GK: Orest Lenczyk: Między dobrym wujem, a kosą
Wtorkowy trening Cracovii odbywał się w bardzo okrojonym składzie. Zabrakło kilku podstawowych zawodników.
Matusiak, Goliński, Polczak i Wasiluk udali się do dr Wielkoszyńskiego w celu podreperowania formy fizycznej, Merdzie, Mierzejewskiemu, Grzegorzewskiemu, Karczowi czy Kaszubie trener dał odpocząć po meczu Młodej Ekstraklasy. "Pasy" ćwiczyły więc w 14-osobowym składzie, a w rolę jednego zawodnika podczas gierki wcielił się trener Filip Surma.
Orest Lenczyk musi mocno mobilizować podopiecznych, którym ostatnio się nie wiedzie. Choć jest doświadczonym trenerem, nie zamierza porzucać roli trenera klubowego dla reprezentacji, nie wyśle więc swojego CV do PZPN-u.
- Nie ma takiej możliwości - mówi. Jestem cały czas w Wydziale Szkolenia i nikt mnie stamtąd nie wyrzucał...
Szkoleniowiec w dalszym ciągu mocno przeżywa porażkę z Polonią. Jak postępować z zespołem - "dołożyć" mu czy raczej pogłaskać?
- Na pewno trener musi być kimś pomiędzy dobrym wujkiem a kosą - mówi. - Omówimy sobie dokładnie ten mecz, gdy będę miał do dyspozycji wszystkich zawodników. Ta porażka, to był dla mnie niesamowity cios. Teraz czeka nas mecz z Odrą, która jest w takiej samej sytuacji co my, ale myśmy sami sobie zgotowali ten los. W Wodzisławiu zagramy mecz o wszystko, albo Odra, albo my, tu już nie ma żartów. Ciężko mi zrozumieć tę porażkę, skoro na odprawach poświęcaliśmy tyle czasu stały fragmentom gry. Po tylu uwagach nie powinny się zdarzyć błędy. O samym Podstawku mówiliśmy chyba godzinę, jak gra, jak się ustawia. Nie wyobrażam sobie, by stoper był zaskoczony przy stałym fragmencie gry, że piłka trafiła go w stopę... Tupalski, który uporał się z kontuzją i doszedł do siebie jest najbardziej doświadczonym zawodnikiem w obronie. Miał rządzić kolegami. Zaskakujące jest to, że ci doświadczeni piłkarze nie biorą odpowiedzialności na siebie. Nie chodzi przecież o to, by trener ryczał za każdym z nich, oni mają rządzić.
Cracovia ma problem z koncentracją, z tym, by mimo tego, że boiskowe wypadki nie układają się po jej myśli, zdobywać punkty. Czyżby potrzebna była pomoc psychologa? Szkoleniowiec jest odmiennego zdania.
- Wprawdzie tylko trzy lata studiowałem psychologię, ale nie sądzę, by psycholog był nam potrzebny. Przypominam sobie, że wielu psychologów kręciło się po klubach. Receptą na naszą bolączkę są jeden, dwa wygrane mecze. Dobry wynik jest najlepszym psychologiem.
Cracovia gra fatalnie, trudno jej nawiązać walkę z rywalami. - Nie mam zastrzeżeń do szybkości piłkarzy - mówi szkoleniowiec. - Niektórzy zawodnicy rywala byli szybsi, ale tacy już są. Próbowałem zmian, ale przypominały zmienianie prawego koła lewym...
Jacek Żukowski - POLSKA Gazeta Krakowska
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
zawodnicy
g4lu
14:11 / 21.10.09
Zaloguj aby komentować