Jak to robią w Europie: rasizm
Gdyby w Anglii albo Niemczech piłkarze uczestniczyli w antysemickich wybrykach, stanęliby przed sądem i ponieśliby śmierć zawodową. Mogliby zapomnieć np. o grze w reprezentacji.
W trakcie środowych derbów Krakowa w Pucharze Ekstraklasy kibole Wisły wysyłali "do pieca" znoszonego z boiska piłkarza Cracovii. Później było jeszcze gorzej. Po spotkaniu piłkarze mistrzów Polski intonowali: "Zawsze nad wami", kibole kończyli "Pie....i Żydami", a zawodnicy bili brawo. I tak kilka razy.
Postanowiliśmy sprawdzić, czym takie zachowanie piłkarzy i kibiców zakończyłoby się na Zachodzie.
.
ANGLIA
Komentuje Brian Glanville, legenda angielskiego dziennikarstwa sportowego, publicysta "Sunday Timesa", "Guardiana" i "World Soccer":
- Antysemickie wybryki kibiców to zawsze rzecz szokująca, ale niestety nie zaskakująca, jeśli płynie z Polski. Macie długą tradycję, podtrzymywaną w latach komunizmu, której w nowych czasach nie udało się wyplenić. Nawet nie jestem pewien, czy w ogóle podjęto jakieś kroki w tym kierunku. Jednak o tym, żeby to piłkarze zachęcali kibiców do rasistowskich okrzyków, intonowali je wraz z kibolami, jeszcze nie słyszałem. To wyjątkowo przykre i nieodpowiedzialne. Na Wyspach taka sytuacja w ogóle byłaby nie do pomyślenia, aż trudno mi spekulować na ten temat.
Czasami coś wyrwie się kibicom. Wiadomo, że fani Tottenhamu lubią się określać jako "Żydzi", bardziej jako historyczny żart, stąd bywa, że są obrażani. Ale z inicjacji piłkarzy? Niewyobrażalne. Gdyby jacyś zawodnicy zachowali się w podobny sposób tutaj, na pewno zostaliby zdyskwalifikowani przez władze ligi i federacji. Ale przede wszystkim odpowiedzieliby za to przed sądem, dostając surowe kary. Wszyscy ponieśliby też śmierć zawodową. Nie ma takiego właściciela klubu, który by ich zatrudnił. Który zaryzykowałby, żeby na jego klub spadł choć cień podejrzeń o rasizm czy antysemityzm. I z powodów czysto ludzkich, i dlatego, że futbol to wielki biznes.
.
NIEMCY
Holger Gertz, dziennikarz "Süddeutsche Zeitung":
- Nie potrafię sobie wyobrazić takiej sytuacji w Niemczech. Nie tylko w klubach Bundesligi, ale nawet ligi regionalnej. Może dlatego, że Niemcy starali się solidnie odrobić tę lekcję, jakiej udzieliła nam historia. Słowo "Żyd" nigdy nie stało się u nas wulgarną obelgą wobec rywala, kibica innej drużyny. Nie mogę zrozumieć, dlaczego stało się tak w Polsce, w Krakowie, obok którego leży obóz Auschwitz.
Gdyby niemiecki piłkarz zachował się jak piłkarze Wisły, na pewno Niemiecka Federacja Piłkarska (DFB) ukarałaby go długą dyskwalifikacją i wysoką grzywną. Jeśli do incydentu doszłoby po meczu, na boisku, w koszulce, ukarany zostałby też jego klub - odjęciem punktów, grzywną, nakazem gry bez kibiców. Władze klubu mogłyby więc pozwać piłkarza do sądu o odszkodowanie za stracone wpływy. Ktoś taki pewnie nigdy też nie zagrałby w reprezentacji. Pomijam już, że antysemityzm to ciężkie przestępstwo i sąd surowo ukarałby taką osobę.
.
HOLANDIA
Mary Erndewyk, dziennikarka "De Volkskrant":
- Piłkarze prowokujący antysemickie przyśpiewki? W Holandii to nie do pomyślenia, choć pewnie wam w Polsce do wczoraj to też wydawało się nieprawdopodobne. Kibice to co innego. Im się zdarza, choć to też karygodne, zwłaszcza po tym, co się działo w Holandii z Żydami w czasie wojny. Ale od piłkarzy wymagamy innych standardów. Dlatego ponieśliby surowe kary: zawieszenie, grzywna. Jeśli byliby dobrzy, pewnie po odbyciu kary wróciliby do gry, może i reprezentacji. Ludzie mają krótką pamięć. Bywało, że piłkarze mieli na koncie przestępstwa kryminalne, np. udział w gwałtach, ale nie przekreślało to ich kariery. Ale wydaje mi się, że antysemityzm to ostatnia rzecz, z jaką władze klubu chciałby, żeby byli kojarzeni ich zawodnicy (...)
Cały artykuł - "Anglicy i Niemcy o antysemickich wybrykach na meczu Cracovia - Wisła" w Gazecie Wyborczej.
lop, ok - Gazeta Wyborcza
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.