Terazpasy.pl / Publicystyka / Artykuły Teraz Pasy! / #PierwszyMistrzPolski: Zygmunt Chruściński – Wytrwały kolekcjoner mistrzowskich tytułów dla „najukochańszej matki Cracovii”

#PierwszyMistrzPolski: Zygmunt Chruściński – Wytrwały kolekcjoner mistrzowskich tytułów dla „najukochańszej matki Cracovii”

Chruściński-portret-1

Zygmunt Chruściński należy do elitarnej trójki w historii Pasów: tylko on, Leon Sperling i Stanisław Malczyk zapisali na swoim koncie aż trzy spośród pięciu mistrzowskich tytułów zdobytych w dotychczasowej historii Cracovii. W latach 1919 – 1935 rozegrał aż 422 mecze, co do 1957 stanowiło klubowy rekord.

Zygmunt Chruściński, jako urodzony w 1899 roku, należał do jednych z najmłodszych członków mistrzowskiego zespołu Cracovii z roku 1921. W kilku pojedynczych meczach grali wprawdzie młodsi od niego (Limanowski, Nowak, Latacz), lecz "Chruściel", jak nazywali go koledzy, zagrał nie w jednym, lecz w trzech spotkaniach i strzelił nawet gola. Warto pamiętać, że był to w dodatku gol arcyważny, bo zwycięski – w drugim starciu z Polonią Warszawa, przesądzającym zasadniczo losy mistrzostwa.

Zawsze pociągała mnie piłka nożna. – pisał Chruściński w swych wspomnieniach – Już jako ośmioletni chłopak kopałem po podwórku, najprzód szmaciankę a później tenisówkę w „klubie”, którego byłem prezesem z tej racji, że właśnie posiadałem ową piłkę tenisową. Do klubu tego należało nas czterech chłopaków. Po odrobieniu lekcji szkolnych, zwoływaliśmy się wspólnie i graliśmy „mecza” na trotuarze wyłożonym płytami betonowymi, po których piłka chodziła jak po stole.  

Chruściński-portret-2-3

Choć w większości publikacji przyjmuje się, że Chruściński był wychowankiem Cracovii, a nawet pojawia się informacja, jakoby był jej zawodnikiem od roku 1912 to wypada jednak przytoczyć zdanie samego piłkarza – zdanie zdecydowanie odrębne: (...) później  zaciągnięto mnie do prawdziwego klubu. Był nim C.K.S. – Czarnowiejski Klub Sportowy. Klub z dzielnicy, w której mieszkałem, a którego boisko zajmowało teren, na którym obecnie mieści się Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie. Było to przed pierwszą wojną światową. Klub nasz grywał z Cracovią i RKS-em uzyskując wcale niezłe wyniki.

Dalszy ciąg przygody z piłką i to jak zawodnik znalazł się w zespole Pasów po okresie wojennej zawieruchy również zacytujmy z tych samych wspomnień Chruścińskiego: zapisałem się do Cracovii (...) w r. 1919 na wiosnę – wraz ze mną zapisało się 16 moich kolegów, z których wielu po kilkuletniej grze odpadło z szeregu czynnych piłkarzy a ja „zatruty” zostałem jej wierny do końca przez pełnych lat 16.

Kiedy już  "Chruściel" znalazł się w Cracovii to dość szybko stracone lata nadrobił i stał się jednym z kluczowych piłkarzy w pierwszym zespole. Choć jak sam przyznawał wcale nie przyszło mu to tak łatwo jak można by sądzić po latach, bo konkurencja była ogromna i jakościowa: kiedy wstąpiłem do Cracovii byłem jednym z młodszych, lecz kandydatów do ustąpienia nie było. Wtedy w Cracovii byli jeszcze prawie wszyscy młodzi, a ja jako jeden z całej masy młodszych plątałem się w siódmej drużynie, którą stanowili wszyscy zapisani razem ze mną. Ja ponoć wybijałem się ponad resztę i szybko awansowałem do 4-tej drużyny, a gdy na jakimś meczu z rezerwą Cracovii wykazałem talent piłkarski, ówczesny kierownik sekcji dr. Lustgarten przeniósł mję na stałe do rezerwy.

A więc pierwszym dużym sukcesem był awans Chruścińskiego z drużyny 7. do 4., a następnie – do rezerwy Pasów. Przypomnijmy, że jeszcze parę lat wcześniej Józef Kałuża przeskoczył wszystkie 9. drużyn i od razu włączony został do pierwszego zespołu, zaś Mielech, ze swoimi wiślackimi, "zrewoltowanymi minorkami" zostali z miejsca przyjęci jako drużyna 2.

Cracovia_w_1932_foto_1

Opisując Cracovię na przełomie roku 1919 i 1920 "Chruściel" pisał: zespól nasz tworzył (...) wybitnie zgraną paczkę – nieomal rodzinę. W kontekście całej swej pasiastej drogi konstatował natomiast: miałem to szczęście, że losy przerzuciły mnie z maleńkiego klubiku do Cracovii, która będąc klubem wielkim i wychowawczym, w swym założeniu poświęcony był wyłącznie młodzieży.
Wpajano też w nas i wszczepił jako kardynalne zasady – uczciwość w grze (a więc tym samym uczciwość w życiu), obronę barw swego klubu i narodu, oraz jego godne reprezentowanie w każdym wypadku i miejscu. W myśl tych zasad postępowali moi starsi koledzy klubowi, podobnie postępowali i nasi wychowawcy. Poważni starsi panowie, do których my młodzi zawsze zwracaliśmy się czy to o poradę w zawiłych kwestiach, czy też o wskazówki.

Trzeba zastrzec na wstępie, że po prawdzie w roku 1921 Chruściński do kluczowych piłkarzy pierwszego zespołu z pewnością jeszcze nie należał. Jednak w ciągu kolejnych dwóch lat "Chruściel" stał się niezwykle istotnym boiskowym współpracownikiem Kałuży; występował jako środkowy pomocnik, lub napastnik. Łącznie rozegrał w latach 1919-1935 aż 422 mecze, co do 1957 stanowiło klubowy rekord (obecnie rekordzistą pozostaje Eugeniusz Mazur; 503 gry).
Zygmunt Chruściński należy też do elitarnej trójki w historii Pasów: tylko on, Leon Sperling i Stanisław Malczyk zapisali na swoim koncie aż trzy spośród pięciu mistrzowskich tytułów zdobytych w dotychczasowej historii Cracovii. A skoro już mowa o osiągnięciach indywidualnych, to dodajmy w tym miejscu, że "Chruściel" dziewięciokrotnie wystąpił w reprezentacji Polski, dwukrotnie wychodząc na boisko jako jej kapitan. Strzelił też dla Polski jedną bramkę – miało to miejsce w przegranym 2:3 meczu z USA, który został rozegrany w 1924 roku na warszawskim stadionie Agrykoli.

1923-09-15_FC_Barcelona_-_Cracovia_1

Z perspektywy tych kilkunastu lat gry można powiedzieć, że Chruściński był zwornikiem łączącym dwie ery Cracovii – czas jej pierwszej w okresie niepodległej Polski świetności z lat 1920-1922 i świetności drugiej: która miała miejsce na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych. Z różnych przyczyn, o których nie miejsce i czas by tu pisać, lata 1923-1928 były dla Cracovii w dużej mierze latami zmarnowanymi jeśli chodzi o "krajowe podwórko" (choć oczywiście nie jeśli chodzi o wojaże zagraniczne i bezcenne potyczki z utytułowanymi rywalami). Obrazem tego zmarnowanego potencjału może być fakt, że piłkarz tak znakomity i wszechstronny jak Józef Kałuża zapisał na swoim koncie tylko jeden tytuł Mistrza Polski.

Dla odmiany, gdy spojrzeć na Chruścińskiego, można przyjąć, że jego potencjał został wykorzystany w stopniu bardzo wysokim. Trzeba też docenić jego rozwój.

W ataku Cracovii mądrze i z finezją gra tylko Łańko, brak mu natomiast pędu naprzód. Posiada go Chruściński, najodważniejszy i najpracowitszy, gra on jednak więcej nogami, niż mózgiem. – tak zrecenzował poczynania "Chruściela" w jednym z meczów z roku 1923 pewien korespondent. W ciągu kolejnych kilku lat zarówno Zygmunt, jak i cały zespół Pasów szedł jednak naprzód. Na szczęście Chruściński należał do grona tych zawodników, którzy pochwycili "sztafetę pokoleń" i doprowadzili Pasy do ponownych sukcesów.

W latach 1928-1930 pisano już zwykle mniej więcej tak:
W pomocy Chruściński, grający bez konkurencji głową, zadziwił swą świetną formą.
Chruściński na centrze pomocy pracował bardzo dobrze tak ofenzywnie jak i defenzywnie.
W Cracovii wybijała się obrona braci Zastawniaków, Sperling i Chruściński w ataku.
W Cracovii (...) najlepszym graczem był Chruściński, dzięki swej ofiarnej i pracowitej grze.
Pomoc lepsza, jak kiedykolwiek, a zwłaszcza Chruściński.
Chruściński i Kossok – to właściwy kręgosłup Cracovii.
Chruściński niezmordowany w defensywie był również pełnowartościowy przy każdej akcji napastniczej.
Jak widać z relacji z zacytowanych opinii Chruściński do wcześniej okazywanej odwagi i pracowitości skutecznie dołączył także "grę mózgiem". Ku chwale Cracovii, oczywiście.

Skąd jednak te zmiany pozycji? Otóż w początkach swej kariery Chruściński występował w zasadzie głównie na pozycji napastnika i wywiązywał się ze swej roli na ogół dobrze, lub bardzo dobrze: strzelał sporo bramek. W sezonie 1921: 4 mecze (3 w finałach MP), 1 gol, w sezonie 1922: 12 meczów i 20 goli, w sezonie 1923: 10 meczów z łącznie zdobytymi 11 bramkami.

Najwyraźniej uznano jednak, że nie jest "Chruściel" absolutnie niepodważalnym fundamentem ataku Pasów, ponieważ od połowy lat dwudziestych zdecydowanie częściej wystawiać zaczęto go w pomocy. Trzeba przyznać, że była to decyzja podejmowana mimo wszystko "trochę z musu", bo też Chruściński zajmował de facto miejsce zwolnione przez przedwcześnie kończącego swą karierę Stanisława Cikowskiego. Efekt był taki "Chruściel" wprawdzie przestał strzelać wiele bramek, ale też jego wpływ na kreowanie gry Cracovii wzrósł – boiskowa inteligencja i dojrzałość procentowały. Podpatrywał w tym zresztą pilnie swego mentora, Józefa Kałużę.

Faktycznie, kolejne sukcesy Pasów nadeszły wkrótce po tym, jak Józef Kałuża przestał być czynnym futbolistą. Tak Chruściński wspominał drugie swoje (i Cracovii) Mistrzostwo Polski wywalczone w roku 1930: (...) kiedy w roku 1930 zdobyliśmy mistrzostwo Ligi – wiele meczów wygrywaliśmy zaledwie różnicą jednej bramki, a często tylko 1:0 i bramkę strzelaliśmy zwykle zaraz na początku meczu! Toteż od pomocy i pary obrońców oraz od bramkarza zależało wówczas, czy zdołamy wytrzymać do końca i utrzymać wynik, który dawał nam cenne dwa punkty. Wytrzymaliśmy niejednokrotnie silny napór dobrze grających przeciwników i często schodziliśmy z boiska bardzo zmęczeni, lecz zadowoleni ze zwycięstwa.
Gdy w rozstrzygającym meczu (ostatnim) z ŁKS-em w Łodzi wygraliśmy 1:0, a bramkę strzeliliśmy zaraz w pierwszych minutach gry, nerwy naszych pomocników i obrońców były chyba ze stali, że mogły wytrzymać wówczas ten mecz. Strzeliliśmy bowiem aż trzy bramki, których jednak ”sprawiedliwy" sędzia nie uznał, jako strzelonych rzekomo wbrew przepisom. A gdy wreszcie mecz zakończył się naszym nikłym zwycięstwem, długo w szatni siedzieliśmy wyczerpani. Mistrzostwo Polski zdobyte tym właśnie meczem wynagrodziło nam hojnie nasz wkład nerwowy.

Chruściński-Przegląd_Sportowy_1924-07-24_29

Ciekawe to uwagi – także w kontekście współczesności!

Po zakończeniu kariery piłkarskiej Chruściński poświęcił się trenerce: prowadził Garbarnię, RTS Czechowice, TS Mościce, KS Chełmek, a w końcu i Cracovię. Oprócz szkolenia następców zajmował się też pisaniem: był znanym dziennikarzem sportowym, współzałożycielem czasopisma "Piłkarz". Regularnie publikował teksty w "Echu Krakowa", gdzie stworzył niezwykle cenny zapis historii w autorskim cyklu zatytułowanym "Wspomnienia starego piłkarza".
Ów cykl kończył się kilkoma zdaniami podsumowania, które warto tu zacytować w całości. Oddajmy więc raz jeszcze głos "Chruścielowi":
Klub, w którym spędza się najpiękniejsze swoje młodzieńcze lata, klub – który wychowuje, uczy szlachetnego postępowania w grze, a zatem i w życiu, klub który naucza walczyć i pokonywać przeciwnika w grze – a zatem pokonywać i trudności w życiu, klub, który uczy przywiązania do swych barw – jest, jak najmilsza i najukochańsza matka, którą czcić i szanować należy!
Tego mnie i moich kolegów nauczył mój ukochany klub „Cracovia".
Toteż patrząc z odległości lat 18-stu na pracę tego klubu, widząc jego rozrost i pielęgnowanie najpiękniejszych tradycji, zaszczepionych przez świetlane postacie, jak śp. dr Edward Cetnarowski i jego poprzednicy – dumny jestem, że miałem ten zaszczyt grania w jej barwach. Moim następcom, dzisiejszym zawodnikom jak i tym wszystkim, którzy bronią barw Cracovii i kiedykolwiek bronić ich będą – życzę prócz laurów na boiskach Polski i poza jej granicami, również i tego, by ukochali swój klub tak bardzo, jak ukochali go najlepsi jego synowie: Poznański, Kałuża, Kotapka i wielu innych.

W kontekście tych pięknych słów warto dodać, że syn "Chruściela", Leszek, także był zawodnikiem Cracovii, a następnie jej działaczem. Z kolei wnuk, Jacek Chruściński, również jest kibicem Pasów – to właśnie on napisał piosenkę "Pasiaste serce", która została nagrana w 2003 roku przy "współudziale" ówczesnych piłkarzy Cracovii.

Sam Zygmunt Chruściński zmarł natomiast nagle w roku 1952, w wieku zaledwie 53 lat; nie dowiemy się ilu mądrych i wzruszających tekstów na temat Cracovii nie zdążył już napisać.

Paweł Mazur "depesz"

Artykuł powstał przy wykorzystaniu materiałów i zdjęć opublikowanych na portalach: WikiPasy.pl (w tym fotokopii gazet – "Sport", "Stadjon", "Przegląd Sportowy", Tygodnik Sportowy", "Czas", "Echo Krakowa"; Zygmunt Chruściński – "Wspomnienia starego piłkarza").

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Komentarze

Mało to poważnie... A cel? Nakręcanie atmosfery. Każdy orze jak może. Natomiast Puszcz...
Prezes Drozdz przed meczem z Puszczą oznajmił, że Puszczy możemy wynajmować stadion do...
Myślę ,że wróci na szczyt w hokeja....Tak mało brakowało aby Cracovia wyeliminowała Ośw...
post:
Mecz
W sumie zaczęliśmy grać po czerwonej kartce przy stanie 1-0. I wtedy był taki okres bar...
post:
Mecz
Szczęściu trzeba pomóc, a pomóc była, bo była niesamowicie ambitna walka od początku d...
post:
Mecz
Też uważam, że więcej szczęścia jak rozumu. Odwrotnie niż poprzednia. Ale też się ciesz...
Zaczęło się pechowo, bo po samobójczej bramce przegrywaliśmy. Ale potem szczęście było...
Chyba modlitwa pomogła ...tak ułożył się mecz!
Wiem że praktycznie cały mecz graliśmy w przewadze ale w końcu dało się to oglądać i ch...
Jest Kroczek w walce o utrzymanie, a właściwie wielki Krok! Brawo za determinację, któ...
Atanasow kur... pajacuje !!!!
Makuch SORRY, żartowałem . Jesteś OK !!
Bezmyślny Olafsson - zajebał nam karnego. Pchnięcie zupełnie KUR... bez szensu !!!!
Gdy widzę to drewno Makucha to żal, że jak pisałem będziemy grali w 10-tkę !!!
post:
Lech
Lech jest po prostu gra słabo ostatnimi czasy, a kibice chcą zwolnienia Rumaka. Najgors...
Proponuję jechać do Białegostoku ...przez Częstochowę!
Nikt niczego nie wiedział, nikt o niczym nie mówił. Kończę ten wątek, bo gówno z niego...
Wszyscy wiedzieli, że jest ultimatum? Ty wiedziałeś, że na 100% zwolnią Zielińskiego ja...
Poważnie mówiąc, to wątpię, by drużyna nie wiedziała o ultimatum. Tr,eba by mieć dobre...
Rada drużyny miała spotkanie z prezesem. Ja w radzie drużyny nie jestem. No niech Wam b...
Lech oddał mecz. Zagrał skandalicznie!!!!! W czasach piłkarskiego pokera, o ile kiedyko...
Chyba prezes pogodził się ze spadkiem ....szykuje trenera na 2 ligę....Tragedia... Mec...
No właśnie nie wiemy czy drużyna wiedziała. Bo 3 dni przed meczem prezes mówił co inneg...
Nie powiedziałbym tego po zachowaniu się drużyny , gdy Kakabadze strzelił drugą bramkę.
To tytuł linku, więc trzeba go wpisać do przeglądarki :).