Terazpasy.pl / Publicystyka / Artykuły Teraz Pasy! / PierwszyMistrzPolski: Leon Sperling – Munio: mały Żydek w homeryckiej zbroi

#PierwszyMistrzPolski: Leon Sperling – Munio: mały Żydek w homeryckiej zbroi

Sperling-Leon-1932-portret

"Munio" Sperling szybko zyskał sobie miano "czarodzieja piłki" i był oczywiście ulubieńcem kibiców. Ceniony był nie tylko za swą skuteczność, lecz w pierwszej kolejności: za efektowność swej gry, pomysłowość i technikę użytkową, którą zachwycał.

Urodzony w 1900 roku Sperling występował w barwach Cracovii przez długich 14 lat – od 1920 do 1934 roku. Miał też wcześniejszy epizod, kiedy to w latach wojennych przywdział na jakiś czas barwy Pasów (grając w drużynie rezerw), lecz potem wrócił do Jutrzenki, której był wychowankiem i w której grał od 1914 do 1920 roku.

Przy drugim podejściu do Cracovii, w 1920 roku, utalentowany 20-latek zwany "Muniem" z miejsca wywalczył sobie jednak plac w drużynie złożonej z gwiazd o ugruntowanej już pozycji. Przez wszystkie kolejne lata występów rozegrał w barwach Pasów  381 meczów, w tym 131 ligowych, zdobywając z klubem trzykrotnie tytuły Mistrza Polski – w roku 1921, 1930 i 1932.

cracovia-1921-podpis

Z kolei w reprezentacji, w której też oczywiście dane było mu grać – jak większości Pasiaków z tamtego okresu – zagrał w 16 meczach oficjalnych (między innymi podczas Igrzysk Olimpijskich) i dodatkowo w 5 nieoficjalnych, strzelając dla kadry 2 gole. Tym samym Sperling do dnia dzisiejszego dzierży klubowy rekord gier reprezentacyjnych (choć jeśli brać pod uwagę wyłącznie mecze oficjalne to rekordzistą z 20 występami jest Tadeusz Parpan).

Technik, drybler, indywidualista

  - Znakomity lewoskrzydłowy, technik najwyższej klasy, wielki indywidualista. Zbliżony w stylu gry całkowicie do Mielecha - ustępował mu w szybkości, bił go natomiast zwrotnością ruchów i jakością strzału  – taką recenzję koledze z boiska wystawiał Kałuża.
 
 - Maleńki lewoskrzydłowy Sperling, wołany Muniu, umiejący tak sprytnie wymanewrować dryblingiem przeciwników, że cała widownia rechotała ze śmiechu  – pisał o grze lewoskrzydłowego bardziej anegdotycznie Henryk Vogler.

Sperling lubił też dokazywać poza boiskiem – nie był może pierwszym żartownisiem zespołu, ale...

 Oddajmy ponownie głos Józefowi Kałuży, który tak wspominał podróż na historyczny, pierwszy mecz reprezentacji Polski do Budapesztu: Gromada graczy i dygnitarzy P. Z. P. N-u czeka w nocy pociąg w Żylinie na Słowacczyźnie. Między dygnitarzami jest prof. dr. N. znany z twardość; dłoni i głowy, któremi to częściami ciała porozbijał wszystkie szafy w swem mieszkaniu. demonstrując próbo wytrzymałości. Żyłka ta nie opuszcza go i tu. Stanąwszy pod parkanem proponuje graczom konkurs (o czekoladę) na najmocniejsze uderzenie głową w parkan. Do zawodów stanął Sperling. Serie uderzeń rozpoczyna dr. N. N. potężnym uderzeniem głowy w parkan, lecz ze zdziwieniem stwierdza w następnej chwili, że uderzenie Sperlinga ma też swą moc. Ponawia wiec uderzenie, aż parkan jęknął: po chwili Sperling godnie mu odpowiada. Następuje decydujący moment: dr. N. N. cala potęgą swego ważkiego ciała uderza po raz trzeci głową w parkan ku ogólnej uciesze całej „paki", która spostrzegła trick Sperlinga. Ten naśladując doskonale ruch głowy w kierunku parkanu walił w deski kolanem .. Słodka woń czekolady zalatywała go coraz mocniej – niestety śmiech widzów zdemaskował starego wygę.

Z tym "starym wygą" to jednak Kałuża trochę przesadzał: Sperling miał wówczas 21 lat – i już w tym wieku grał w reprezentacji.
 

Zaczarowana dorożka

"Munio" szybko zyskał sobie miano "czarodzieja piłki" i był oczywiście ulubieńcem kibiców. Najczęściej grał jako lewoskrzydłowy, czasami też jako napastnik, lecz co podkreślały wcześniejsze opinie kolegi z boiska – Kałuży i kibica – Voglera, ceniony był nie tylko za swą skuteczność, lecz w pierwszej kolejności: za efektowność swej gry, pomysłowość i technikę użytkową, którą zachwycał.
 Był też – i jest nim nadal – bohaterem społeczności żydowskiej, ponieważ mimo zdecydowanie asymilacyjnego nastawienia pozostał Żydem głęboko wierzącym i praktykującym.

Niewątpliwie więc tym bardziej epickie było wyjątkowe spotkanie z owym "czarodziejem", jakiego doświadczył Żyd Henryk Vogeler w latach dwudziestych. Spotkanie, które Vogler opisał w tak ujmujący sposób, że nie godzi się go nie zacytować praktycznie w całości.
 
 Z tym oto Sperlingiem, jednym z (...) wspaniałych bohaterów marzeń i gorączkowych fantazji dziesięciolatka — mogłem się teraz zetknąć osobiście. I to w jakich niezwykłych okolicznościach!

Była wtedy niedziela, na którą wyznaczono ważny, choć towarzyski — ale wtedy każde spotkanie tych drużyn z sobą było ważne, ba, święte — mecz „Cracovia" — „Wisła". Modły w bożniczce przedłużały się i Sperling był spóźniony. Modlący się obok niego kolega, mój wuj, brat matki, Romek Berwald (...) – pobiegł po dorożkę. Był to najszybszy środek lokomocji po mieście, aut, w szczególności taksówek, się nie widywało (...) Do dorożki wsiadł pospiesznie Sperling razem z moim wujem, który zabrał mnie z sobą, zalecając dorożkarzowi jechać galopem na boisko „Wisły", gdzie miał się odbyć mecz.

Sperling-Leon-1932-portret

I tu, w tej dorożce, stałem się świadkiem prawdziwego cudu, świętej ceremonii Przeistoczenia. Tylko raz – w bardzo wiele lat później, naturalnie już po wojnie – miałem ujrzeć podobne zjawisko.

Było to w teatrze w Paryżu, gdzie oglądałem występujący gościnnie Berliner Ensemble Bertolta Brechta. Grano Żywot Galileusza tegoż autora. W pamięci pozostała mi z niezmierną wyrazistością jedna scena. Scena ubierania papieża w strój liturgiczny, można rzec: koronacyjny. Papieża grał aktor nazwiskiem Fuhrmann, niepozorny fizycznie, wątły, o chudych, zapadłych ramionach i trochę jakby zdeformowanej łysej czaszce. I oto zaczęła dziać się sprawa niezwykła, prawie tajemnicza. W miarę nakładania na tę mizerną postać przepisowych szat pontyfikalnych przekształcała się ona i rosła. A kiedy na ostatek nałożono jej uroczyście na głowę tiarę — nagle ukazała się zupełnie inna istota, ktoś potężny, olśniewający urodą, wielkością i boskością. Nastąpił Cud Przemienienia.

Właśnie coś w tym rodzaju dokonało się w dorożce między bożnicą a boiskiem piłkarskim. Sperling zdejmował poszczególne części swego cywilnego ubrania, spodnie, marynarkę, bieliznę, i wkładał na siebie w nerwowym pośpiechu podawane mu przez mego wuja i przeze mnie elementy stroju sportowego, wydobywane z przygotowanej walizeczki: pończochy, buty futbolowe z kołkami, białe spodenki i wreszcie największą świętość, koszulkę w biało-czerwone pasy. Godzina rozpoczęcia meczu mijała, należało być gotowym i dorożkarz, popędzany nawoływaniami, a także świadom ważności swej misji – mknął co koń wyskoczy.

Tak oto na moich oczach zwykły, mały Żydek przeobraził się w gigantyczną postać w homeryckiej niemal zbroi, kimże innym bowiem jak nie mitycznymi herosami z Iliady byli piłkarze, zwłaszcza piłkarze „Cracovii"? Wpadliśmy na stadion już w parę minut po rozpoczęciu meczu, drużyna „Cracovii" wyszła do gry w dziesiątkę, bez swego lewoskrzydłowego, toteż kibice tej drużyny powitali radosnym krzykiem wbiegającego na boisko, choć tak spóźnionego.

Teraz prawdziwych piłkarzy już nie ma...

Czarodziej piłki Leon "Munio" Sperling zakończył karierę piłkarską w roku 1934; w zasadzie na samym początku swej futbolowej przygody zadbał o swe wykształcenie, kończąc liceum handlowe i podejmując pracę jako kasjer Banku Małopolskiego w Krakowie.
 Wkrótce po tym, jak zabrakło na boisku Sperlinga Cracovia spadła z ligi, a dawny znakomity lewoskrzydłowy udzielił stosunkowo długiego wywiady "Przeglądowi Sportowemu". Gorzko analizował w nim powody upadku drużyny "Biało-Czerwonych"i jednocześnie obniżenie się ogólnego poziomu polskiej piłki. Wywiad ten mówi również wiele o samym Sperlingu jako piłkarzu i o atmosferze panującej w Cracovii z lat dwudziestych.

Sperling-Leon-1932-Cracovia-Legia

Foto: Kraków, 1932 r. Leon Sperling przed meczem Cracovia - Legia

Dawny football – to wyczucie sytuacji, jaka ma zaistnieć w polu, odpowiednie ustawienie się, a przedewszystkiem – wysiłek myśli. –  przekonywał Sperling – System obecny, technice nie ustępujący może dawnemu poziomowi, hołduje osiągnięciu celu sposobami prymitywnemi, dającemi się łatwo zaszachować. Jak twierdził Munio, także (...) przygotowanie gracza (...) dawniej było bardziej staranne aniżeli dzisiaj, począwszy od zaprawy zimowej, aż do życia prywatnego, które było zawsze nastawione sportowo. Większe było również współżycie w drużynie, co miało wpływ na harmonijną współpracę jedenastki na boisku. (...) Schodziliśmy się nieraz i długiemi godzinami kreśliliśmy na kartkach papieru plany czekającej nas kampanji. Odbywało się dokładne przygotowanie myślowe, które następnie przemieniano w fakty na boisku.

Na szczęście gorycz spadku z Pasów z Ekstraklasy dość szybko zamieniła się w radość po awansie i zdobyciu Mistrzostwa Polski.
 Na nieszczęście wkrótce nadejść miały dużo gorsze czasy – tragiczne dla Polski, polskiej piłki, Cracovii i dla samego Sperlinga.

W okupowanym przez Sowietów Lwowie

Po wybuchu II Wojny Światowej "Munio" odnalazł się we Lwowie.
 Istnieją przynajmniej dwie wersje co do tego, kiedy do owej przeprowadzki doszło: pierwsza mówi, że trafił do Lwowa już przed wojną. W lutym 1935 roku Leon ożenił się z pochodzącą z Rosji Żydówką, Sarą Perl i małżeństwo to miało być w jakimś sensie powodem ich wspólnego wyjazdu na wschód. Według tej wersji jeszcze przed rokiem 1939 Sperling trenować miał któryś z lwowskich klubów żydowskich (najczęściej wskazuje się tu na Hasmoneę).

Druga wersja głosi, że "Munio" trafił do Lwowa już po wybuchu wojny, tak jak wielu innych byłych i wciąż czynnych piłkarzy żydowskiego pochodzenia z Krakowa oraz całej Małopolski. Wszyscy oni, o ile tylko pozostawało to jeszcze możliwe, starali się umknąć przed nazistami z terenów utworzonego w październiku 1939 roku Generalnego Gubernatorstwa. Obok Sperlinga do Lwowa trafił na przykład także Roman Grünberg – inny znakomity gracz Cracovii, Mistrz Polski z 1937 roku.

W zajętym przez Armię Czerwoną Lwowie Sperling był trenerem radzieckiego klubu Piszczewik Lwów. Trzeba zaznaczyć dla niezorientowanych w ówczesnych realiach, że po wkroczeniu Sowietów na kresy wschodnie kluby polskie przestały istnieć i w ich miejsce powstały komunistyczne twory. Pozwolenie na grę w niemieckich klubach funkcjonujących na Górnym Śląsku i w klubach sowieckich, utworzonych na kresach dało zresztą polskie Państwo Podziemne, a na poziomie organizacji sportowej – Józef Kałuża, wieloletni kapitan związkowy i autorytet moralny, człowiek-instytucja polskiej piłki.

Sperling-Leon-3zlewej-1926-Lwow-Pogon-Cracovia

Foto: Lwów, 1926 r. Przed meczem Pogoń Lwów - Cracovia. Leon Sperling trzeci z lewej.

Zresztą fakty były takie, że jak weszli do nas z tą swoją reorganizacją, to nie było wyboru i trzeba było grać tam, gdzie kazali. Piszczewik był klubem z branży spożywczej, Spartak ze spółdzielczej, a Dynamo wiadomo, wojsko i milicja  – wyjaśniał 100-letni Stefan Żywotko, prawdopodobnie najstarszy żyjący piłkarz z tamtego okresu.
Sam Żywotko występował w założonym przez Sowietów Spartku Lwów – w tym samym klubie grał wówczas także Kazimierz Górski.

Tam była cała lwowska, a raczej krakowska elita. „Munio” Sperling spokojny człowiek, który do pomocy miał wielu piłkarzy, którzy razem z nim uciekli do Lwowa. On instruował, prowadził treningi, a grało się wtedy normalne mistrzowskie mecze. „Munio” Sperling był duchem całej tej grupy uchodźców. Potem, jak do Lwowa wkroczyli Niemcy pod koniec czerwca 1941 roku, to nie wszystkim udało się uciec do Rosji. Zdarzyło się, że część z nich została wyłapana  – tak mówił o legendarnym Pasiaku Żywotko, który także był podopiecznym Sperlinga we Lwowie.

Plötzlich Kämmen Die Germanen

Faktycznie, tym razem "Muniowi" nie udało się umknąć przed nazistami. Wkrótce trafił do getta, w którym zginął pomiędzy 15. a 20. grudnia 1941 roku – dokładna data do dziś nie została ustalona – zastrzelony przez pijanego gestapowca.

Sperling, jak i cała jego rodzina, nie mieli tyle szczęścia co familia kolegi z boiska, Ludwika Gintela: matka Leona, Rachela Bakman-Sperling, została zamordowana w bocheńskim gettcie w lipcu 1942 roku, podobnie jak przynajmniej dwójka jego rodzeństwa: siostra Helena zginęła w Bochni wraz z matką, zaś brat Henryk stracił życie w gettcie krakowskim w tym samym roku.

Z kolei informację o tym jak i kiedy (mniej więcej) zginął sam "Munio" znamy tylko dzięki relacjom brata Bernarda Dov i bratanicy Miriam (córki Henryka) – jednych z nielicznych Sperlingów, którym udało się przeżyć Holokaust.

Paweł Mazur "depesz"

Artykuł powstał przy wykorzystaniu materiałów i zdjęć opublikowanych na portalu WikiPasy.pl, zwłaszcza zaś fotokopii relacji prasowych z gazet: "Przegląd Sportowy", "Tygodnik Sportowy", "Ilustrowany Kuryer Codzienny", "Kurier Sportowy", "Nowy Dziennik", "Nowiny", "Echo Krakowa", a także książki Henryka Voglera "Wyznanie Mojżeszowe. Wspomnienia z utraconego czasu".  Ponadto wykorzystano także informacje z następujących źródeł: Dziennik "Sport" ("Sto lat trenera Stefana Żywotko!"), www.eilatgordinlevitan.com, www.yvng.yadvashem.org, www.ics.uci.edu.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Komentarze

GKS Katowice nie wygrał tego meczu,wygrał go sędzia dał im 3 punkty,powinien być wyrzuc...
Niestety na początku meczu wykrakaliśmy, że nas Sylwestrzak wydrukuje ;(
Ta pierwsza to oczywiście wolny po rzekomym faulu Kakabadze za który ten aktor z gieksy...
Pierwsza stracona to zdecydowanie buc Sylwestrzak ale to samo z czwartą - Biedrzycki pr...
musimy ten mecz wygrać tylko mistrzostwo
W meczu z GKS pierwsza bramka to prezent od Sylwestrzaka, druga Jugas ze Skovgardem, tr...
Do tej pory nie krytykowałem za bardzo Ravasa, ale wczoraj już ręce opadały. Wyglądał p...
Pomijając już cały ten żałosny występ Cracovii to jak można na koniec doliczonego czasu...
jak można dopuścić to tak beznadziejnej gry w obronie i z takiej głupoty tracić bramki...
Szukać obrońców a w szczególności stoperów w przerwie zimowej !!!! Ciągle kontuzje ob...
wstyd i kompromitacja ostatnia bramka to nawet b klasa lepiej kryje w obronie gdzie b...
To co zobaczyliśmy wczoraj w wykonaniu obrońców i bramkarza jest kwintesencją każdego z...
Bramkarza bronią liczby........jeżeli w lidze traci 24 goli. W 15 meczach to chyba...
Ravas na lawke w nastepnej kolejce, recznik w bramce!
Czy jest w stanie wybronić ku,,,,a choć jeden mecz w sezonie
post:
Kalman.
Co ty gadasz nikogo nawet juz w ekstraklasie nie bedzie stac na Kalmana ,turcy dają wię...
Wiem,że to nie będzie łatwe ale władze Cracovii powinny zrobić wszystko, żeby go zatrzy...
chwała tobie nasz mistrzu
liczy się wynik ale trzeba grać tak żeby zdobyć mistrzostwo
słaba gra ae zwycięstwo trzeba cracovie wzmocnić
post:
Mecz
Ja rozumiem, ze można mieć słabszy dzień i szacun, że pomimo takiego są 3 punkty, tylko...
post:
3punkty
Byłaby Red Bull Cracovia? Bo wszystkie kluby Red Bulla mają w nazwie Red Bull. Ja bym n...
post:
Mecz
Na szczęście Lechia grała jeszcze bardziej ujowo. Samo to w jakiej sytuacji dostaliśmy...
W tym roku jeszcze 4 kolejki.....
Brutalna gra Lechii..nie będzie kim grać niedługo..kolejni dziś ,ile przerwy Ghita i k...