Artur Płatek: - Nigdy w życiu nie miałem tylu kontuzjowanych piłkarzy
- Jak spędziliście weekend w Benahavis?
- W sobotę zajęcia były podzielone. Rano zawodnicy, którzy grali w piątek mieli zajęcia regenerujące, bo ich zmęczenie było naprawdę bardzo duże, a po południu była odnowa biologiczna. Po południu podwójne zajęcia mieli zawodnicy, którzy mieli duże zaległości: Baran, Ślusarski, Kulig, Kostrubała. W niedzielę do południa wszyscy mieli wolne, a po południu przeprowadziliśmy trening.
- Co z kontuzjowanymi zawodnikami?
- Kontuzjowani piłkarze są pod opieką Piotra Sochy i on za nich odpowiada i decyduje, który zawodnik po kontuzji nadaje się już do treningu. Jeżeli ma duże zaległości to trafia do Tobiasza Grzybczaka, a gdy potrafi już biegać na odpowiedniej częstotliwości to wtedy dopiero trafia do mnie. Tak to wygląda.
- Ilu piłkarzy w tej chwili normalnie trenuje?
- Coraz więcej. W niedzielę miałem już 16 zawodników z pola do treningu i myślę, że z każdym dniem liczba zdrowych zawodników będzie rosła.
Normalnie trenują już Łukasz Tupalski, Bartek Dudzic. Nie trenował Tomek Baliga, ale z nim jest już prawie wszystko dobrze. Nie trenowali Sacha i Murawski, który niestety nadal ma problemy z przywodzicielem. Kłus i Szeliga rozpoczęli w niedzielę trening biegowy, ale zanim zaczną normalnie trenować musimy zrobić USG, żeby nie popełnić jakiegoś błędu. Wrócimy do Polski to zadecydujemy czy mogą już wrócić do normalnych zajęć.
- Ze zgrupowania reprezentacji z kontuzją wrócił Piotr Polczak. Jak Pan oceni jego występ w meczu z Litwą?
- Nie widziałem ani minuty z tego meczu dlatego nie mogę ocenić. Polczak wrócił niestety ze stłuczoną łydką, ale od poniedziałku, wtorku powinien być w normalnej dyspozycji.
- Miał Pan kiedyś tyle kontuzji w zespole?
- Nie, nigdy w życiu. Myślę, że głównym powodem tylu kontuzji jest to, że po treningach na sztucznym boisku w Krakowie trafiliśmy na bardzo ciężkie boiska w Hiszpanii. To nałożyło się na siebie i spowodowało u zawodników zmęczenie. Na szczęście większość urazów to naprawdę drobne kontuzje i za kilka dni nie powinno być po nich śladu. Ja podchodzę to tego bardzo ostrożnie. To zakłóca wprawdzie rytm treningowy zespołu, ale ja wolę zawodnikowi dać czas, żeby on teraz od razu to wyleczył niż potem w trakcie sezonu męczył się z tym tygodniami.
- Na jakim boisku odbywają się teraz treningi?
- Od piątku mamy wreszcie piękną pogodę i trenujemy już na boisku trawiastym. Nareszcie są znakomite warunki do treningu, słońce i kilkanaście stopni ciepła.
- To może warto byłoby o kilka dni przedłużyć to zgrupowanie?
- Taka decyzja nie należy do mnie...
- Na poniedziałek był zaplanowany sparing z Bohemiansem Dublin. To aktualne?
- Bohemians nie doleciał do Hiszpanii i szukamy rywala. W niedzielę późnym wieczorem powinniśmy wiedzieć z kim zagramy, a jeśli mecz nie dojdzie do skutku to zrobimy mocniejszy trening.
- Gdyby sparing nie doszedł do skutku, to byłaby dla Pana bardzo zła wiadomość?
- Z jednej strony zawodnicy potrzebują treningu w dobrych warunkach, a z drugiej strony potrzebują również gry. Mamy w planie mecze w piątek (z Górnikiem Łęczna - przyp. Crac) i w sobotę, dlatego może nie byłoby to głupie, żeby poniedziałek przeznaczyć na trening. Ale jeśli znajdzie się dobry sparingpartner to na pewno zagramy. Będziemy się starali w trochę innym składzie wyjść i zagrać trochę inaczej niż do tej pory.
- Czy jest szansa, że na piątkowy sparing z Górnikiem Łęczna będzie Pan miał wszystkich, lub prawie wszystkich zawodników do dyspozycji?
- Oczywiście. Wierzę, że tak będzie. We wtorek lub w środę poznamy wyniki USG Kłusa i Szeligi, ale liczę, że w połowie tygodnia będą mogli wejść w normalny trening.
- Liczy Pan jeszcze na to, że przed rundą wiosenną do zespołu dołączy Jakub Grzegorzewski?
- Powiem szczerze, że przy tych wszystkich problemach z pogodą, boiskami, kontuzjami, sparingami to nawet nie myślałem o Grzegorzewskim. Jakieś dziwne rzeczy się dzieją, ale nie mnie to oceniać, bo jestem od tego zbyt daleko, żeby się do tego ustosunkować.
- Zgrupowanie powoli dobiega końca. Jak je Pan oceni?
- Zgrupowanie jest OK. Od piątku mamy super pogodę i już jest wszystko dobrze. Zawodnicy przez chwilę się poopalali, więc wrócą zadowoleni. (śmiech)
- W Hiszpanii zagraliście do tej pory tylko dwa sparingi.
- Bardzo się cieszę z tych dwóch sparingów, które rozegraliśmy ponieważ pokazały nam one na jakim etapie jesteśmy. Uważam, że wypadliśmy dobrze w konfrontacji z silnymi jak na nasze warunki zespołami. Z całym szacunkiem dla Cracovii, ale uważam, że zespół rumuński (FC Timisoara 1:2), to drużyna lepsza od Cracovii, walczy o mistrzostwo Rumunii, a liga rumuńska jest lepsza niż liga polska i grają tam lepsi zawodnicy. Ale ten sparing pokazał nam, że my również potrafimy grać w piłkę i możemy z nimi grać jak równy z równym. Na ich tle wyglądaliśmy bardzo dobrze pod względem fizycznym.
Sparta Praga (1:3) była rywalem bardzo silnym, ale nawet grając głównie młodzieżą potrafiliśmy kilka razy poważnie im zagrozić. Na pewno gdybyśmy grali z nimi dzień później to wyglądalibyśmy dużo lepiej pod względem fizycznym. Sparta miała do dyspozycji więcej zawodników i to było widać na boisku.
Jeśli dostaniemy trzeciego sparingpartnera to zagramy, jeśli nie to nie będę płakał, nie będę rąk załamywał. Dla mnie najważniejsze jest to, co będzie od 28 lutego, gdy ruszy liga.
- Kiedy wracacie?
- Poniedziałek będzie praktycznie ostatnim dniem pobytu w Hiszpanii. We wtorek rano wyjeżdżamy z Benahavis.
Rozmawiał: Crac
Fot. Crac
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.