Tomasz Moskała: - Nie oddam miejsca bez walki
- Liczę na to, że może dostanę szansę od początku. W każdym razie muszę się starać. Jeśli mam stracić miejsce w składzie na dłużej, to po walce - mówi napastnik Cracovii Tomasz Moskała.
- Przed Cracovią kolejny wyjazdowy mecz, można być pełnym obaw...
- Na pewno nie będzie łatwo. Ruch to jest poukładana drużyna, mająca dobrych zawodników ofensywnych. Nie będę ich wymieniał, bo jest ich wielu. Z pewnością miejscowi będą niebezpieczni. Dobrze wkomponował się do tego zespołu Marcin Zając, podwyższył poziom, to zawodnik, który potrafi szybko biegać.
- Na pewno zastanawiacie się, skąd taka różnica w meczach u siebie i na wyjeździe w waszym wykonaniu.
- Rozmawiamy, lecz to złożona sprawa. Drużyna, która chce grać w pierwszej połówce tabeli, musi to zmienić. Nasz problem tkwi w tym, że rywale szybko strzelają nam gola, a potem cofają się i grają z kontry. Publiczność im pomaga i odrobienie strat jest naprawdę ciężkie.
- Pan ostatnio stracił miejsce w jedenastce...
- Różnie to może być, nie wiadomo, kto będzie grał. Trener Majewski potrafi niejednokrotnie zamieszać w składzie. Liczę na to, że może dostanę szansę od początku. W każdym razie muszę się starać. Jeśli mam stracić miejsce w składzie na dłużej, to po walce.
- Nie może Pan narzekać na wielką konkurencję w ataku, z racji dwóch kontuzjowanych kolegów: Krzywickiego i Witkowskiego.
- Na wielką konkurencję rzeczywiście nie mogę się uskarżać, ale nie jest tak, że rywalizacji nie ma. Jest Bartek Dudzic, powoli wraca Marcin Krzywicki, trener daje szansę młodemu Jakubowi Snadnemu, a jest jeszcze przecież Darek Pawlusiński często ustawiany w ataku.
- Zagra Pan w Chorzowie?
- Mamy treningowe gierki w pewnych ustawieniach, ale zawsze dwie, trzy zmiany są.
- Spotkanie w Chorzowie jest dla Pana podróżą sentymentalną, w końcu w Ruchu debiutował Pan w ekstraklasie!
- Zaczynałem przygodę z ligową piłką dość dawno - wiosną 2000 roku. To było wielkie przeżycie, przychodziłem przecież z IV ligi, z Ceramedu Bielsko-Biała. Ruch akurat walczył o europejskie puchary. Ciężko mi się było przebić, w ataku grali wtedy tacy zawodnicy, jak Włodarczyk, Bizacki, Śrutwa. Musiałem wrócić na pół roku do Bielska-Białej.
Rozmawiał: Jacek Żukowski - POLSKA Gazeta Krakowska
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.