#SiemionOdSerca: Było i nie ma, nie było i jest, czyli pantha rhei
- Z mojej strony Prezes Mateusz Dróżdż ma pełne poparcie i pełną dozę zaufania (…). Oczywiście kompetencje, merytoryka i obiecujące wizje to jedno, a praktyka dnia codziennego to co innego i "po owocach poznamy" naszego nowego sternika – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec , były piłkarz i kierownik Cracovii.
PASIACY PASIAKOM I Z PASIAKAMI
Zmiana władzy w Cracovii jest odczuwalna w wielu aspektach. Przed kilkoma tygodniami po raz pierwszy od mojego odejścia z Klubu zostałem zaproszony na klubową wigilię. Odbieram to jako zmianę narracji, bo do tej pory na wszystkich forach byłem blokowany, a teraz - mam wrażenie - to się zmieniło. Zobaczyłem się zatem z zawodnikami, zobaczyłem się z pracownikami Klubu, których znałem, ale którzy z różnych powodów przez lata mieli zakaz kontaktowania się ze mną. Chciałem podsumować to tymi słowy, że po odejściu pewnych osób trochę widać już zmianę atmosfery i nie tylko samej atmosfery, ale też i zmianę relacji.
Powoli wraca normalność i widziałem, że niektórzy czuli się tak, jakby wreszcie mogli oddychać. Wigilia była też inaczej zorganizowana: było szersze grono dziennikarzy, więcej ludzi związanych z Cracovią. Złożyliśmy sobie życzenia, powspominaliśmy stare czasy i muszę przyznać, że wspominam to spotkanie z pewnym rozrzewnieniem. Przy okazji podrzucaliśmy sobie trochę pomysłów związanych z Treningiem Noworocznym. Było fajnie, było inaczej i mam wrażenie, że każdy kolejny dzień przynosi jakieś zmiany. Zmiany na lepsze.
Potem przyszedł czas Treningu Noworocznego, który - jak widzieliśmy - był troszkę w innej formie. Sama gra pierwszej drużyny z drugą była jak zwykle, ale na przykład wpuszczony został trener, weszli jeszcze do tego bardzo młodzi zawodnicy, ale też wszedł mój kolega z oldbojów, Andrzej Wrzyszcz, czyli popularny "Dzidziuś", który ma... 71 lat.
To jest pewna specyfika Treningu Noworocznego, że on cały czas jest zabawą, cały czas się rozwija i dokładane jest do niego coś nowego, co jednak nie burzy całości i niezaprzeczalnej wyjątkowości tego wydarzenia. To nie jest zapraszanie zagranicznych drużyn na jakiś sparing - jak to kiedyś było planowane - bo w Treningu Noworocznym chodzi o to, że mają grać NASI. I to byli nasi zawodnicy - młodsi, starsi, ale wszystko PASIACY.
BYŁO I NIE MA
Następny temat, który muszę poruszyć to sprawa z Panią szefową marketingu, która "przyszła i wyszła".
Myślę, że cała sytuacja pokazuje, że pracownicy Comarchu często nie rozumieją specyfiki klubu sportowego i często rekrutację ludzi na dane stanowisko opierają tylko na wiedzy, doświadczeniu i kompetencjach. Co zresztą w normalnej korporacji być może byłoby w zupełności wystarczające. Tyle tylko, że świat sportu to nie jest korporacja i tutaj zawsze dochodzą pewne rzeczy dodatkowe, które albo się czuje i rozumie, albo nie. Tutaj to się najwidoczniej nie zgrało i mieliśmy słabą sytuację.
Ja zresztą chciałem zaznaczyć, że nie neguję w tym miejscu doświadczenia Pani Pauliny, nie neguję jej kompetencji, natomiast osoba, która zajmuje się marketingiem sportowym, która wie "z czym to się je" musi się liczyć z tym, że jeżeli opowie się ewidentnie, publicznie po jakiejś stronie to będzie jej to najprawdopodobniej przypomniane w takiej sytuacji, jak ta z którą mieliśmy do czynienia.
Dlatego o ile mniej się dziwię błędowi, który został popełniony w dziale HR Comarchu, o tyle dużo bardziej dziwię się Pani Paulinie, która nie dostrzegała ani niestosowności w swoich komentarzach w social mediach, ani też nie widziała w nich żadnego problemu w momencie podejmowania pracy w Cracovii.
Myślę, że 99 na 100 kibicom Cracovii nawet nie przyśniłoby się, żeby aplikować do pracy w dziale marketingu Wisły Kraków (w drugą stronę zapewne proporcje byłyby zresztą podobne). Dlatego też nie dziwię się reakcji kibiców, którzy - mówiąc delikatnie - nie zapałali do Pani Pauliny miłością.
Później byłem też nie mniej zdziwiony reakcją Pani Dużyk-Dyny, która zaczęła tłumaczyć, że to co opublikowała to stało się niejako przez przypadek i przez niewiedzę. Tłumaczenia te w zasadzie tylko pogarszały całą sprawę. Przypomnijmy: mówimy o osobie, która zajmuje się MARKETINGIEM SPORTOWYM. No ale jeśli już to wszystko wypłynęło to ja ze swojej strony postanowiłem nie atakować Pani Pauliny, bo pomyślałem sobie: być może w tym szaleństwie jest metoda i może przekona nas do siebie swoimi działaniami. Tak też się jednak nie stało i już na samym początku popełniła ona kolejny kuriozalny błąd. Być może to było również spowodowane dodatkową presją, ale kto na takim stanowisku nie liczy się z presją i nieracjonalnie ocenia sytuację ten musi przyjąć porażkę.
Ostatecznie Pani Paulina Dużyk-Dyna sama się zwolniła z Klubu i uważam, że był to z jej strony bardzo dobry ruch. Choć tak naprawdę mając w przeszłości jakieś wcześniejsze "upodobania", zdjęcia i wpisy nie powinna była w ogóle kandydować do pracy w Cracovii. A jeśli nawet kandydowała - nie powinna być do niej przyjęta. I to też jest taki mały "pstryczek w nos" do działu HR Comarchu, który popełnił błąd - i oby z tego błędu także wyciągnięta została nauka.
Summa summarum: może i lepiej, że tym tematem, czyli zatrudnieniem ludzi do marketingu, zajmie się już nowy prezes, który - co widać - ma na wszystko spójny i bardzo przemyślany pomysł. Również i na koncepcję komunikacji.
NOWY PREZES - NOWE PORZĄDKI
Tym sposobem dochodzimy do najistotniejszego wydarzenia ostatnich tygodni, a więc do epokowej zmiany w Cracovii - do wyboru nowego Prezesa Klubu.
Czekaliśmy na to z niecierpliwością i pojawiały się różne kandydatury. Najbliższą środowisku kibiców "Pasów" był zapewne Piotr Szefer, lecz on - jak i wielu innych - nie spełniał kryteriów formalnych, wśród których było między innymi trzyletnie doświadczenie w zarządzaniu klubem sportowym. W międzyczasie mieliśmy też spotkanie z Panią Elżbietą Filipiak i wówczas dowiedzieliśmy się, że finalnie "zostało w grze" pięciu kandydatów i że pięcioosobowa komisja Comarchu z Panią Elżbietą na czele dokona ostatecznego wyboru. Ostatecznie w ostatni poniedziałek dowiedzieliśmy się kto został nowym prezesem, a wczoraj mieliśmy okazję się z nim spotkać.
Z mojej strony Pan Mateusz Dróżdż ma pełne poparcie i pełną dozę zaufania, bo jest to pierwszy "zewnętrzny" prezes "za kadencji" Comarchu. Wielokrotnie pisałem o tym, że chciałbym zobaczyć jak by funkcjonowała Cracovia prowadzona przez doświadczonego profesjonalistę, przez eksperta w zarządzaniu sportem. W jednym z felietonów opisywałem nawet takiego "wymarzonego" kandydata i podnosiłem, że musi to być osoba, która ma już dorobek, a nie taka, która będzie się na Cracovii uczyć. I nie mogę powiedzieć, żeby decyzja komisji Comarchu pod przewodnictwem Pani Elżbiety była dla mnie niezrozumiała - uważam, że jest trafiona w punkt, że jest to osoba, jakiej potrzebowaliśmy.
Oczywiście kompetencje, merytoryka i obiecujące wizje to jedno, a praktyka dnia codziennego to co innego i "po owocach poznamy" naszego nowego sternika.
Tym niemniej jedno co chciałbym usłyszeć, co warto byłoby określić jasno i wyraźnie to zakres kompetencji - w tym kompetencji budżetowych - pozostaje w gestii Prezesa. Jak wiemy wcześniej wyglądało to bardzo specyficznie. Jeśli chodzi o wiceprezesów spółki mieliśmy często przykłady ludzi, którzy w ogóle nie posiadali kompetencji do autonomicznego działania przy pełnieniu takiej funkcji i można byłoby wymienić choćby kilka takich osób z kolegą Radomirem Szarańcem na czele.
Chciałbym mieć pewność, że w tym przypadku to Mateusz Dróżdż będzie realnie decydował o tym kogo kupić, czy sprzedać, jaką umowę podpisać. Oczywiście Zarząd będzie mu patrzył na ręce - i bardzo dobrze - natomiast mam nadzieję, że decyzje będę jego. I tylko jego! Bo jeśli ma być rozliczany z efektów, to musi mieć on pełną władzę.
Do tej pory przez dwadzieścia, a na pewno przez piętnaście ostatnich lat funkcjonowania Cracovii Prezes nie podlegał żadnym ocenom i żadnemu rozliczeniu, natomiast wiceprezes Jakub T. rozliczany był wyłącznie za wyniki finansowe. A Klub sportowy to nie są tylko finanse: to finanse, wyniki sportowe i społeczność, jaka wokół tego klubu się tworzy (lub degraduje). Dlatego chciałbym usłyszeć tu konkretne liczby, poznać konkretne ramy funkcjonowania. Podejrzewam, że tak będzie, ale "podejrzewam", a "wiem" - to dwie różne rzeczy.
Po pierwszych wywiadach nowego prezesa, po konferencji i spotkaniu z kibicami mogę napisać, że większość z tych rzeczy, które usłyszałem było jak miód na uszy kibica Cracovii. Każdy "Pasiak" mógł o załatwieniu większości z tych rzeczy, które teraz trafiły na listę priorytetową tematów "do załatwienia" u Prezesa Drożdża jedynie pomarzyć - większość tych problemów była "zamiatana pod dywan", albo po prostu przechodzono nad nimi do porządku dziennego, w ogóle nie uznając ich za jakiekolwiek przeszkody.
I pojawia się oczywiście gdzieś z tyłu głowy taka mrugająca lampka, że przez lata wysłuchiwaliśmy już różnych mrzonek: o tym, że mamy mnóstwo pieniędzy, o tym, że wszyscy będą szli w dół, a my do góry, o tym, że walczymy o puchary. Jest z ostatnich kilkunastu lat długa lista tego typu obietnic bez pokrycia, więc też trudno jest mi się zapalać tylko dlatego, że usłyszałem nową, piękną zapowiedź. Jakem Tomasz - nie zobaczą, to nie uwierzę.
Z drugiej jednak strony przyznaję, że to co usłyszałem daje mi pewną nadzieję, pewną dozę optymizmu i wiary w to, że może być lepiej. Dlaczego? Bo w końcu usłyszałem te rzeczy z ust człowieka, który ma kompetencje do oceny sytuacji, który ma wiedzę niezbędną do rozwiązywania naszych problemów, który WIDZI i w żaden sposób NIE NEGUJE skali tych, czy innych zaniedbań, które nagromadziły się w latach minionych.
Oczywiście Prezes Dróżdż jest taktowny i ubiera swoje myśli w ładne słowa, posługuje się metaforami - jak choćby ta o budowie fundamentów i pozostawieniu obiektu na wiele lat w stanie surowym - natomiast daje się wyczuć, że w jego opinii organizacja klubu jest bardzo zła. I jest to, jak mi się wydaje, także opinia podzielana przez Paną Elżbietę. I to bardzo dobrze - bo taką samą opinię od lat mają na ten temat kibice.
Moim zdaniem myśmy pozostali organizacyjnie na poziomie z roku 2005 - jedyne co się zmieniło to fakt, że mamy stadion, bazę treningową i SMS pod swoją kuratelą. Natomiast strukturalnie, jeśli chodzi o zarządzanie tym Klubem, nic nie zmieniło się na lepsze.
Ale wreszcie - po raz pierwszy! - jest szansa na to, że ta cała sytuacja może ulec zmianie.
Jestem w każdym razie bardzo zbudowany tymi wszystkimi wywiadami Pana Prezesa, rozmową z nim i zapewniam, że jako Cracovia Old School służymy mu swoją pomocą. Wiadomo, że priorytetem naszego działania jest muzeum, ale jeśli tylko w jakiś sposób możemy dołożyć swoją cegiełkę do budowy "Pasów" to oczywiście jesteśmy zawsze na wezwanie.
A JEDNAK NIEKTÓRE RZECZY WCIĄŻ WYGLĄDAJĄ TAK SAMO
Chyba wszyscy kibice zdają sobie sprawę jak dużo pracy czeka nowego prezesa, aby to wszystko poukładać. Wiemy, że to będzie praca gigantyczna i ogromnie trudna. Cieszę się natomiast, że Klub ma zamiar - nareszcie! - tworzyć plany dalekosiężne, rysować ścieżkę rozwoju na rok, dwa lata, a nawet na pięć lat.
Jednocześnie uważam jednak, że nie możemy w obecnej sytuacji pierwszej drużyny piłkarskiej zapominać o planach krótkoterminowych. Mnie teraz interesują najbliższe trzy tygodnie, bo widzimy w jaki sposób wzmacniają się nawet takie kluby jak Ruch, czy ŁKS - a więc drużyny, które skazywane są po rundzie jesiennej na spadek. My na ich tle wyglądamy blado, a przewaga "Pasów" nad strefą spadkową nie daje praktycznie żadnego komfortu.
Musimy działać na runku transferowym, potrzebne są wzmocnienia "na już", bo wszystkie te piękne plany, wszystkie te mega-ważne zmiany w Klubie muszą na te kilka tygodni zejść jeszcze na nieco dalszy plan, bo gdybyśmy spadli z Ekstraklasy to ich realizacja wyglądałaby zupełnie inaczej.
Na razie sprowadziliśmy do zespołu jednego nowego zawodnika, na zgrupowanie pojechało sześciu juniorów i czterech bramkarzy, plus do tego kontuzjowany Hebo, a kontuzji w Turcji doznał Glik. To nie jest coś, co można nazwać komfortem szerokiej kadry, więc zaczynam się z każdym dniem coraz bardziej obawiać. Najwyższa pora, żeby się wszyscy obudzili, bo za chwilę obudzimy się z ręką w nocniku.
Już i tak można śmiało napisać, że popełniliśmy ten sam błąd co zawsze. Rok w rok nasz trener opowiada, że chciałby mieć wszystkich nowych zawodników w drużynie przed rozpoczęciem obozu przygotowawczego - to się chyba jeszcze nigdy nie udało. Zawsze dokonujemy transferów last minute, nie możemy nowych graczy wprowadzić po ludzku do zespołu, nie możemy ich zgrać z resztą przed rozpoczęciem rundy. Ale musimy te błędy nadrobić, musimy zadbać o kadrę na rundę wiosenną. Mam nadzieję, że także i ten problem Pan Prezes Mateusz Dróżdż dobrze diagnozuje i zabezpieczy.
Tomasz Siemieniec „Siemion”
Od redakcji:
- #SiemionOdSerca – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
- Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zobaczymy ci będzie
moby dick
16:18 / 28.01.24
Moby dick
Kibic1995
17:06 / 29.01.24
Zaloguj aby komentować
Kibic1995
moby dick
16:31 / 29.01.24
Zaloguj aby komentować
Moby dick
Kibic1995
13:28 / 29.01.24
Zaloguj aby komentować
Kibic1995
moby dick
08:24 / 29.01.24
Zaloguj aby komentować
Moby dick
Kibic1995
23:19 / 28.01.24
Zaloguj aby komentować
Zaloguj aby komentować