Hokej: Pasiut gra z zerwanymi wiązadłami krzyżowymi!
W sobotę na hokejowej tafli pojawił się po raz pierwszy od kilku miesięcy 21-letni Grzegorz Pasiut, czołowy hokeista mistrza Polski, reprezentant kraju. Zagrał w drugim zespole "Pasów" w I lidze, w meczu ze Stoczniowcem II Gdańsk zaliczył asystę.
18 sierpnia tego roku podczas treningu w Szwecji Pasiut doznał zerwania wiązadeł pobocznych i krzyżowych w kolanie. Dla sportowca to bardzo poważny uraz, eliminujący go z treningu i gier przez kilka miesięcy.
Tydzień potem Pasiut był operowany w Krakowie. Zrekonstruowano mu wiązadła poboczne. Za kilka miesięcy miał poddać się drugiej operacji - rekonstrukcji wiązadeł krzyżowych. A jednak Pasiut już gra! Z zerwanymi wiązadłami krzyżowymi? Jak to jest możliwe?
- Po pierwszej operacji zmieniliśmy nieco filozofię postępowania, po konsultacjach pozwoliliśmy zawodnikami grać - mówi dr Stanisław Szymanik, który operował Pasiuta. - Nic nie powinien sobie zepsuć w kolanie. Było wielu sportowców, na przykład judoczka Beata Maksymow, którzy zdobywali medale, mając uszkodzone wiązadła krzyżowe. Miała bardzo silne mięśnie, które stabilizowały kolano. To zależy od uprawianej dyscypliny sportu. Grzesiek gra ze specjalną ortezą na kolanie, to rodzaj rusztowania, które zakłada na kolano w celu jego stabilizacji. Po sezonie, moim zdaniem, Grzesiek powinien zrekonstruować wiązadła krzyżowe. Ale są sportowcy, którzy tego nie robią, to wszystko zależy od stabilności kolana. Ale jak osobiście będę namawiał Grześka do drugiej operacji.
Pasiut bardzo się cieszy, że może już występować na lodowisku.
- Już zaraz po pierwszej operacji zacząłem rehabilitację kolana pod okiem fizykoterapeuty. Dużo jeździłem na rowerze. Wzmacniałem mięśnie. Na lodzie ćwiczę już od ponad dwóch tygodni.
Jak się Panu grało w sobotę?
- Sił nawet nie brakło, ale brakowało mi czucia gry, krążka. Długa przerwa zrobiła swoje. Najważniejsze, że kolano mnie nie boli, że nie zrobił się żaden wysięg.
Podjął Pan pewne ryzyko?
- Rozmawiałem na ten temat z lekarzami, z doktorem Szymanikiem. Ryzyko jest niewielkie. Podejmuje je świadomie. Bardzo chciałbym pomóc kolegom.
Jak Pan myśli, jeśli z kolanem będzie wszystko w porządku, to kiedy Pan może być gotów do gry w pierwszym zespole?
- Sądzę, ze gdzieś za dwa tygodnie. Ale to, czy zagram, zależy już tylko od trenera Rudolfa Rohaczka.
AS - Dziennik Polski
Fot. e-hokej.pl
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.