[NA ŻYWO] Liga: Jagiellonia - Cracovia 2:1 (2:1) - Efektowna nieefektywność
Liga: Jagiellonia - Cracovia 2:1 (2:1)
Koniec meczu:
piątek, 9 kwietnia 2021, godz. 18:00
Stadion Jagiellonii
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.Śledź przebieg tego meczu na fb.com/terazpasy :
.
0:1 - 14 min. - Thiago
1:1 - 26 min. - Bida
2:1 - 37 min. - Romanczuk
Jagiellonia: Dziekoński - Twardek (73. Kwiecień), Augustyn, Țîru, Wdowik - Pospíšil, Romanczuk, Prikryl, Mystkowski (68. Bortniczuk), Bida (68. Makuszewski) - Imaz
Cracovia: Niemczycki - Râpă, Szymonowicz, Rodin, Ferraresso (61. Loshaj) - Hanca, Dimun (61. Strózik), Sadiković, Thiago (74. Piszczek) - van Amersfoort, Rivaldinho (61. Álvarez)
Żółte kartki: Bida, Kwiecień, Imaz - Szymonowicz, Hanca, Loshaj
Sędziował: Paweł Gil
Efektowna nieefektywność
Cracovia w meczu 24. kolejki Ekstraklasy, mimo że jako pierwsza wyszła na prowadzenie, przegrała w Białymstoku z Jagiellonią 1:2 (1:2).
Pasy od początku meczu zmierzały do przejęcia nad nim kontroli. Pierwszy sygnał do ataku dał w 8. minucie Thiago, jednak jego uderzenie minęło bramkę gospodarzy w znacznej odległości. Kilka minut później Brazylijczyk był już konkretniejszy: po dwóch błędach obrońców Jagiellonii – najpierw „obciął się” Augustyn, a potem w piłkę nie trafił Wdowik – Thiago uderzył z półwoleja, a kozłująca piłka po ręce Dziekońskiego wpadła do siatki.
Cracovia nie zamierzała na tym poprzestać i kolejne minuty przynosiły dalsze oblężenie bramki „Jagi”. Najpierw dwukrotnie pod bramka próbował zamieszać Pelle, potem dośrodkowanie Rapy zamykał Rivaldinho, ale nie zdołał skierować piłki do bramki, a jedynie obił nią słupek. Chwilę później kolejno przy strzałach: głową van Amersfoorta, sytuacyjnym uderzeniu Szymonowicza i Rivaldinho zza pola karnego musiał się wykazać Dziekoński.
W ciągu pierwszych 25. minut najgroźniejsza sytuacja jaką stworzyli sobie gospodarze był rzut rożny i uderzenie głową Romańczuka, które spokojnie asekurował Szymonowicz. Nic nie wskazywało, by Cracovia miała stracić kontrolę nad meczem.
Wówczas jednak głupia strata piłki i dynamiczne wejście Priklila w pole karne zmieniło dotychczasowy obraz meczu: Czech dośrodkował idealnie na głowę Bidy, który nie miał problemów z pokonaniem Niemczyckiego. Nie popisali się w tej sytuacji zawodnicy defensywni Pasów, a przede wszystkim: Rodin i Szymonowicz.
Wydawało się jednak, że to nie podetnie Cracovii skrzydeł. Gracze trenera Probierza dążyli do ponownego objęcia prowadzenia, szybciej rozgrywali piłkę często zmieniając strony. Była w tym cierpliwość i konsekwencja. Kolejna szansa nadarzyła się już w 34. minucie, gdy Dimun podciągnął piłkę w pole karne i posłał mocny, techniczny strzał na bramkę Jagiellonii - trafił idealnie, tyle, że w poprzeczkę. Chwilę później po rzucie rożnym Dziekoński, w całym meczu bardzo niepewny na linii, niefortunnie piąstkował piłkę, ale i to nie dało Cracovii bramki.
W odpowiedzi przyczajona Jagiellonia wywalczyła rzut wolny z boku pola karnego po faulu Sergiu. Do piłki podszedł Pospisil i posłał kąśliwą centrę w pole karne, którą plasowanym strzałem – tu można się spierać: barkiem, uchem, bądź też garbem – do bramki skierował Romańczuk. Niezależnie od części ciała, której użył gracz gospodarzy bezsporne jest stwierdzenie, że krycie ze strony obrońców w tej sytuacji ponownie było żadne.
W doliczonym czasie gry wyrównać próbował jeszcze ponownie Dimun strzałem z półwoleja, a po drugiej stronie ponownie gola zdobyć próbował Romańczuk, ale obie próby były nieskuteczne.
W drugiej połowie Pasy ponownie rozpoczęły wysoko i agresywnie, raz po raz dorzucając piłkę w pole karne rywala. W 51. minucie z rzutu rożnego Sergiu próbował wkręcić futbolówkę przy „krótkim” słupku, ale Dziekoński zachował czujność.Jagiellonia całą swą grę w drugiej połowie postanowiła natomiast oprzeć na zamurowaniu bramki i ewentualnym czyhaniu na kontry.
Cracovia starała się przyspieszyć tempo i rozciągać grę, co zresztą wychodziło jej lepiej niż we wcześniejszych meczach. W 63. minucie po zagraniu Loshaja do van Amersfoorta Holender znalazł się w sytuacji sam na sam i umieścił piłkę w siatce, jednak sędzia odgwizdał spalonego – słusznie, bo istotnie, Pelle był niestety na minimalnie wysunięty przed ostatniego obrońcę. Pasy w dalszym ciągu minuta po minucie zamykały gospodarzy w hokejowym zamku, starając się konsekwentnie sforsować, lub skruszyć białostocki mur. Próbował Sergiu, ale jego strzał końcówkami palców wybronił na rzut rożny Dzidekoński. W 76. minucie idealną, wydawać się mogło, okazję miał Stózik, jednak tak nieudolnie przyjmował sobie piłkę w polu karnym, że odbiła się ona od niego i wyszła za linię końcową.
W 83. minucie być może jeszcze lepszą sytuację miał Alvarez, który po celnym dośrodkowaniu Rapy strzelił z pierwszej piłki, jednak futbolówka poszybowała nad poprzeczka. W 87. minucie bodaj jedyna groźna sytuacja miejscowych stworzona w drugiej połowie – po kontrataku Makuszewski próbował pokonać Niemczyckiego strzałem z dalszej odległości, jednak golkiper Pasów zachował czujność.
W ostatnich pięciu minutach Jagiellonia zrobiła już tylko to, co koniecznie należy zrobić mając jednobramkowe prowadzenie, czyli dokładnie to, czego nie zrobiła Cracovia w meczu ze Śląskiem: przypilnowała wyniku. Płacąc za to każdą konieczną cenę i nie szczędząc więc fauli, nie bojąc się kartek wykluczających z gry w kolejnym meczu. Tym sposobem Jagiellonia dowiozła bezcenne trzy punkty i podopieczni trenera Grzyba mogą już chyba czuć się zespołem, który nie uczestniczy w walce o utrzymanie.
Zupełnie inaczej po tym meczu czują się z pewnością gracze z Krakowa. Pasy zaprezentowały się dzisiaj więcej niż przyzwoicie i na pewno zasługiwały swoją postawa na przynajmniej jeden punkt. Trudno się jednak oburzać na los, że Cracovia została przez Jagiellonię pokonana tą samą bronią, którą skutecznie posługiwała się sama w poprzednich sezonach.
Gospodarze nastawieni na kontrataki i stałe fragmenty w sposób pazerny – tak jak życzył sobie tego trener Grzyb - wykorzystali swe nieliczne akcje bramkowe. Cracovia biła natomiast głową mur, ewentualnie nogą w słupek, lub w poprzeczkę – vide strzały Rivaldinho i Dimuna. Cracovia była minimalnie spóźniona, lub też minimalnie zbyt szybka - jak choćby w sytuacji, gdy Loshaj podawał do van Amersfoorta.
Cracovii zależało, i miała nawet całkiem sensowne pomysły na zrealizowanie swych planów, jednak w ostatecznym rozrachunku zawsze czegoś brakowało i każdy może sobie wedle uznania wybrać samemu czego: celności, spokoju, szczęścia.
Teraz, po meczu, z pewnością najbardziej doskwiera jednak brak zdobyczy punktowej. Cracovia przegrała dziś bardzo ważną bitwę w rozpoczynającej się właśnie ostatecznej fazie wojny. Jak się ta kampania dalej potoczy i czy oba jej fronty pozostaną otwarte aż do maja dowiemy się już niedługo.
Na szczęście pomiędzy kolejnymi meczami mamy tak mało czasu, że nie zdążymy już martwić się na zapas.
depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Kibic1995
ZET
19:38 / 13.04.21
ZET
Kibic1995
11:03 / 14.04.21
Zaloguj aby komentować
Miało być
ZET
19:44 / 13.04.21
Zaloguj aby komentować
Zaloguj aby komentować