Dariusz Pawlusiński: - Zaważą bezpośrednie pojedynki
- Nie udało się Wam po raz trzeci z rzędu wygrać w tym roku na własnym stadionie...
- Szkoda straconych punktów, bo przed meczem zakładaliśmy zdobycie trzech ?oczek?, a nie jednego. Chcieliśmy wygrać za wszelka cenę i myślę, że z przebiegu drugiej połowy zasłużyliśmy na te trzy punkty w stu procentach, ale pierwsza połowa to na pewno materiał do głębszych przemyśleń, bo nie popisaliśmy się w niej i z całą pewnością dla kibiców nie była to ciekawa odsłona. Jeśli chodzi o naszą grę, to myślę, że ogólnie gramy przyzwoicie, szkoda tylko, że nie potrafimy zagrać całego spotkania na równym poziomie ? zawsze któraś połówka nam ?ucieknie?. Niedawno zagraliśmy świetną pierwszą połowę na Wiśle ? drugą tragicznie. Dzisiaj znowu dobrze drugą ? tragicznie pierwszą. Szczerze mówiąc nie wiem jak to można wytłumaczyć, że nie potrafimy dobrze wejść w mecz i zagrać po prostu dziewięćdziesiąt minut na takim wysokim poziomie, na jaki nas stać.
- Przed tym meczem powtarzaliście, że z Ruchem trzeba wygrać, a następnie poszukać przełamania na wyjeździe. Z Ruchem jednak udało Wam się tylko zremisować...
- Ja wierze w to głęboko, że w końcu przyjedzie taki moment, że wygramy u siebie i na wyjeździe. Dzisiaj zdobyliśmy tylko jeden punkt, ale mimo wszystko myślę, że jadąc do Warszawy na mecz z Legią nie stoimy na straconej pozycji, by powalczyć na Łazienkowskiej o kompletną zdobycz punktową.
- Trener Płatek na konferencji pochwalił Was i powiedział, że tak naprawdę należały się Cracovii trzy punkty. Z tych trzech punktów na które zasłużyliście straciliście dwa i teraz trzeba ich szukać w meczach wyjazdowych.
- Tak jak już kiedyś powiedziałem ? obojętne, czy gramy u siebie, czy na wyjeździe zawsze gramy o trzy punkty. Tak będzie do ostatniej kolejki, bo na pewno drużyny, które obecnie są w tabeli przed nami również nie mogą być pewne utrzymania. Tym bardziej, że na przykład Odra, czy Polonia Bytom grają jeszcze z nami i te bezpośrednie pojedynki zaważą na tym, że Cracovia się utrzyma. Jestem o tym w stu procentach przekonany!
- Waszą zmora w dzisiejszym meczu był chyba bramkarz Ruchu...
- Postawa bramkarza Ruchu wydaje mi się o tyle dziwna, że swoją gra na czas zabierał nam cenne minuty już od samego początku meczu, a sędzia ukarał go kartką za opóźnianie gry dopiero w doliczonym czasie. Myślę więc, że zarzuty mamy prawo wystosowywać nie tyle nawet do bramkarza gości, co do sędziego, bo jeśli golkiper Ruchu nagminnie trzymał piłkę w rękach po 15 sekund, to chyba należał nam się rzut wolny, prawda? Jakby tego było mało ich bramkarz utykał, chodził gdzieś daleko po piłkę, opóźniał każde wybicie. Myślę, że z sędziego zrobił troszeczkę wariata.
- Zarówno Ty, jak i Paweł Nowak, czy Bartek Ślusarski wielokrotnie podchodziliście do arbitra i staraliście się nakłonić go do bardziej energicznych decyzji w sprawie gry chorzowian ?na czas?. Chyba bezskutecznie.
- Na pewno mieliśmy o czym rozmawiać. Wiadomo, że staraliśmy się jakoś perswadować, nakłaniać sędziego by reagował i ponaglał bramkarza gości, czy gwizdał sytuacje, które były do odgwizdania. Taka sama była zresztą sytuacja z bramką: spalonego nie było, ale sędzia tego spalonego widział i myślę, że tą decyzją śmiało może kandydować do miana kiksa roku.
Rozmawiali: Crac, Depesz
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.