[NA ŻYWO] Liga: Cracovia - Pogoń Szczecin 1:5 (0:2) - Bolączka sobotniej nocy
Liga: Cracovia - Pogoń Szczecin 1:5 (0:2)
Koniec meczu:
sobota, 23 września 2022 r., godz. 17:30
Stadion Cracovii
W tym miejscu oraz na naszym profilu fb.com/terazpasy przekazywać będziemy najważniejsze informacje z meczu, a po jego zakończeniu zamieścimy relację z meczu oraz bezpośrednie transmisje z konferencji prasowej oraz pomeczowych wywiadów.Śledź przebieg tego meczu na fb.com/terazpasy :
.
Cracovia – Pogoń Szczecin 1:5 (0:2)
- 0:1 - 8 min. - Grosicki (karny)
- 0:2 - 21 min. - Gorgon
- 0:3 - 50 min. - Gorgon
- 0:4 - 64 min. - Koulouris
- 0:5 - 87 min. - Smoliński
- 1:5 - 90+4 min. - Rakoczy
Cracovia: Madejski – Ghita, Glik, Skovgaard – Rapa (46 Makuch), Oshima (84 Kolec), Atanasov (46 Knap), Jaroszyński (80 Zaucha) – Bochnak, Rakoczy – Kallman (80 Ogorzały).
Pogoń: Cojocaru - Wahlqvist, Zech (65 Loncar), Malec, Koutris – Biczachczjan (73 Smoliński), Kurzawa, Ulvestad, Gorgon (80 Korczakowski), Grosicki (65 Zahović) – Koulouris (80 Wawrzynowicz).
Sędziowali: Krzysztof Jakubik (Siedlce) oraz Arkadiusz Wójcik (Ząbki), Tomasz Niemirowski (Płochocin).
Żółte kartki: Rakoczy (70) - Malec (44), Koulouris (74), Smoliński (88).
Widzów: 9017.
Bolączka sobotniej nocy
W meczu 9. kolejki Ekstraklasy Cracovia na własnym boisku została rozbita przez szczecińską Pogoń aż 1:5 (0:2). Podopieczni trenera Zielińskiego zanotowali koszmarny występ, przedłużając fatalną passę meczów bez zwycięstwa do czterech i notując drugą porażkę z rzędu, a to z kolei zepchnęło "Pasiaków" do drugiej połówki tabeli.
Debiutujący w barwach "Pasów" Kamil Glik na pewno inaczej wyobrażał sobie ponowne spotkanie z polska ligą, tymczasem od pierwszych minut to drużyna Pogoni zdominowała Cracovię. Już w 8. minucie bezsensowna, spóźniona interwencja Kallmana we własnym polu karnym dała przyjezdnym rzut karny, który sam poszkodowany - Grosicki - zamienił na bramkę.
Krakowianie próbowali odgryźć się po akcji prawą stroną, gdy Bochnak dośrodkował ostro do Kallmana, a Fin próbował efektownie, piętą skierować piłkę do bramki przy słupku; nie trafił jednak czysto w futbolówkę i uderzenie było niecelne.
Niestety, pod drugą bramką nie było takich "niedoróbek" i na podwyższenie wyniku przez Pogoń nie trzeba było czekać długo. Przy rzucie rożnym Cracovia tak kryła strefą, że w terytorium sporne Kallmana i Atanasova bez większych problemów wbiegł sobie Zech i zgrał dośrodkowanie Grosickiego idealnie na dalszy słupek, a tam znowuż Gorgon uprzedził debiutującego w barwach "Pasów" Skovgaarda i z najbliższej odległości wepchnął piłkę do siatki.
Druga połowa zaczęła się dla drużyny trenera Zielińskiego równie źle, co pierwsza: w 49. minucie meczu Knap zaliczył prostą stratę w środku pola i nieprzygotowana obrona Cracovii zaskoczona obrotem sytuacji była w taktycznej rozsypce, pojedynek na skrzydle z Grosickim stoczył Ghiță i z łatwością dał się ograć reprezentantowi Polski, dośrodkowania nie zdołał przeciąć Skovgaard, a na dalszym słupku ponownie nie było nikogo (Jaroszyński dopiero wracał za akcją) i Gorgon bez najmniejszego trudu strzelił do siatki po raz drugi.
Pogoń prowadziła 3:0, miała pełną kontrolę nad meczem, była zespołem o klasę lepszym. Pojawił się jednak wkrótce nikły promyczek nadziei dla "Pasiaków", ponieważ w 57. minucie Malec sfaulował w polu karnym Makucha i sędzia Jakubik - po analizie na monitorze VAR - podyktował tym razem rzut karny dla Cracovii. Sam poszkodowany podszedł do piłki by wykonać stały fragment gry, ale z 11. metra uderzył zbyt słabo i zbyt mało precyzyjnie, a jego intencje wyczuł bramkarz Pogoni i nadal wynik dla Cracovii nie uległ poprawie.
Być może ten rzut karny mógł jeszcze odwrócić losy spotkania choć i to wydaje się wątpliwe. "Pasy" prezentowały się tego dnia na tle Pogoni jak zespół z niższej klasy rozgrywkowej, a naiwność taktyczna krakowian była wprost porażająca. Pogoń wyprowadzała piłkę będąc w ciągłym ruchu - zawodnik, który podawał do kolegi z drużyny od razu wybiegał na nową pozycję i w ten sposób płynnie gra "Portowców" z lekkością wręcz przenosiła się pod bramkę pozostawionego samym sobie Madejskiego.
Tymczasem Cracovia zaprezentowała dokładnie ten sam ślamazarny, do bólu przewidywalny styl rozegrania, który nie przyniósł jej powodzenia zarówno na Widzewie, jak i w meczu z Wartą. Tym razem, mając naprzeciwko siebie świetnie dysponowaną Pogoń, efekt był jednak druzgocący.
W 64. minucie złe wybicie piłki z pola karnego Skovgaarda pozwoliło Pogoni kontynuować akcję na skrzydle. W zasadzie można napisać, że przeanalizowanie ośmiu sekund meczu pomiędzy 63:16, a 63:24 jak w soczewce pokazuje dlaczego tak grająca Cracovia - a grała właśnie w ten sposób przez cały mecz - nie miała prawa w tym meczu zdobyć żadnych punktów. Dość napisać, że w momencie, gdy oddający strzał z rogu "szesnastki" Kouloúris wpadał w pole karne w tymże polu karnym znajdowało się siedmiu (sic!) graczy Cracovii z pola, przy czym żaden nie był bliżej niż w odległości dwóch metrów i żaden nie zdołał zablokować idealnego, mierzonego uderzenia przy długim słupku. Czy można się dziwić, że Grek przed strzałem znalazł jeszcze czas, żeby podprowadzić piłkę i lepie przygotować ją sobie do strzału?
Nie był to jeszcze koniec koszmaru Cracovii, ze szczególnym uwzględnieniem koszmaru bramkarza Madejskiego. W 87. minucie długa piłka ze strefy środkowej rzucona na skrzydło do wprowadzonego kilkanaście minut wcześniej 19-letniego Korczakowskiego zaowocowała piątym trafieniem dla gości, Korczakowski posłał bowiem płaskie dośrodkowanie wzdłuż bramki; piłki nie przeciął Ghiță, piłki nie przeciął Glik, ale na końcu łańcuszka ponownie znalazł się gracz Pogoni - tym razem rezerwowy Smoliński, który po raz kolejny "wykonał wyrok" na golkiperze miejscowych.
W doliczonym czasie gry honorowe trafienie dla Cracovii zaliczył jeszcze Rakoczy (o nim akurat warto wspomnieć, że od początku do końca prezentował się dobrze i do końca walczył), który wykorzystał moment rozluźnienia obrońców Pogoni, zaliczył wysoki odbiór tuż przed polem karnym, podciągnął parę metrów i pewnym strzałem przy krótkim słupku ustalił wynik meczu.
Cracovia w starciu z Pogonią zanotowała występ fatalny, choć z drugiej strony - trudno powiedzieć, że zobaczyliśmy w jej wykonaniu coś nowego. Raczej było to zintensyfikowanie dotychczasowej taktycznej ociężałości, statyczności, braku polotu oraz niemocy strzeleckiej.
"Pasy" swój ostatni mecz ligowy wygrały 11 sierpnia i fakt, że nie były w stanie powtórzyć tego sukcesu od 1,5 miesiąca trudno uznawać za przypadkowy. W meczu z Pogonią Cracovia zdobyła natomiast swoją pierwszą bramkę od 21 sierpnia, więc niby jakiś powód do radości jest, ale jest to niewątąpliwie śmiech przez łzy; stosunek bramkowy w czterech ostatnich meczach to 1:7.
Podopieczni trenera Zielińskiego po raz kolejny obsunęli się w tabeli - tym razem znacznie mocniej, bo na miejsce 11., a perspektywa wyjazdu do walczącego o życie ŁKS-u także nie nastraja optymistycznie, tym bardziej, że mający na swoim koncie 7 punktów ŁKS wszystkie te punkty zdobywał na własnym stadionie.
Jedno jest pewne: z taką grą, jaką Cracovia prezentuje w ostatnich tygodniach jej bytność w górnej połówce tabeli będzie jedynie kuriozalną pomyłką, lub szalonym uśmiechem losu.
depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
szukacie winnych
mały
10:47 / 26.09.23
..
wlad
11:31 / 26.09.23
Zaloguj aby komentować
,...
wlad
11:30 / 26.09.23
Zaloguj aby komentować
Zaloguj aby komentować