Moda na polską ligę
W Zabrzu - ponad 15 tysięcy, w Lubinie - 14 tysięcy. Tak dużo ludzi na trybunach tamtejszych stadionów nie było od czasów, gdy w europejskich pucharach Górnik grał z Juventusem Turyn (jesienią 1889 roku, 0:1), a Zagłębie z AC Milan (jesienią 1995 roku, lał).
W Polsce coraz więcej kibiców chce oglądać polską ligę, mimo że nasza klubowa piłka na międzynarodowej arenie zupełnie się nie liczy. Okazuje się jednak, że mecze na krajowym podwórku są emocjonujące i dostarczają fanom oczekiwanych wrażeń.
Przy okazji minionej kolejki daje się zaobserwować wyraźny ?frekwencyjny" podział: na Polskę A i Polskę B. Stadiony Odry, Groclinu to w gruncie rzeczy peryferia ligi, bo mecze w tych miastach chce oglądać tylko garstka zapaleńców.
Osobna kwestia to problem stadionu Cracovii, który najpierw był zamknięty dla publiczności, a teraz - ze względów bezpieczeństwa ? na meczach podwyższonego ryzyka mogą go odwiedzać tylko kibice, którzy wcześniej wykupią karnet na całą rundę jesienną.
Na sobotnim meczu Cracovia ? Jagiellonia stawiło się dwa tysiące krakowskich kibiców. W tej rundzie zbliżona frekwencja będzie na większości spotkań Pasów u siebie, bo bilety będą w sprzedaży tylko przed trzema meczami Cracovii na własnym stadionie.
- Odbudowujemy swoją widownię. Jak długo będzie to trwało? To zależy tylko i wyłącznie od kibiców ? wyjaśnia prezes Janusz Filipiak .
źródło: Przegląd Sportowy