Orest Lenczyk: - Im więcej założeń tym większy problem z ich realizacją
- Zdobyliśmy piękną bramkę dlatego jeśli traci się gola w ten sposób to mimo wszystko to boli. Z drugiej strony po strzale Korony po którym piłka trafiła w słupek można schować głowę i mówić, że dobrze, że był remis - mówi dla Terazpasy.pl trener Cracovii Orest Lenczyk .
- Panie trenerze, to jest sprawiedliwy remis?
- Sprawiedliwości trzeba szukać w niebie. Natomiast powiedziałem w przerwie do Marcina Cabaja, że w drugiej połowie ma szansę być bohaterem meczu.
.
.
- Pan kiedyś powiedział, że "jeśli przód nie ciągnie, to tył długo nie wytrzyma". Czy dzisiaj mieliśmy do czynienia z taką sytuacją?
- Pewnie by tył wytrzymał, ale minutę czy dwie po przerwie... Powtarzam, był piękny strzał, ale odległość była taka, że szanujący się bramkarz nie powinien tego wpuścić do bramki.
- Cracovia w drugiej połowie bardzo łatwo traciła piłkę.
- Po stracie bramki zazwyczaj się robi bałagan. Potwierdzeniem była pierwsza połowa, gdzie ten bałagan na dość długo wkradł się Koronie.
- Spodziewał się Pan więcej po debiucie w Cracovii Michała Golińskiego?
- Spodziewałem się absolutnie, że będzie gorzej. Tym bardziej, że on jest po kontuzji w meczu z Ruchem i za bardzo nie trenował w tygodniu. Ale po tym co pokazał jestem optymistą, absolutnie...
- W wyjściowym składzie wyszedł Marek Wasiluk...
- Nie sądzę, aby był najgorszym zawodnikiem na boisku i najgorszym obrońcą.
- Gra na środku obrony od pierwszych minut Wasiluka wynikała z kontuzji Tupalskiego czy z oceny aktualnej formy i umiejętności obu zawodników?
- I tak i nie. Przede wszystkim dlatego, że uraz Tupalskiego - mięśnia przywodziciela - jest taki, że dzisiaj po 90 minutach mogło być jeszcze gorzej.
- Czy jest Pan zawiedziony po tym remisie? Po pierwszej połowie wydawało się, że Cracovia wywiezie z Kielc pewne trzy punkty.
- Ja mogę być zawiedziony tym, że w ten sposób straciliśmy gola. Zdobyliśmy piękną bramkę dlatego jeśli traci się gola w ten sposób to mimo wszystko to boli. Z drugiej strony po strzale Korony po którym piłka trafiła w słupek można schować głowę i mówić, że dobrze, że był remis.
- Z czego Pana zdaniem wynikało to, że obie połowy były tak różne w wykonaniu obu zespołów?
- Nie jestem taki mądry. Przede wszystkim chodzi chyba o to, że w pierwszej połowie sporo sił poszło, a natychmiast po przerwie straciliśmy bramkę i widać było, że zaczęła absolutnie lepiej grać Korona. To nie ulega wątpliwości.
- Nie było innych założeń taktycznych na drugą połowę? Na przykład próba oszczędzania sił na końcówkę meczu...
- Absolutnie nie. Im więcej założeń tym większy problem z ich realizacją. My po tych trzech tygodniach doskonale wiemy w jakim miejscu są poszczególni zawodnicy. Powiem szczerze, że nie szarżowaliśmy z taktyką zbytnio, tym bardziej, że było widać ponownie 15-20 minut przed końcem, że kilku zawodników nie grało tego co potrafi najlepiej. Przede wszystkim dlatego, że szybkość zawodziła. Ale byliśmy też groźni, bo było kilka kontrataków takich, które przenosiły grę na połowę przeciwnika. Gorzej było ze skutecznością, ale to nie było takie łatwe najprawdopodobniej.
- Jak Pan oceni grę Matusiaka w tym meczu?
- Uważam, że w pierwszej połowie zupełnie przyzwoicie grał. Zanosiło się w przerwie, że będziemy go zmieniać, bo dosyć mocno dostał w nogę, ale kulał. Brałem także pod uwagę to, że przeciwnik całkiem inaczej gra jak na boisku jest Matusiak, bo kilka razy mimo wszystko uwolnił się i gdyby lepiej rozegrał albo strzelił to byłby z tego większy pożytek.
- Bilans otwarcia Pana pracy w Cracovii to pięć punktów w trzech meczach bez porażki. To generalnie dużo więcej niż się spodziewano...
- Ja nie rozpatruję tego w ten sposób. Nie planuję co będzie po kilku kolejkach. Jak słyszę, że trener dostaje ultimatum od prezesa klubu, że w najbliższych trzech meczach ma zdobyć osiem punktów to myślę, że chyba coś jest nie tak z głową. Nie wiem czyją.
- W co najmniej kilku następnych meczach nie będzie Pan mógł skorzystać z Bartosza Ślusarskiego. Cracovia byłaby mocniejsza w ofensywie grając dwójką napastników?
- Nie ulega wątpliwości, że bylibyśmy mocniejsi grając dwójką napastników - takich napastników. Mieliśmy potwierdzenie tego przez 60-70 minut grając z o wiele lepszą drużyną, Lechem Poznań. Bez Golińskiego już końcówka meczu z Lechem wyglądała kiepsko, a dzisiaj gdyby był Ślusarski to w ataku bylibyśmy absolutnie groźniejsi.
Rozmawiał: Crac
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
voice02
Kibic1995
23:43 / 30.08.09
Zaloguj aby komentować