Orest Lenczyk: - Czasu trzeba! A czasu nie ma! Punktów nie ma! Fundament ucieka spod nóg!
- Panie trenerze na pewno każdy inaczej wyobrażał sobie mecz z Odrą i sytuację Cracovii po 11. kolejkach...
- Absolutnie tak. Nie wiem czy moje obawy w pierwszym dniu w Cracovii nie miały podstaw, aby jeszcze bardziej się zastanowić nad tym, jeśli chodzi o tę kadrę, o tę drużynę.
Po nieudanym meczu przed tygodniem poskładaliśmy drużynę i wydawało się, że to co chcemy zaprezentować i jedenastka, która wybiegła na mecz to jest to. Niestety po 20 minutach nie można było już sprawdzać czy to jest dobrze, bo wszystko się rozlazło (kontuzje Golińskiego i Grzegorzewskiego - przyp. Crac).
.
.
Bardzo istotna uwaga, że Matusiak jest chyba w najgorszym momencie przez te dwa miesiące. Jest to dla nas, a szczególnie dla mnie zastanawiające. Ja wiem, że są zawodnicy, którzy mają kryzys formy nawet i pół roku, ale wydawało mi się, że po tym co robimy powinno już drgnąć. Nie chcę powiedzieć, że powinien wrócić do swojej najlepszej formy, ale powinien dać taki sygnał w meczu, bo na treningu od czasu do czasu daje. Ale w meczu niestety jest tak jak jest. Zupełnie przeciętny przeciwnik, żeby nie powiedzieć jeden ze słabszych w naszej lidze w defensywie gra tak, że Radek absolutnie nie może sobie z nimi poradzić.
Ponieważ od pewnego czasu staraliśmy się trochę zmieniać także jedenastkę stąd też pokazał się na boisku Sacha, pokazał się Klich. Dzisiaj zdecydowaliśmy się na Grzegorzewskiego, w końcu napastnika, żeby wspomógł Matusiaka. Mając jeszcze Golińskiego, wydawało mi się, że zrobiliśmy dość dużo, żeby nie przyjechać jako zespół bojący się, tylko zespół, który przyjechał po wygranie meczu.
Teraz po meczu widzę, że Odra grała słabo. Porównując jej mecz sprzed tygodnia w Warszawie tam grała zdecydowanie lepiej. I to mnie zaczyna boleć coraz bardziej, że przez 90 minut ten słaby zespół, który grał "poniżej pasa" mając wiele fauli przeważnie na zawodnikach, którzy zaczynali coraz lepiej grać, odbierał im ochotę a nas zmusił do dwóch zmian. A trzeba sobie zdawać sprawę, co to znaczy już po 20 minutach nie mieć dwóch zawodników na boisku. Została nam tylko jedna zmiana. Czekaliśmy na losową, ale po stracie bramki okazało się, że trzeba jeszcze wzmocnić atak, bo sam Matusiak był już prawie niewidoczny.
- W 22 minucie na boisko wszedł Mateusz Klich, który chyba nie był gorszy od kontuzjowanego Michała Golińskiego...
- Zgadzam się z tym. Teraz po meczu mogę powiedzieć, że gdyby Klich grał od początku to z pewnością nie byłby to błąd. Jeśli taki Klich wchodzi w trudnym momencie na boisko i gra tak jak gra, to widać, że jeszcze paru takich Klichów i można zrobić drużynę. Mówię to wprost.
Ale powracam do ostatnich tygodni, gdy krytyka poszła w tym kierunku, że gramy za mało ofensywnie i tak dalej. I stąd w ataku pojawił się doświadczony zawodnik [Grzegorzewski], który w tygodniu pokazał się na treningach z dobrej strony i zagrał dobry mecz w Młodej Ekstraklasie.
- Dlaczego w 22 minucie meczu nie wprowadził Pan za kontuzjowanego Grzegorzewskiego innego napastnika Jakuba Kaszuby? To umożliwiłoby kontynuowanie przedmeczowych założeń i grę dwoma napastnikami.
- Może zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że Kaszuba nie jest w tej chwili... Zresztą nie wiem, czy on sobie piłkę kopnął przez te 10 minut [wszedł w 80 min.]. To co ja będę więcej mówił?
- Panie trenerze w tej chwili bardzo łatwo skupić się tylko na krytyce zespołu, trudniej coś pochwalić. Co Pana zdaniem jest dobrego w grze drużyny? Coś można pochwalić?
- Niestety można sklecić tylko pół godziny dobrej gry. Nie wiem czy dzisiaj było pół godziny bo co chwilę ktoś padał na boisko i była walka. Nie mogę powiedzieć, że dzisiaj zabrakło komuś ambicji. Ja doskonale wiem, że są tacy zawodnicy, którzy mają wolę walki i są zawodnicy, którzy jej nie mają. Natomiast niemal wszyscy grali bardzo ambitnie. Widziałem ich teraz poobijanych w szatni...
- Najprostsze pytanie: dlaczego to tak wygląda?
- Dlatego tak wygląda, bo ja jestem trenerem. Gdyby był inny trener to wyglądałoby to inaczej... Ponieważ nie doszukuję się złośliwości w Pana pytaniu to nie zamierzam teraz odpowiadać pod publikę, tylko powiem wprost. Ja już od trzech tygodni zacząłem się obawiać, czy my nie zaczniemy dobrze grać w... grudniu. A wtedy będzie taka strata punktowa, którą na wiosnę będzie bardzo trudno odrobić.
Jeżeli są mecze, które układają się korzystnie dla nas, nawet ta kolejka, to nie wiem czy to nie jest sytuacja, która uspokaja zawodników. Dwa miesiące temu pozwoliłem sobie powiedzieć, że "tama jest przerwana w kilku miejscach i woda się wlewa". Teraz miejsce drużyny w tabeli jest takie, że ta woda jest już po szyję, albo nawet po usta.
Proszę zwrócić uwagę na utratę bramek. Dzisiaj z pola były jakieś kopnięcia w kierunku bramki i nie wyobrażałem sobie, że my z gry stracimy bramkę. Ale cały czas drżałem przy kornerach i rzutach wolnych z boku... I znowu mam przeklinać stoperów? Przecież to jest ustawienie, w którym każdy ma swoje zadanie!
- W kilku poprzednich meczach Cracovia nie potrafiła utrzymać prowadzenia. Dzisiaj nie udało się strzelić wyrównującej bramki...
- To jest problem. To jest duży problem. Proszę zwrócić uwagę, jak w dalszym ciągu ryczy ten "bidny" Marcin [Cabaj], ale Polczak też próbował. Wrócę jednak do ataku, do Matusiaka, do tego, że przestał istnieć Goliński, że Sacha ma najprawdopodobniej złamany mały palec u ręki.
- Goliński i Grzegorzewski mogą być na dłużej wyłączeni z gry?
- To jest poważna sprawa. Jeden ma baniak na stopie, a drugi mięsień.
- Niedawno zapowiedział Pan w zimie rewolucję w drużynie...
- Rewolucja jest konieczna. Rewolucja nie po to, że ja Klicha wyrzucę, tylko po to, że są zawodnicy, którzy niestety swoją postawą, albo tak jak pisaliście: "zmierzch kilku bogów" z tej drużyny...
- To był cytat z Pana wypowiedzi...
- Fajny, bardzo fajny. Niech myślą... (uśmiech).
- Panie trenerze z jednej strony mamy zapowiedź "rewolucji" w zimie, a z drugiej - to też cytat z Pana wypowiedzi - "fundamentem są punkty zdobyte jesienią"...
- Absolutnie! Ja chodzę po ziemi.
- Czyli punkty potrzebne do utrzymania w Ekstraklasie trzeba zdobyć przed zimową "rewolucją". Tym składem, którym obecnie Pan dysponuje.
- Ja nie mówię, że trzeba było sprowadzić trenera "z Wrocławia" bo taki by się jeszcze zjawił tutaj. Robimy to co robimy. Uważam, że robimy bardzo dużo i wydawało by się, że musi być absolutnie lepiej! Jeśli chodzi o całość, to gdy przychodzi do meczu, do ustalenia jedenastki, to widać, że nie mamy większego problemu. Natomiast mecz jest taki jaki jest...
- Panie trenerze skoro Pańska wiedza i doświadczenie podpowiadają, że powinno być lepiej, to... może już w piątek w meczu z Bełchatowem Cracovia zagra mecz w którym wszystko lub prawie wszystko co udaje się na treningach "zaskoczy" w meczu? Jest to możliwe?
- Trzeba na to liczyć, tym bardziej gdy wiemy co robimy. Czy Wodzisław był dzisiaj od nas szybszy? Nie! W pewnych momentach z pianą na ustach walczyli, kopali, "gryźli trawę" i wygrali. My mamy wielu zawodników, którzy potrafią grać w piłkę.
Ważnym sprawdzianem będzie piątkowy mecz z Bełchatowem. Bełchatów jest dobrą drużyną Ekstraklasy. Dobrą, to znaczy, że ma zawodników ogranych w jednym składzie bardzo długo jak na nasze warunki. A którzy zawodnicy grają kilka lat w Cracovii? Czy Derbich gra kilka lat? Czy Wasiluk gra kilka lat? Czy Polczak gra kilka lat? Czasu trzeba! Ale czasu nie ma. I to jest nieszczęście... Dzisiaj to mówię.
- Poruszył Pan niedawno problem przywództwa w drużynie. W Cracovii są na przykład Marcin Cabaj i Arek Baran - piłkarze, którzy wprowadzili Cracovię do Ekstraklasy z III ligi. Są Piotr Polczak i Marek Wasiluk - młodzi piłkarze sprowadzeni przez trenera Majewskiego i powoływani do reprezentacji. Są wreszcie pozyskani ostatnio doświadczeni piłkarze Michał Goliński i Radosław Matusiak. To zawodnicy z trzech różnych światów...
- Zgadzam się i powtórzę jeszcze raz: czasu trzeba! A czasu nie ma! Punktów nie ma! Fundament ucieka spod nóg! Przychodzi człowiek w poniedziałek na trening i ma tydzień do następnego meczu. I co nie robić po przegranym meczu?
- W takich sytuacjach w klubach stosuje się przysłowiowe "kij lub marchewkę". Pan niedawno tłumaczył, że nie jest Pan zwolennikiem kar dla piłkarzy.
- Absolutnie! Jakby Pan jako właściciel klubu oglądał mecz z trybuny i mówił tak: "Tego wyrzucę, tego wyrzucę, tego ukarzę"...
- Trener to widzi inaczej?
- Gdybym był trenerem-młotem to bym tak zaproponował. Nie potrafię tego zaproponować bo mam zbyt duży szacunek do zawodników, którzy zapieprzają na boisku...
Rozmawiał: Crac
Fot. Uluśka
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Do Jacka...
(C) Fan
14:41 / 26.10.09
Zaloguj aby komentować