[NA ŻYWO] Liga: Cracovia - Radomiak 6:0 (3:0) - Zielony powiem wiosny
Liga: Zagłębie Cracovia - Radomiak 6:0 (3:0)
Koniec meczu:
sobota, 10 lutego 2024 r., godz. 15:00
Stadion Cracovii
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.Śledź przebieg tego meczu na fb.com/terazpasy :
Cracovia - Radomiak Radom 6:0 (3:0)
- 1:0 Paweł Jaroszyński 8'
- 2:0 Benjamin Kallman 18'
- 3:0 Dawid Abramowicz (s.) 32'
- 4:0 Patryk Makuch 62'
- 5:0 Jani Atanasov 65'
- 6:0 Paweł Jaroszyński 90+1'
Cracovia: Sebastian Madejski - Otar Kakabadze (70' Mateusz Bochnak), Virgil Ghita (46' Eneo Bitri), Arttu Hoskonen, Andreas Skovgaard, Paweł Jaroszyński - Michał Rakoczy, Patryk Sokołowski (64' Takuto Oshima), Karol Knap (64' Jani Atanasov), Benjamin Kallman (84' Fabian Bzdyl) - Patryk Makuch.
Radomiak: Gabriel Kobylak - Jan Grzesik, Mateusz Cichocki, Mike Cestor (66' Luka Vusković), Dawid Abramowicz - Vagner Dias (46' Krystian Okoniewski), Luizao (66' Michał Kaput), Christos Donis (66' Luis Machado), Rafał Wolski, Lisandro Semedo (81' Leandro) - Leaonardo Rocha.
Żółte kartki: Ghita, Skovgaard, Atanasov (Cracovia) oraz Donis, Luizao (Radomiak).
Czerwone kartki: Leonardo Rocha 2' (Radomiak, za brutalny faul), Kaput 86' (Radomiak, za brutalny faul).
Sędzia: Karol Arys (Szczecin).
Zielony powiem wiosny
W pierwszym meczu ligowym, jaki przyszło podopiecznym trenera Jacka Zielińskiego rozegrać pod datą 2024 Cracovia rozgromiła Radomiaka Radom 6:0 (3:0).
Bramki dla "Pasów" zanotowali na swoim koncie obaj napastnicy: Källman i Makuch, jednego gola dołożył Atanasov, a "królem polowania" - z dwoma golami i asystą - został Jaroszyński. Ponadto także konto strzeleckie Makucha mogło być bardziej okazałe, ale snajpera Cracovii w jednej z sytuacji podbramkowych wyręczył defensor Radomiaka, Abramowicz, i to jemu przypisano samobójcze trafienie.
Jeśli jest jakaś drużyna w Ekstraklasie, której Cracovia śni się po nocach to z pewnością może nią być Radomiak. Od wielu lat problemy z "Pasami" ma Raków, lecz w przypadku mistrzów Polski te problemy w ostatnim czasie nie są już tak jednoznaczne. Co innego zespół z Radomia - tam perspektywa starcia z "Biało-Czerwonym" musi budzić same najgorsze skojarzenia.
Wystarczy powiedzieć, że w rozgrywkach Ekstraklasy oba zespoły mierzyły się ze sobą do tej pory sześciokrotnie i Radomiak wygrał tylko raz - w meczu numer jeden, który miał miejsce w październiku 2021 roku. Potem, a więc za kadencji trenera Zielińskiego, Radomiak z Cracovią już nie tylko nigdy nie wygrał, nie tylko nigdy nie zremisował, ale nawet... nie zdobył ani jednej bramki!
Na nieszczęście przyjezdnych, a ku niekłamanej radości krakowskich kibiców ta passa trenera Zielińskiego w starciach z Radomiakiem została w dniu dzisiejszym podtrzymana i to w stylu, który nieprędko zostanie zapomniany.
Faktem jest - i to trzeba przyznać na wstępie - że Radomiakowi w tych meczach z Cracovią w ostatnim czasie szczęście po prostu nie sprzyja i także ta okoliczność miała miejsce dzisiaj. Nie zdarza się przecież co dzień, by zawodnik oglądał czerwoną kartkę po 15 sekundach gry, a to właśnie miało miejsce w sobotnim meczu.
Leonardo Rocha już w pierwszym swym zagraniu popełnił dwa błędy: najpierw źle przyjął piłkę, a gdy ta zbyt daleko mu odskoczyła wykonał nieodpowiedzialny, ostry wślizg, pechowo nie trafił czysto w futbolówkę, przejechał się na niej i noga ześlizgnęła mu się po piłce wprost na kostkę debiutującego w Cracovii Sokołowskiego. Nie było to zagranie celowe, ale niewątpliwie skrajnie niebezpieczne i po konsultacji z wozem VAR sędzia Arys zdecydował się pokazać graczowi gości "czerwień".
Było to być może najważniejsze zdarzenie spotkania - ważniejsze od gradu goli, który nastąpił później. Trudno bowiem oprzeć się wrażeniu, że gra w dziesięciu praktycznie od pierwszej minuty spotkania okazała się ponad siły mentalne radomian w starciu z ewidentnie naładowaną pozytywną energią Cracovią.
Mecz można było uznać za rozstrzygnięty już po pierwszej połowie, a nawet po nieco pół godziny gry, kiedy to na tablicy widniał wynik 3:0.
Strzelanie otworzył w 8. minucie Jaroszyński, który (po wywalczonym zresztą przez siebie) rzucie rożnym zebrał na 17. metrze piłkę wybita głową przez obrońców, przełożył ją sobie na lewą nogę i pięknym uderzeniem tuż przy słupku umieścił piłkę w siatce.
Dziesięć minut później było już 2:0, gdy szybko i trafnie rozprowadzający akcje Sokołowski zagrał do Makucha, a ten wypuścił w bój swojego kolegę z ataku, Källmana. Reprezentant Finlandii w pojedynku biegowym nie dał najmniejszych szans Cestorowi i w swoim stylu silnym strzałem po "długim" rogu podwyższył prowadzenie.
Na trzecią bramkę trzeba było zaczekać niespełna kwadrans - wtedy to Källmana "zrobił robotę" kapitalnie przerzucając piłkę "na nos" do wbiegającego w pole karne Kakabadze. Gruzin w pełnym biegu zacentrował z pierwszej piłki do Makucha, który zapewne zdobyłby gola, gdyby nie uprzedził go ze swoją interwencją Abramowicz - i finalnie to po jego nodze piłka wylądowała za linią bramkową.
W międzyczasie Radomiak stworzył sobie - po błędzie, jaki popełnił Ghiță - groźną sytuację bramkową. Wolski dryblował w polu karnym szukają faulu, ostatecznie oddał piłkę do Semedo, a strzał byłego gracza Fortuny Sittard z 12. metrów zablokował ofiarnym wślizgiem Skovgaard.
Mimo to można napisać, że Cracovia od pierwszych sekund - w tym przypadku dosłownie: sekund - kontrolowała przebieg spotkania i realizowała swój plan nie zważając na to, że rywale ewidentnie są z każda minutą coraz bardziej rozbici. Nie było żadnego minimalizmu, żadnych kalkulacji: "Pasy" zmierzały po kolejne gole.
Najpierw próbował Makuch, ale jego uderzenie zza szesnastki nie stworzyło wielkich problemów Kobylaka. Bramkarz Radomiaka musiał się już jednak wykazać sporym refleksem przy uderzeniu Rakoczego, który odebrał piłkę rywalowi na środku boiska, a następnie przebiegł kilkadziesiąt metrów z piłką przy nodze i kropnął z odległości około 20 metrów - futbolówka po interwencji bramkarza wyszła jednak za linię końcową boiska.
Przerwa nie zmieniła absolutnie nic w obrazie gry, może za wyjątkiem tego, że podopieczni trenera Zielińskiego grali z jeszcze większą pewnością własnych umiejętności.
Pierwszą próbę po zmianie stron podjął Källman - jego strzał zza "szesnastki" minął jednak słupek bramki. Drugi w kolejności był Rakoczy, który po odegraniu piłki przez Makucha uderzył mocno, tyle że w boczną siatkę. Wreszcie trzecia próba, tym razem w wykonaniu Makucha, spowodowała, że piłka wylądowała w bramce po raz czwarty, choć i w tym przypadku nie obyło się bez udziału obrońcy Radomiaka - Cestor próbował wybić piłkę na linii bramkowej, lecz zrobił to równie nieudolnie, jak w pierwszej połowie ścigał się z Källmanem.
W 62. minucie było więc 4:0, a w 64. minucie trener Zieliński wprowadził na boisko Atanasova w miejsce Sokołowskiego. I nie minął nawet czas, jaki na murawie tego dnia spędził Leonardo Rocha, gdy reprezentant Macedonii Północnej zdobył kapitalnego gola, zresztą strzelonego najprawdopodobniej po najbardziej widowiskowej akcji Cracovii zaprezentowanej tego dnia.
Wszystko zaczęło się na połowie "Pasów" od zagrania piętą Kakabadze do Oshimy, ten z pierwszej piłki zagrał do Makucha, , Makuch trącił tylko piłkę do wybiegającego po skrzydle Källmana, Fin popędził w pole karne, a następnie zacentrował miękką, mierzoną piłkę do wbiegającego z przeciwległej strony pola karnego Atanasova. Ten ostatni postawił kropkę nad "i" swoim strzałem z pierwszej piłki - tuż przy słupku bramki.
Cracovia, podobnie jak jej kibice, chcieli jeszcze więcej goli i faktycznie, na tym się nie skończyło. Mógł ją zdobyć wprowadzony chwilę wcześniej Bochnak, ale choć przelobował z wyczuciem bramkarza, to jednak minimalnie "spalił" pozycję i gol ten nie został uznany.
Niesłabnąca chęć do podwyższenia wyniku mogła bardzo źle zakończyć się dla Atanasova, który w sposób skandaliczny, bo przy pełnej premedytacji, i skrajnie niebezpieczny sfaulowany. Wzburzenie gracza z Bałkanów skończyło się dla niego żółtą kartką - na szczęście VAR i tym razem był czujny i Kaput jako drugi gracz z Radomia otrzymał czerwoną kartkę. Tym samym Radomiak od 86. minuty grał bez dwóch zawodników, przegrywając w tym momencie 0:5.
Tak jak Radomiak zaczął i zakończył mecz od czerwonej kartki, tak Cracovia zaczęła i zakończyła spotkanie od bramek. Efektowną klamrą okazało się drugie trafienie Jaroszyńskiego, który w doliczonym czasie gry dopadł do bezpańskiej, kozłującej w polu karnym piłki i uderzył z powietrza, ponownie trafiając tuż przy słupku.
Spotkanie zakończyło się zatem dawno niewidzianym przy Kałuży wynikiem 6:0. Co więcej, jest to najwyższa wygrana w całym dotychczasowym sezonie PKO Ekstraklasy, a więc w rozgrywkach 2023/24.
Przed pierwszym meczem wiosny przy Kałuży było wiele obaw. Teraz obawa jest w zasadzie tylko jedna - o to, czy piłkarze "Pasów" zdołają utrzymać swoją dyspozycję, pewność siebie i polot w grze oraz głód bramek w kolejnych spotkaniach.
Jeśli tak, to zadanie jak najszybszego zapewnienia sobie ligowego bytu nie powinno przedstawiać wielkich trudności. Już teraz, po zwycięstwie nad Radomiakiem, Cracovia powędrowała znacząco w górę tabeli i zajmuje obecnie 11. pozycję, a jej przewaga nad strefą spadkową wynosi obecnie siedem punktów.
depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Dobry początek...
Kibic1995
16:21 / 12.02.24
Zaloguj aby komentować