[NA ŻYWO] Liga: Lechia - Cracovia 3:0 (1:0) - Samookaleczenie tępym narzędziem
Liga: Lechia - Cracovia 3:0 (1:0)
Koniec meczu:
sobota, 14 sierpnia 2021, godz. 17:30
Stadion Lechii Gdańsk
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.Śledź przebieg tego meczu na fb.com/terazpasy :
.
PKO BP Ekstraklasa: Lechia Gdańsk - Cracovia 3:0 (1:0)
1:0 - 42 min. - Gajos
2:0 - 84 min. - Żukowski
3:0 - 90 min. - Zwoliński
Lechia: Alomerović - Conrado (90. Pietrzak), Maloča, Kopacz, Żukowski - Makowski, Kubicki (90. Terrazzino), Gajos (86. Tobers), Durmuş (90+ Zwoliński), Ceesay (85. Sezonienko) - Paixão
Cracovia: Niemczycki - Râpă, Jugas, Rodin, Rocha (68. Rivaldinho) - Lusiusz (83. Kakabadze) - Hanca (83. Rasmussen), van Amersfoort, Sadiković (56. Pestka), Zaucha (55. Knap) - Álvarez
Żółte kartki: Gajos, Durmuş, Tobers - Zaucha, Hanca
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Samookaleczenie tępym narzędziem
Cracovia w meczu 4. kolejki PKO Ekstraklasy przegrała w Gdańsku z Lechią 0:3 (0:1) i po tym rezultacie znalazła się na ostatnim miejscu w tabeli.
Spotkanie Pasów rozpoczęło się od dużego naporu Lechii, która już od początku z dużą determinacją chciała "ustawić" ten mecz pod siebie zdobyciem gola. Pierwsze zagrożenie od bramki oddalili obrońcy Cracovii już w 3. minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Durmusa. Po kolejnych 4 minutach na swoim Zaucha miał już żółtą kartkę, a obejrzał ją za faul taktyczny przerywający kontratak rywala w środku pola. Groźniejsza akcja Pasów miała miejsce dopiero w 10. minucie: po faulu na graczu Pasów tuż przy linii bocznej pola karnego sędzia Raczkowski podyktował rzut wolny, jednak jego wykonanie pozostawiało wiele do życzenia. Chwilę później szybkie rozegranie Lechii dobrze przeczytał Niemczycki i przytomnym wyjściem zażegnał wszelkie niebezpieczeństwo.
W kolejnych minutach Pasy zdołały uspokoić grę, lepiej wyglądał środek pola: pomiędzy 15., a 30. minutą przypada fragment najlepszej w przekroju całego spotkania gry podpiecznych trenera Probierza. Alvarez próbował rozprowadzać akcje, Hanca szarpał na boku. W 18. minucie Dyrmus po indywidualnej akcji decyduje się na strzał, ale został on zablokowany przez czujnie "odprowadzającego" przeciwnika Jugasa i finalnie piłka ledwo zdołała dotoczyć się do Niemczyckiego. Cracovia wydaje się bardziej zdecydowana, bardzie pomysłowa w swych akcjach. W 22. minucie kombinacyjna gra na prawym skrzydle, z wykorzystaniem wymienności pozycji i kilkoma zagraniami z pierwszej piłki nie zakończyła się jednak zbyt sensownie: Sadiković sam wykonał podyktowany za faul na nim rzut wolny i posłał piłkę wysoko nad bramką.
Dwie minuty później kolejny atak wyglądał konkretniej: van Amersfoort zfinalizował akcję strzałem, który wyłapał Alomerović. Chwilę później na lewym skrzydle szarżował Zaucha, jednak jego dośrodkowanie na róg wybił bez większych problemów obrońca. Po rogu w polu karnym rodzi się zamieszanie, nie można powiedzieć jednak, żeby Cracovia w tej sytuacji stworzyła akcję bramkową. Cały czas pozostaje jednak w ataku. W 27. minucie Hanca wieńcz dośrodkowaniem kolejny ciekawy atak pozycyjny – w zamyśle miało tyo być prawdopodobnie dobranie do do wbiegającego Zauchy, lecz przerasta ono młodzieżowca Pasów o głowę. W 30. minucie to Lechia miała po dłuższej przerwie coś do powiedzenia: po rzucie rożnym główkował Żukowski – stojąc tyłem do bramki zrobił to intuicyjnie, piłka przeleciała w bezpiecznej odległości nad poprzeczką.
Następnie mecz przenosi się na ładnych kilka minut do środka pola – żaden z zespołów nie jest w stanie przez stworzyć 8, czy 9 minut zagrożenia pod bramką rywali: króluja faule, długie podania i dobrze zorganizowana defensywa p obu stronach.
Sytuację tą przerywa akcja z 39. minuty, która mogła i powinna dać Cracovii prowadzenie: dośrodkowanie Lusia Rocha przejmuje van Amersfoort, zabiera się z piłką do linii i mimo asystującego mu obrońcy adresuje podanie wprost na nogę Rapy. Rumuński obrońca stojący kilka metrów od bramki uderza z pierwszej piłki, jednak bramkarza asekuruje stojący na linii Conrado i to jego interwencja zachowuje czyste konto gospodarzy.
Oczywiście stwierdzenie o tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą to truizm, ale ciężko się nim nie posłużyć w takim momencie jak ten: dwie minuty po niewykorzystanej sytuacji Rapy Lusiusz fauluje przed polem karnym Paixao, do wykonania rzutu wolnego podchodzi Gajos i po jego uderzeniu piłka wpada do bramki Niemczyckiego. Trzeba dopowiedzieć: wpada po rykoszecie od nogi Alvareza, który całkowicie zmylił krakowskiego bramkarza.
Można tu niestety dostrzec pewne podobieństwo, pewien schemat służący Cracovii do samookaleczania się w tym sezonie: tak jak w meczu ze Śląskiem Rodin zaprezentował niekonwencjonalną interwencję obronną w pozycji przypominającej fruwającego stracha na wróble, tak w meczu z Lechią Alvarez stojąc w murze uznał za znakomity pomysł zrobienie pajacyka.
I tym sposobem po całkiem niezłej pierwszej połowie, w której Cracovia mogła nawet prowadzić, a na pewno nie powinna była przegrywać, schodziła do szatni z jednym golem "w plecy".
Obraz drugiej połowy wiele się nie zmienił, z tym drobnym zastrzeżeniem, że z każda minutą w poczynaniach Pasiaków widać było coraz większą nerwowość.
W 54. minucie dobra sytuacja została zmarnowana przez Alvareza, który zamiast podać do stojącego z boku, nieobstawionego kolegi zdecydował się na strzał.
W 56. minucie na boisku zameldowało się dwóch nowych graczy: Pestka i Knap. Zmienili oni odpowiednio: gasnącego z każdą minutą Luisa Rochę oraz fatalnego od samego początku Sadikovića. Obie zmiany były trafne, lecz nie odmieniły losów meczu.
W 61. minucie Rapa próbował zrehabilitować się za niewykorzystaną okazję z końcówki pierwszej połowy, ale strzelając mocno z okolic narożnika pola karnego... trafił w swojego rodaka, Hancę.
Około 70 minuty mecz został przerwany na około 8. minut za sprawą serpentyn, którymi miejscowi kibice zarzucają pole karne Alomerovića. Ta przerwa – z perspektywy czasu – nie pomogła na pewno Cracovii, choć można się zastanowić, czy została ona właściwie przez nią wykorzystana.
Ogólnie rzecz biorąc Cracovia biła głową w mur, Lechia czekała natomiast na kontrataki.
W 80. minucie po stracie Lusiusza i jednej z takich kontr dobrą interwencją Niemczyckiego wspomaga Jugas. Dwie minuty później wprowadzony na boisko Rivaldinho strzela na bramkę Lechii, ale jego uderzenie zostało zablokowane i Cracovia otrzymuje rzut rożny.
I ten właśnie rzut rożny, o ironio, okazuje się dla Biało-Czerwonych gwoździem do trumny: dośrodkowanie ze stałego fragmentu gry z łatwością wybił szesnastki obrońca, próbę strzału zza pola karnego w wykonaniu Knapa również zablokowali gracze gospodarzy i należało tylko zebrać górną piłkę w okolicy koła środkowego. W tym miejscu zaczyna się jednak fascynujący wątek kryminalny, bowiem zawodnikiem Cracovii, którego psim obowiązkiem było zebranie owej górnej piłki był zabezpieczający tyły wprowadzony na murawę kilkadziesiąt sekund wcześniej za Rapę, Kakabadze. Kakbadze, przebywający na boisku przez 15 sekund był jednak jeszcze najwyraźniej w trybie standby , jeszcze nie zdążył włączyć się do tego widowiska – inaczej wytłumaczyć tego po prostu się nie da. No bo jak wytłumaczyć, że reprezentant Gruzji, będąc najbliżej piłki ze wszystkich graczy na boisku dał się wyprzedzić przebywającemu na boisku od początku spotkania Żukowskiemu? Następnie Żukowski, który rozpoczął swój sprint we własnym polu karnym, popędził sam na bramkę Cracovii, zameldował się w szesnastce Niemczyckiego i spokojnymm, technicznycm strzałem z 14 metrów pokonał golkipera Pasów.
Podkreślić warto jeszcze jeden drobny szczegół jako wisienkę na torcie tego piętrowego absurdu: to właśnie ów Żukowski, który na połowie boiska zdołał wyprzedzić Kakabadze 6 sekund wcześniej wybijał piłkę głową z własnego pola karnego.
Z uwagi na przerwę w grze sędzia Raczkowski przedłużył spotkanie o 9 minut. Teoretycznie pozostał więc jeszcze kwadrans na odroabianie strat, a przynajmniej na strzelenie bramki kontaktowej. Cracovia wymyśliła jednak w tym doliczonym czasie prochu, zdążyła za to jeszcze raz nadziać się na zabójczą kontrę. O ile wprowadzony na boisko Kakabadze w pierwszym zagraniu przekreślił szanse na dobry wynik swojej drużyny, o tyle wprowadzony na boisko w Lechii Zwoliński przypieczętował jej zwycięstwo. Jeśli ktoś byłby ciekaw szczegółów, to Zwoliński przebywał na boisku dokładnie 35 sekund i jego pierwszy kontakt z piłką zaowocował golem na 3:0. A gol ten był efektem nieskutecznej pułapki ofsajdowej zastawionej przez defensywę Pasów.
Można z całym spokojem powiedzieć, że w tym meczu Cracovia dokonała samookaleczenia wyjątkowo skutecznie, z przemyślną determinacją i żądzą autodestrukcji. Trzeba przyznać, że nie po raz pierwszy w tym sezonie, ale wynik i okoliczności, w których tracone były bramki w Gdańsku stanowi jednak o całokształcie. Wyjątkowo wymyślne prezenty, jaki otrzymali dziś gospodarze od Pasiaków trudne sa do ogarnięcia i potęgują niepokój spowodowany tym występem. No bo cóż z tego, że Pasy, podobnie jak w meczu ze Śląskiem, nie wyglądały źle jako drużyna, cóż z tego, że próbowały nawet kreować grę, skoro znów nic nam z tego nie przyszło? Ponownie zabrakło konkretów: w Poznaniu nie oddaliśmy żadnego celnego strzału, w Gdańsku tylko 1. W gruncie rzeczy trudno więc się chyba dziwić, że i Gdańsk nie okazał się dla Pasów łaskawy.
Fakty są coraz bardziej brutalne: po 4 meczach Cracovia ma na koncie 1 punkt, przy stosunku bramek 2-8. To najsłabszy wynik w lidze: zarówno jeśli chodzi o defensywę, jak i o atak. Zajmujemy ostatnie miejsce w tabeli. Biorąc pod uwagę pierwsze 4. kolejki to także najgorszy start Biało-Czerwonych
w rozgrywkach Ekstraklasy od sezonu 2011/12.
depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
żenada
mały
11:08 / 16.08.21
K-K
moby dick
12:42 / 16.08.21
Zaloguj aby komentować
maly
K-K
11:23 / 16.08.21
Zaloguj aby komentować
Zaloguj aby komentować