na minutę pierwszej połowy konkrety pod bramką jednak się rozmywały: można jeszcze odnotować jeden groźny strzał Ishaka, czy jedno uderzenie Sokołowskiego z dystansu sparowane z trudem przez Mrozka. Dużo było natomiast sytuacji, w których brakowało (zwłaszcza Cracovii) "kropki nad i" - nawet nie jeśli chodzi o celny strzał, ale o całą fazę finalizacji.
Wspomnieć wypada między innymi akcję Rózgi, którego świetne dośrodkowanie na "długi" słupek powinien był zamknąć Ólafsson, lecz Islandczyk nie sięgnął piłki - bardziej wyglądało to jak brak odpowiedniej decyzji, niż fizyczny brak możliwości. Kilkukrotnie w polu karnym szarżowali też Hasić, van Buren, czy Maigaard, szukając dogrania na środek pola karnego - dogrania udawało im się nawet i posyłać, zawsze jednak były one finalnie źle zaadresowane.
Wreszcie szarpiący na wszystkie strony formacjami Rózga nie tylko nie bał się pojedynków, lecz wręcz czasami z nimi przesadzał, jak w sytuacji, w której kiwnął trzech, czy czterech rywali w polu karnym po to tylko, by przebiec przez "szesnastkę" wszerz nie próbując nawet ostatecznie oddać strzału.
Nie można pominąć faktu, że oba zespoły imponowały intensywnością gry i wymiennością pozycji. Oba też chętnie zakładały na siebie wzajemnie wysoki pressing i oba, momentami popisowo, spod owego pressingu wychodziły. Bardzo dużo w pierwszej połowie było więc piłkarskich popisów taktyczno-technicznych, tyle tylko, że z każdą minutą tej pierwszej odsłony popisy te coraz mniej wróżyły zdobywanie bramek.
Ostatecznie forma i to, w jaki sposób Cracovia chciała grać naprawdę mogło się podobać - problemem był jednak przerost owej formy nad treścią.
W przypadku Lecha z kolei odnosić można było wrażenie, że zespół w pierwszej połowie został zaskoczony przez sposób grania Cracovii. "Kolejorz" na pewno wyglądał w pierwszych trzech kwadransach mało przekonująco i nie sposób stwierdzić, że był stroną dominującą.
Tak się jednak złożyło, że w drugiej połowie Lech zdecydowanie zrekapitulował swoje stanowisko i wrzucił "Pasy" na prawdziwą piłkarską "karuzelę" ze swoimi Szwedami. Jako pierwszy tę "karuzelą" pokręcił jednak już dwie minuty po przerwie Salamon, który po rzucie rożnym wygrał główkę z Ólafssonem - Ravas wykazał się jednak po raz kolejny tego dnia sporymi umiejętnościami i wybił futbolówkę na róg. W drugiej takiej sytuacji golkiper był już bezradny, kiedy główkę z obrońcami Cracovii wygrał Ishak i zrobił to co potrafi najlepiej: wbił piłkę do bramki.
Z kolei pięć minut później obrona "Pasów" popełniła kolejny fatalny błąd i piłkę w sytuacji sam na sam otrzymał Wålemark - także i on nie pomylił się i prowadzenie Lecha w przeciągu pierwszego kwadransa drugiej połowy urosło do rozmiarów komfortowych.
Także i pozostałą częścią meczu podopieczni trenera Frederiksena w pełni udowodnili, dlaczego wymieniani są jako pierwszorzędny kandydat na kolejnego Mistrza Polski: pozostałe pół godziny z okładem spędzili oni głównie na rozgrywaniu piłki, starając się trzymać od niej możliwie jak najdalej piłkarzy Cracovii. Osiągnęli zresztą w tym aspekcie całkowity sukces.
Podopieczni trenera Kroczka - w pierwszej połowie dzielnie i bez kompleksów stawiający opór Lechowi - w przekroju całego spotkania muszą więc uznać wyższość lidera tabeli, który na trzy punkty w Krakowie po prostu sobie zasłużył.
W efekcie przynajmniej na razie Cracovia nie tylko musi obejść się smakiem jeśli chodzi o najwyższe miejsce w tabeli, ale także musi przyjąć do wiadomości, że najbliższy tydzień spędzi poza podium.
Paweł Mazur "depesz"
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
15 minut
moby dick
11:54 / 20.10.24
trenerze
Poldek
10:53 / 22.10.24
Zaloguj aby komentować
Kibic1995
moby dick
08:33 / 21.10.24
Zaloguj aby komentować
Moby dick
Kibic1995
21:28 / 20.10.24
Zaloguj aby komentować
Zaloguj aby komentować