Wojciech Stawowy: - Najgorzej, gdy zespół jest zawieszony w próżni
- W 2004 roku przez baraże wprowadził Pan do ekstraklasy Cracovię, w 2006 roku obronił przed spadkiem Arkę Gdynia. Jak bardzo różniło się przygotowanie zespołu idącego w górę od takiego, który dołuje?
- Różnica była olbrzymia. W Cracovii byliśmy bardzo rozpędzeni. Rok wcześniej awansowaliśmy z trzeciej ligi do drugiej, za sobą mieliśmy zacięty bój i dobry sezon w drugiej lidze. Drużyna była zgrana, była na fali, a mecze barażowe z Górnikiem Polkowice rozgrywane były "z marszu". Przygotowanie Cracovii było zdecydowanie łatwiejsze, niż dwa lata później Arki. Gdyńską drużynę przejmowałem rozbitą, w dużym dołku psychicznym. Trzeba ją było przede wszystkim odbudować mentalnie. Całe szczęście, mieliśmy na to sporo czasu. Pojechaliśmy na zgrupowanie do Zakopanego, przed barażami z Jagiellonią udało się nawet przestawić zespół na troszeczkę inny sposób grania. Ale przede wszystkim - wnieść w drużynę dużą wiarę, duży optymizm. Te dwa tygodnie przygotowań przyniosły efekt. Trafiliśmy z formą. Tak jak w przypadku z Cracovii, kiedy pierwszy mecz z Polkowicami wygraliśmy 4-0, także i w przypadku Arki sprawę tak naprawdę rozstrzygnęliśmy na swoją korzyść w pierwszym spotkaniu, zwyciężając w Białymstoku 2-0. Rewanż był w pewnym sensie formalnością.
- Z tego, co Pan mówi, wynika, że w Cracovii na korzyść zadziałał krótki odstęp czasowy między końcem rozgrywek ligowych a barażami. Z kolei Arce na dobre wyszła dłuższa przerwa. A jak będzie teraz w przypadku Cracovii? Jeśli w ogóle w barażach zagra - nie wiadomo, kiedy się to stanie. Ciągła niepewność to fatalny stan...
- To bardzo trudna sytuacja. Na pewno niepewność, zawieszenie w próżni, nie wpływa na zespół pozytywnie. Gdyby baraże nie zostały odwołane, powiedziałbym, że Cracovia tak dużo przeszła w tych ligowych rozgrywkach, iż czas będzie mimo wszystko działał na jej korzyść. Trzeba zauważyć, że Cracovia podbudowała się dwiema rzeczami. Przede wszystkim: bardzo dobrym występem w Poznaniu przeciwko Lechowi w ostatniej kolejce sezonu. Mimo to wszyscy związani z Cracovią po tym świetnym spotkaniu byli smutni, bo "Pasy" spadają. Tymczasem - przychodzi informacja, że jednak z tej ligi się nie spada, tylko dostaje się kolejną szansę, jaką są baraże. I to byłby ten drugi czynnik działający na korzyść Cracovii.
- Nie sądzi Pan, że piłkarze Cracovii mogą być już potwornie zmęczeni? Długością sezonu, ciągłym graniem pod presją...
- Oczywiście, organizm ludzki ma swoje prawa. Piłkarz to nie robot, nie da się w nim wymienić baterii i spowodować, żeby funkcjonował tak, aby nie było widać po nim śladu trudów sezonu. Jednak najważniejszym czynnikiem jest psychika. Wiele rzeczy można osiągnąć, jeśli się w to wierzy, a człowiek potrafi się właściwie skoncentrować. Jeśli chodzi o odpowiednią motywację zawodników Cracovii, to jestem przekonany, że trener Płatek zmotywuje ich świetnie.
Rozmawiał: Tomasz Bochenek - Dziennik Polski
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
płaczki
kulek1976
09:59 / 14.06.09
Zaloguj aby komentować