Nowy system rozgrywek PLH: Za a nawet przeciw
Proponowany nowy system rozgrywek ma zdecydowanie więcej zwolenników niż przeciwników, choć tych ostatnich nie brakuje.
To wszystko jest chore, bo gramy na okrągło i nie mamy ani chwili wytchnienia. Ba, na dodatek po 46 meczach cała zabawa się zaczyna od nowa i tak naprawdę decydujące są mecze w play offie. Wcześniej to taka rąbanka - te słowa wypowiadało wielu hokeistów oraz działaczy. Nie tak dawno, podczas spotkania klubowych działaczy, przedstawiono daleko idące zmiany, mające uatrakcyjnić rozgrywki ligowe.
Podział na grupy
Wielkim orędownikiem zmian jest m.in. Mariusz Czerkawski, pełniący rolę doradcy prezesa PZHL, Zdzisława Ingielewicza. W dużej mierze popiera on koncepcję wcześniej opracowaną przez Andrzeja Tkacza, obecnego trenera Unii Oświęcim.
W tym projekcie ekstraliga startuje w 10-zespołowym składzie i rozgrywa 2 rundy, mecz i rewanż (18 meczów). I liga gra na podobnych zasadach. W drugiej części dokonuje się podziału: sześć najlepszych zespołów gra 4 rundy (20 spotkań). Do czterech słabszych zespołów dochodzą dwa najlepsze z I ligi i one rywalizują o dwa miejsce w play offie o mistrzostwo Polski. W grupie silniejszej punkty z dotychczasowych meczów zachowuje się, zaś w słabszej dotychczasowy dorobek się kasuje i gra się od nowa. Po tej rundzie zostanie skompletowana najlepsza ósemka, zaś pozostałe drużyny rywalizują o dwa miejsca premiowane awansem do ekstraligi.
.
.
Reformatorzy zakładają, że w play offie będą obowiązywały bonusy za wyższe miejsce i tak jak dotychczas, za dorobek między zainteresowanymi drużynami.
- To zdecydowanie uatrakcyjniłoby rozgrywki i nie byłoby meczów o nic - przekonuje Mariusz Czerkawski. - W tym sezonie bytomska Polonia z góry nastawiała się na grę o utrzymanie się i cały sezon temu podporządkowała. Ta propozycja również zmobilizuje I-ligowców do znacznej większej troski o składy personalne. Na pewno nie byłoby meczów o ?pietruszkę?.
Większe możliwości?
Nowy system na pewno niesie za sobą udogodnienia dla hokeistów oraz ich opiekunów. Przede wszystkim nie będzie szaleńczego tempa rozgrywek. O terminach wtorkowych można byłoby zapomnieć. Nieco więcej czasu byłoby na regenerację sił oraz treningi. W ekstralidze utworzono by stosowne pary i uciążliwe podróże zdecydowanie uległyby zmniejszeniu. I tak - dla przykładu - GKS Tychy z Naprzodem Janów w jeden weekend grałyby na północy, a potem Stoczniowiec z Toruniem przyjeżdżałby na południe.
.
.
- Ta propozycja zmian na pewno jest ciekawa i powinna wpłynąć na uatrakcyjnienie rozgrywek - uważa dyrektor tyskiego klubu, Karol Pawlik. - Wprowadzenie bonusów za wyższe miejsce też zmobilizuje hokeistów. Propozycja może jeszcze do końca nie jest dopracowana, ale mamy jeszcze trochę czasu, by dopiąć wszystkie szczegóły.
Działacze klubowi dali sobie jeszcze trochę czasu, zaś podczas kwietniowych mistrzostw świata w Toruniu dojdzie do kolejnego spotkania włodarzy klubowych z szefem szkolenia związku, Wiktorem Pyszem. W tym nowym systemie otwiera się furtka dla I-ligowców, wszak oni stanęliby przed szansą gry w play offie. Dariusz Domogoła, dyrektor HC GKS Katowice, jest przekonany, że przy ewentualnie nowym systemie byłoby łatwiej znaleźć sponsora.
Więcej przypadkowości
Janusz Grycner, prezes Naprzodu Janów, jest zdecydowanym przeciwnikiem nowego systemu rozgrywek. - Nie przyniesie on nic dobrego i będzie w nim zdecydowanie więcej przypadkowości - przekonuje sternik janowskiego klubu. - Wszyscy skoncentrujemy się na pierwszej rundzie sezonu zasadniczego, by dostać się do najlepszej szóstki, która ma zapewniony byt. W tej sytuacji sięgnąłbym po pięciu dobrych obcokrajowców i zaangażowałbym ich na dwa miesiące. Mój zespół awansowałby do tej grupy silniejszej. Wówczas z obcokrajowców można byłoby zrezygnować i ewentualnie po nich sięgnąć już w play offie. Oczywiście takiego scenariusza nie wybiorę, ale jest on przecież możliwy. W tej sytuacji kluby zapomniałyby już całkowicie o szkoleniu młodzieży. Pewnie w I lidze będą trzy silne zespoły i jeden z nich w końcowym rozrachunku byłby skazany na grę z ?ogonami?, czyli rezerwami Zagłębia, Cracovii czy też Stoczniowca. Niektórzy działacze są w błędzie, myśląc, że szybciej znajdą sponsorów gdy w perspektywie będą mieli grać o ekstraligę.
.
.
Zmiany są konieczne i wszystko wskazuje, że nowa formuła ma zdecydowanie więcej zwolenników niż przeciwników. Proponowany nowy system - naszym zdaniem - znajdowałby uzasadnienie w przypadku w miarę silnej I ligi. Niestety, ilość nie przeszła w jakość i w ostatnim czasie jedynie Naprzód oraz JKH GKS Jastrzębie sprawdziły się w roli beniaminków i mocno się usadowiły w gronie ekstraligowców.
Włodzimierz Sowiński - Dziennik Sportowy SPORT
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.