Łukasz Skrzyński: - Zrobię wszystko, by Cracovia przegrała w Warszawie
- Gram teraz dla Polonii i walczę o swoją przyszłość - mówi były piłkarz "Pasów" Łukasz Skrzyński .
31-letni Łukasz Skrzyński przez sześć i pół sezonu grał w Cracovii. Z tym zespołem awansował najpierw do II ligi, potem do I (obecnie ekstraklasa). Teraz zagra przeciwko swoim byłym kolegom.
- Który to już będzie Pana występ w barwach Polonii przeciwko "Pasom"?
- Czwarty. Jak na razie ani razu nie wygrałem z byłymi kolegami. Raz w Pucharze Polski był remis, ale dla nas zwycięski, bo awansowaliśmy. W lidze były remis i porażka.
.
.
- Spina się Pan na Cracovię? Będzie chciał coś udowodnić, bo odchodził Pan z klubu w nie najlepszej atmosferze?
- Nic nikomu nie będę udowadniał. Traktuję ten pojedynek jak każdy inny mecz ligowy, choć nie da się ukryć, że na boisku będzie nieco inaczej niż zwykle. Naprzeciw mnie stanie kilku kolegów, z którymi grałem w jednym zespole. Ale jest ich coraz mniej - Cabaj, Baran, Kłus, Pawlusiński i to chyba wszystkie nazwiska.
- Wrócą sentymenty?
- Może na moment, ale potem każdy będzie grał o swoje. Ja także. Niech się moi byli koledzy nie pogniewają, ale zrobię wszystko, aby Cracovia przegrała w Warszawie. Gram teraz dla nowej drużyny, o swoją przyszłość w tym klubie.
- Obu zespołom nie wiedzie się w tym sezonie...
- To prawda. Cracovia jest ostatnia w tabeli, my też nisko. Ale oczekuję w sobotę bardzo ciężkiego meczu. "Pasy" w tym sezonie urwały kilka punktów w meczach wyjazdowych: Legii, Jagiellonii i Koronie.
- Jeszcze większym zaskoczeniem jest słaba postawa waszej drużyny, która przed rokiem była w ścisłej czołówce.
- To jest właśnie fenomen piłki nożnej. Wszystko w tej grze jest otwarte. Byliśmy w ubiegłych sezonie silni, a teraz jest "dołek". Pamiętajmy jednak, że straciliśmy kilku podstawowych graczy, kontuzjowani są Kozioł, Jodłowiec, Mynarz, nie ma już u nas Laty, wcześniej odszedł Lazarevski. Tak duży ubytek musiał się odbić na stylu naszej gry. Choć nie gramy tak źle, jak na to wskazuje pozycja w tabeli. Kilka spotkań przegraliśmy frajersko, np. w Gliwicach, gdzie było mnóstwo okazji, nie musieliśmy też ostatnio polec w Białymstoku.
- Jak reagujecie na nieustanne zmiany na stanowisku trenera? Nie ma już Radolskyego, w sobotę poprowadzi was już piąty szkoleniowiec w tym roku - Libich.
- Nie będę tego komentować. Mogę tylko powiedzieć, że trenerowi na poznanie zawodników, i na odwrót, potrzeba trochę czasu. Nie poznaje się człowieka po paru treningach.
Rozmawiał: Andrzej Stanowski - Dziennik Polski
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Dzięki Skrzynia
namaxacraxa
07:20 / 08.11.09
Zaloguj aby komentować